Rozdział 3. Mogłabym upaść do samego piekła

322 15 0
                                    

Gwiazkujesz i komentujesz to motywujesz! <3

**************************

- Tak tato, jest tutaj. - odezwała się Ava, co chwile krążąc po pokoju z przyciśniętym do ucha telefonem. Nie wiedziała co zrobić, więc zadzwoniła do taty Camerona.

Wszyscy uważnie obserwowaliśmy Wiliama, który wyglądał na znudzonego wygodnie rozłożony na fotelu. Alex opierał się o kredens, Nate i ja siedzieliśmy na bocznych oparciach kanapy, - a reszta siedziała na niej. Szatynowi brakowało tylko szklanki z jakimś drogim alkoholem i by wyglądał jak szef mafii. Nogi założone na sobie, dłonie oparte na podłokietnikach oraz idealnie napięta koszula, które eksponowała jego mięśnie. Przejechałam wzrokiem po całym ciele szatyna, a kiedy spojrzałam w oczy chłopaka, szybko odwróciła wzrok lekko zawstydzona. To do mnie nie pasowało! Ten cholerny imbecyl wyszczerzył się w pewny siebie uśmieszek, doskonale widział, jak patrzyłam na jego ciało. Kurwa, nie zaprzeczę, był idealny według moich standardów — jak zapewne nie tylko moich. Jebane dzieło sztuki, ale oczy, cholera — to one skupiły całą moją uwagę.

Na początku nie miałam pojęcia kto to Darcy, ale jak się okazało, nie tylko Ava trzyma tajemnice. Maeve kiedyś podsłuchała jak wszyscy z ekipy-rodziny, rozmawiali o niej. Podobno zastanawiali się, czy jej w czymś pomóc, a wtedy ciocia Jasmine poleciała, co zrobiła mojemu tacie. Takim oto sposobem siedzimy w jednym domu z synem kobiety, która złamała serce mojego ojca. No szał wow.

- Dobrze... nic się nie dzieje... na spokojnie... dobrze do jutra. - Ava zakończyła rozmowę, klaszcząc w dłonie, zwróciła wszystkich uwagę na siebie. - Rozmawiałam z tatą, powiedział, że wrócą troszkę wcześniej, aby wszystko wyjaśnić, ale na razie mamy przenocować Williama.

- COO?! - wrzasnęliśmy praktycznie wszyscy równo.

- Jest siostrzeńcem ojca, nie mogło być inaczej. - powiedziała od razu, blondynka.

- Ledwo go znasz! - wrzasnęła Mae, wstając z emocji. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo naszej paczki, jest w stanie zrobić wszystko. Szczególnie gdy dotyczy się Avy.

- Że ledwo to nie można powiedzieć... tylko trochę krótko. - Wilson cichutko rzuciła, jakby to było niczym.

- Krótko, to znaczy, ile? - Alexander jako jedyny potrafił nie wybuchnąć w takiej chwili i racjonalnie myśleć.

- Z cztery lata...

- I to wszystko przed nami ukrywałaś tyle czasu?! - podniosłam głos, wstając — Przez cztery cholerne lata nie powiedziałaś nam, że masz kuzyna w dodatku, jest synem Darcy. Kobieto, tak się nie robi! - podchodziłam coraz bliżej dziewczyny, wymachując rękami w górze z emocji.

Z nas wszystkich, zapewne najbardziej zabolało to Alexa. Przyjaźnią się, odkąd pamiętam — oczywiście wszyscy jesteśmy przyjaciółmi — ale to oni znają się jak łyse konie, byli dla siebie jak rodzeństwo, a nawet bardziej.

- Wystarczy. - Will wstał, łapiąc za mój nadgarstek, którym przed chwilą wymachiwałam i patrząc mi w oczy, dodał. - Nie masz prawa być zła o to na nią, jasne? Jest to sprawa rodzinna i w momencie, w którym dotyczy ona Wilsonów, to nikt nie ma prawa się w to wtrącać.

Pewnie każdy zna ten moment w filmach, kiedy bohaterzy patrzą sobie w oczy, a czas się zatrzymuje. Zawsze uznawałam, że to wymysł fikcji, jednak Boże patrząc w te chłodne tęczówki, chyba przepadłam.

Mogłabym upaść do samego piekła, by już zawsze w nie patrzeć, a z dnia na dzień tak się działo.

- Puść moją siostrę. - Jak za ściany dostał się do mnie głos Alexandra, a zaraz poczułam ciepło ciała za plecami oraz rękę na ramieniu.

W momencie, którym Wilson uporczywie wpatrywał się we mnie, ja próbowałam wybudzić się z transu, mrugając kilka razy szybko powiekami.

|||

- Nie będę wam przeszkadzać. Ava jakby co wiesz, gdzie mnie znaleźć. — kończąc mówić, wstał z fotela zamiarem wejścia na górę, gdzie ma przejąć pokój wujków.

Podczas mini kłótni zadzwonił dzwonek, jak się okazało, nasza pizza przyjechała co pomogło nam ochłonąć, więc uzgodniliśmy, że wrócony do filmów. Tylko nie ustaliliśmy co z Willem.

- Możesz przecież zostać — cichutki głos Vic zdziwił nas wszystkich.

- Niestety nie lubię zaproszeń na siłę.

-No weź, twoja duma upadnie, jeżeli spędzisz z nami jeden wieczór? To jasne, że nie jesteśmy na razie może dobrze nastawieni do ciebie, ale możesz to zmienić, a przez dumę sobie odpuścisz? - Uporczywie wpatrywałam się w te cholerne zielone tęczówki, które również nie opuszczały mojego wzroku.

Nowe Pokolenia Piekła  | ZAKOŃCZENIE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz