Weź leki i pójdź spać
Gonie duchy na ulicy
Jestem ostatnią stroną w twojej książce
Nie potrafie napisać piosenki, tylko się staczać
Jak smok odpoczywam w agonii
Kiedy się martwię, mój umysł wariuje
Ale to nic, tak jest za każdym razemIzolacja sprawia że zamykam się w sobie
Podziwiam twoje piękno, i dźwięk twojej skóryTak dużo kłamstw których znalazłem
Krew, niebiosa, będę się trzymać ziemi
Tak dużo razy zrozumiałem
To czego szukam jest wprost przed moimi oczami
Jestem sam w głębokiej dziurze
Teatr pełen psów wciąż węszy w pobliżu
Moje meble same ożywają
Tańczę dziś ze świecą w ciemnościach
Latają latawce, jak kruki za moim oknem
Pełno tu uśmiechów z przerażeniem