honeymoon

639 62 57
                                    

Od momentu zamieszkania razem, prawie każdy wieczór spędzali w salonie przy włączonym telewizorze. Zwykle jedli kolację po spacerze z Beethovenem i opowiadali sobie nawzajem jak minął im dzień.

Tym razem jednak ich wieczór wyglądał zgoła inaczej.

Minho zwolnił się wcześniej z pracy i pędził ile sił w nogach, jako że wielkimi krokami zbliżała się rocznica ich ślubu. Co oznaczało, że w końcu mieli udać się w wymarzoną podróż poślubną.

– Serio bawi mnie fakt, że jedziemy na miesiąc miodowy po dwóch latach małżeństwa.

Minho po raz drugi w przeciągu godziny przewrócił oczami na uwagę swojego męża. Jisung siedział na kanapie i obracał w dłoniach stary globus, który dotychczas dekorował i kurzył ich salon.

– Przykro mi, że nie mieliśmy wtedy pieniędzy, bo wszystko poszło na ślub – Minho powtórzył się po raz kolejny i usiadł obok mężczyzny, odkładając globus na stolik. – No kręć!

Jisung westchnął i posłusznie przytrzymał jedną dłonią podstawkę, a drugą zakręcił kulą, czując ciepłe ręce przykrywające jego oczy.

Wpadli na ten pomysł tydzień wcześniej, kiedy na każdym kroku ktoś pouczał ich do jakiego kraju najlepiej byłoby się udać na romantyczny miesiąc miodowy. Rodzice powtarzali im, by zwiedzili Stany Zjednoczone niczym w starych, amerykańskich filmach, znowu przyjaciele twierdzili, że najlepszym wyborem była rodzima wyspa Jeju, a Minho od dłuższego czasu zastanawiał się nad odwiedzeniem starej dobrej Hiszpanii.

Uznali więc razem, że to los miał zadecydować i kręcili globusem, próbując wylosować idealne miejsce.

Problem polegał na tym, że los za nimi nie przepadał i dotychczas udało im się jedynie wylosować miejsca, do których nie mieli możliwości się udać.

– Proszę o coś innego niż ocean – wymamrotał pod nosem Minho.

– Albo Grenlandia.

Globus spowolnił, gdy Jisung przyłożył do niego palec i w końcu całkowicie stanął.

Minho zabrał dłonie, a Jisung odczytał nazwę wybranego państwa.

– Norwegia... Nie jest źle, chociaż pewnie będzie zimno.

– Już tak nie narzekaj, Grenlandio – Minho zaakcentował ostatni wyraz i usiadł prosto na kanapie. – Jako pingwinek powinieneś się cieszyć.

***

Norwegia, Bergen, drewniany domek na zboczu góry tuż obok zaśnieżonego lasu, dwie kozy i niewielki kurnik.

Tak prezentował się ich miesiąc miodowy.

Dom należał do mężczyzny, który wraz ze starszą córką prowadził skromne gospodarstwo. W okresie sezonu letniego wynajmował dość sporych rozmiarów pokój na pierwszym piętrze. W ciągu dnia głównie zajmował się zwierzętami i jeździł na rybny targ, gdzie pomagał bratu prowadzić sklep. Znowu jego córka była bardzo wycofaną i cichą osobą, codziennie gotowała posiłki dla ojca, siebie oraz gości i zamykała się w swoim pokoju lub wychodziła do miejscowej biblioteki.

Minho kupiła niewielka cena oraz malownicze miasteczko.

Przyjechali z samego rana, a na dzień dobry koza już chciała pożreć ulubioną kurtkę Jisunga, kiedy ten chciał ją czule pogłaskać po głowie. Porozumieli się z dziewczyną, która wydawała się średnio rozumieć angielski i zanieśli swoje walizki do pokoju. Powiadomili jeszcze bliskich, że dotarli na miejsce i opuścili dom, chcąc rozpocząć zwiedzanie.

"i feel love" || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz