Spojrzałem gdy nagle do pokoju wszedł jeden z ochroniarzy. Nie znałem go. Wydawał się być nowym. Kiedy powiedział, że mam iść z nim bo gdzieś pan Jonathan chce jechać. Poszedłem do szafy. Wyjąłem z szafy mały plecak. Spakowałem do niego kolorowankę, koc, kredki, a następnie poszedłem z nim. Bez słowa udałem się z nim do pana Jonathana. Ubrałem ciepłą odzież. Milcząc wsiadłem do auta po czym zapiąłem pas. Kierowca ruszył. W czasie drogi nikt z nas się nie odzywał. W końcu dotarliśmy pod te miejsce. Wysiadłem z panem Jonathanem i za nim poszedłem. Po wejściu do znanego mi pomieszczenia rzuciłem jedynie ciche powitanie i udałem się do czwórki niewolników. Usiadłem w kącie kuląc się.
-Ej Jonathan z Levisem wszystko ok? Nie mów, że znów choruje.- Powiedział jeden z mężczyzn. Mój właściciel jedynie prychnął i spojrzał na mnie ozięble. Ciarki mnie przeszły.
-Niech się pochwali co zrobił z maskotką od twojego Colinka.- Warknął na co bardziej się skuliłem chowając swoją twarz. Nie odpowiedziałem.- Bachorowi się nudziło i go spalił. Błagam chłopaki dajcie mi jakąś propozycję dla niego na karę.- Powiedział wściekły pan Jonathan. Strasznie bolała mnie myśl, że ufa swoim ludziom niż mi.
-Jonathan ale nie mów tak agresywnie. Zaczynają się oni ciebie bać. Szczególnie Levis.- Powiedział inny mężczyzna. Kiedy Chase się zbliżał mocniej wtuliłem się w kąt. Podskoczyłem gdy pan Jonathan rzucił szklaną która prawie rozbiła się blisko mnie.
-Jonathan odbiło ci?!- Krzyknął jakiś mężczyzna ale byłem przerażony widokiem podchodzącego mojego właściciela. Skrzywiłem się gdy złapał mnie za włosy mocno szarpiąc. Pokazał mi ekran telefonu na którym było widać jak ktoś... M-Mnie gwałci.
-Ty nie wdzięczny...- Mężczyzna nie dokończył bo reszta mężczyzn go odsunęła, a jeden zaczął mnie uspokajać. Rozpłakałem się i rzuciłem odruchowo kawałkiem szkła w mężczyznę.
-Nienawidzę cie! Jesteś kłamcą! Jesteś jak moi rodzice! Najlepiej mnie zabij!- Krzyknąłem po czym uciekłem z pokoju. Płacząc biegłem w nieznane. Ukryłem się w jakimś miejscu. Chyba w schowku. Nie wiem jak długo w nim spędziłem. W pewnej chwili jakaś osoba otworzyła drzwi. Nieznana kobieta popatrzyła na mnie po czym w jakiś kierunek.
-Panie Young?- Powiedziała kobieta na co odsunęła się. Po chwili pojawił się właściciel Colina. Wyglądał na przerażonego. Mężczyzna podszedł do mnie i kucnął przede mną.
-Levis pojedziesz ze mną i Colinem do domu ok? Jonathan... Musi z pozostałymi coś omówić ok?- Zapytał, a ja niepewnie pokiwałem głową. Mężczyzna pomógł mi wstać po czym zabrał do swojego auta. W pojeździe czekał już Colin. Zostałem posadzony na miejsce i zapięty pasami. Zamknąłem oczy i starałem się zasnąć.- Dobry plan Levis. Pośpijcie sobie ja i tak muszę jeszcze zajechać na pocztę.- Powiedział mężczyzna. Wyjął on z mojego plecaka mój koc którym mnie okrył, a innym okrył swojego podopiecznego. Starałem się zasnąć w czasie jazdy co się po czasie udało.
&
No i poznajemy agresywne zachowanie Jonathana ponownie. Możecie pisać co według was wydarzy się w rozdziale siedemnastym. Bardzo ciekawi mnie co wy myślicie o tym jak Jonathan się zachował w tym rozdziale oraz czy w końcu ten ślepy palant (bo inaczej nie da się go nazwać😆) dowie się o tym, że biedny Levisek jest ofiarą ochroniarzy.
CZYTASZ
Delikatny Psiak
RomanceLevis to spokojny nastolatek który od początku swojego życia pragnie zaznać spokoju. Niestety od początku jest on źle traktowany przez rodziców którzy postanawiają go sprzedać w zamian za u relegowanie długów. Co stanie się z chłopakiem po sprzedaży...