Oberwałem, przeszyło moje ciało na wylot, a z rany popłynęła spora struga cierpkiej rozpaczy i rozczarowania
Ledwo oddycham, próbuję opanować oddech, jeszcze żyje.
Wyciągam ostatniego papierosa, i z trudem wkładam go do ust, zapalam go zapalniczką ubrudzoną błotem zmieszanym z krwią i paliwem
Z każdym pociągnięciem przypominam sobie tylko najbardziej znaczące chwile mojego życia, te które sprawiły że czułem się ważny, szczęśliwy i beztroski
Paląc płaczę bo wiem że to wszystko odlatuje wraz z dymem, wraz z moim życiem
Obok mnie przejeżdża kolumna wojskowa, wolno, tak wolno że wyraźnie widze jak się patrzą bez emocji, bez strachu, bez uśmiechu, każdy ze swoim bagażem emocji, wiedzą że wkrótce będą na moim miejscu
Uśmiecham się w ich stronę ten jeden finalny raz, ciepło, jak przyjaciel, z zabójczym spokojem, i powoli zamykam oczy.