Starałem się skupić na ostatniej lekcji. Była nią chemia. Na szczęście miałem dziś jedynie pięć lekcji bo trzy ostatnie zostały odwołane. Przynajmniej zarobię dzisiaj nieco więcej w sklepie Jamesa. Gdyby nie on pewnie bym z rodzicami na ulicy wylądowali. Ale mam na to wywalone. Szkoda tylko, że zostało tak dużo czasu do moich osiemnastych urodzin. Gdy usłyszałem dzwonek spakowałem swoje manatki po czym wyszedłem z klasy. Poszedłem do szatni gdzie ubrałem na siebie swoją kurtkę razem z czapką i szalikiem. Włożyłem słuchawki do uszu po czym opuściłem szatnie nakładając rękawiczki. Włączyłem muzykę. Jako pierwszy utwór który zaczął lecieć było ,,Numb" autorstwa Fabiana Secona. Przyznam, że fajna nuta. Dałem ręce do kieszeni i zacząłem iść. Po opuszczeniu szkoły, a potem jej terenu poszedłem w stronę wielkiego parku gdzie przy jednym z wyjść znajdował się sklep monopolowy w którym pracowałem. Przez całą drogę padał lekko śnieg. Mieliśmy zimę więc się nie dziwie. Kiedy powoli zbliżałem się do tego sklepu wyjąłem z telefonu wtyczkę od słuchawek które po skręceniu włożyłem do kieszeni. Zaraz po wejściu widziałem kilka mężczyzn którzy rozkładali skrzynki, a James im tłumaczył co gdzie.
-Dobra te skrzynki z wódką na zaplecze.- Powiedział po czym na mnie spojrzał.- Levis? Ty o tej porze?- Zapytał się po czym spojrzał na zegarek.- Przecież jest... Po trzynastej.- Powiedział kiedy szedłem odłożyć na zaplecze rzeczy.
-Wiem. Odwołali nam trzy ostatnie lekcje. Nie chce mi się wracać do domu więc postanowiłem popracować.- Powiedziałem wchodząc na zaplecze. Zdjąłem plecak, a koło niego położyłem swój telefon i słuchawki. Zdjąłem kurtkę którą powiesiłem a wieszak. Zaś rękawiczki, czapkę i szalik dałem na grzejnik. Wziąłem plecak i telefon po czym poszedłem za ladę.
-Znów awantury? Wczoraj nie przyszedłeś do pracy. Jeśli coś się dzieje powiedz to policji. Aresztują ich, a ty będziesz mieć odszkodowanie.- Powiedział szef poprawiając swoje rude włosy, a następnie poprawił okulary.
-Niestety wiem o policji ale dobrze wiesz, że nie mam za bardzo ochoty o tym informować policje. Poza tym wczoraj kupili sobie jakieś narkotyki i musiałem pilnować domu.- Powiedziałem wyjmując kilka notesów oraz piórnik który sam zrobiłem ze starej koszulki.
-Dobrze rozumiem. Tak w ogóle zostawiłem ci tam zupkę chińską oraz kilka tostów byś zjadł.- Powiedział na co skinąłem głową. Przygotowałem sobie zupkę i zacząłem w między czasie odrabiać lekcje jedząc ciepłe tosty. Oczywiście z przerwami na obsłużenie klientów. Gdy skończyłem pracę szef dał mi pieniądze po czym zacząłem wracać do domu gdzie było po dziewiętnastej. Nie bałem się chodzić po ciemku do domu. Kiedy tylko wszedłem do domu uderzył we mnie zapach alkoholu. Ohyda. Idąc do pokoju zauważyłem jak rodzice sobie siedzą na pijąc alkohol. Cicho westchnąłem po czym podszedłem do drzwi mojego pokoju. Otworzyłem je z pomocą klucza po czym wszedłem do środka. Następnie zamknąłem drzwi. Zacząłem przepakowywać plecak. Na szczęście lekcje miałem zrobione więc mogłem dobie pomyśleć co porobić. W pewnej chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem z łóżka i poszedłem to sprawdzić. Kiedy otworzyłem drzwi zauważyłem czworo mężczyzn w garniturach.- W czymś pomóc? Rodzice narobili długów? Jeśli tak to mogę ich spłacić.- Powiedziałem patrząc na mężczyzn.
-Wolelibyśmy z nimi porozmawiać.- Powiedział mężczyzna na co ja wpuściłem ich niepewnie do domu. Ci ludzie weszli po czym poszli do moich rodziców. Zamknąłem drzwi po czym poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i zacząłem uczyć się do jutrzejszej klasówki. Jednak usłyszałem rozmowę zza drzwi mojego pokoju. Nie wiedząc co robić postanowiłem podsłuchać rozmowę rodziców z tymi ludźmi. Wstałem powoli po czym podszedłem do drzwi z zamiarem podsłuchania rozmowy.
-Zaraz, zaraz jak my ciebie gościu nie znamy. Pokaż jakiś dowód.- Usłyszałem pijany głos mojego ojca. Przez chwilę nic nie słyszałem. Zacząłem się nieco niepokoić.
-Nazywam się Mateo Green panie Evanson. Mam dla państwa propozycje na spłatę pańskich długów u pewnego dilera znanym jako Ares.- Powiedział jeden z mężczyzn.- Tą propozycją jest to, że damy państwu sto pięćdziesiąt tysięcy. Jednak w zamian chcemy państwa syna.- Dodał ten sam mężczyzna co sprawiło, że mnie dosłownie sparaliżowało. Oni chcą mnie kupić? Nie brzmi to dobrze.
-Sto pięćdziesiąt tysi pan mówi? George to dobry pomysł. Jedna gęba mniej do wykarmienia przynajmniej.- Słowa które usłyszałem od mojej matki... Spowodowały u mnie paraliż i wstrzymanie oddechu. Mało nie zemdlałem kiedy ten cały Green powiedział, że dobili targu. Moi właśni rodzice sprzedali mnie za taką kwotę.
CZYTASZ
Delikatny Psiak
RomanceLevis to spokojny nastolatek który od początku swojego życia pragnie zaznać spokoju. Niestety od początku jest on źle traktowany przez rodziców którzy postanawiają go sprzedać w zamian za u relegowanie długów. Co stanie się z chłopakiem po sprzedaży...