-Jak długo jesteście razem? – Sara popatrzyła na Ray'a gdy szli w stronę niszczycieli.-Ty i Kara, jak długo jesteście razem?
- Dwa lata i 3 miesiące. – Uśmiechnęła się na samą myśl o swojej Supergirl.-Wczoraj Diggle udzielił nam ślubu.
-O cholera.. Gratulację Sara. – Odezwał się Nate, szeroko do niej uśmiechając.-Z Amayą też się nad tym zastanawiamy.
Nim ktokolwiek z nich jeszcze zdążył się odezwać przed nimi wylądowało trzech kosmitów. Od razu cała trójka wiedziała, że czas się wziąć do roboty. Mieli ich przytrzymywać tylko przez dziesięć minut dając tym czas Victorowi. Oby tylko to wystarczyło.
-Jak to działa? – Spytała Felicity, siadając przed klawiaturą komputera.-Co zrobi ten kamień, że kosmici stąd odlecą?
-Wyrzuci w atmosferę ziemską pewien dźwięk, który wygoni każdego kosmitę, który nie jest kryptończykiem, więc nie zrobi żadnej krzywdy Karze.
-Skąd jest ten kamień? – Cisco wziął go do ręki ale nie przypominał dla niego niczego co mogło by być z ziemi.
-Z marsa. – Odparł spokojnie, podłączając się do komputera.-Uważajcie bo przez pierwsze sekundy też go usłyszymy bo jesteśmy bardzo blisko.
Kiedy cała trójka wzięła się za połączenie marsjańskiego kamienia do satelity, reszta walczyła z niszczycielami, starając się ich pokonać i przy okazji nie zginąć. Nie było to proste dla tych co nie mieli żadnych mocy jak Kara czy Barry.
Danvers poczuła dziwne uczucie w brzuchu ale gdy się rozejrzała i zobaczyła, że nikomu nic nie jest a Sara walczy parę metrów od niej odetchnęła z ulgą. Nie darowałaby sobie gdyby jej żonie coś się stało gdy była tak blisko i mogła temu zaradzić.
Walka trwała w najlepsze a minuty mijały. Niektórzy zaczynali być już zmęczeni ale się nie poddawali. Nie mieli zamiaru oddać swojego miasta, domu ani ziemi obcym najeźdźcą z kosmosu.
Kara poczuła się słabo i dopiero po chwili zauważyła, że niszczyciel, który szedł prosto na nią miał miecz, który na samym końcu miał kawałek kryptonitu. Wiedziała co to znaczy dla niej. Szanse na to, że nim nie dostanie były naprawdę małe ale nie miała zamiaru uciekać.
-Gotowe. – Usłyszała w słuchawce tak jak i reszta, głos Victora.-Wysyłam dźwięk, za chwilę będzie po wszystkim.
Nagle każdy z kosmitów zaczął padać na kolana a po chwili znikał na swój statek. Niestety miecz, który jeden z nich trzymał, został rzucony i trafił prosto w Karę, wbijając się w jej brzuch.
-Kara!! – Krzyknęła Sara, widząc to wszystko i ruszyła biegiem w stronę swojej upadającej żony. Reszta zrobiła to samo gdy tylko zobaczyła co się dzieje.-Nie!!
-Wszystko będzie dobrze. – Wyszeptała, czując jak traci siły. Uniosła rękę i ujęła nią policzek Lance, gładząc go kciukiem i zostawiając na nim ślad swojej krwi.-Światło Rao mnie zabierze ale pamiętaj, że cię Kocham Saro Lance Danvers.
-Nie, nie możesz mnie zostawić. – Po policzkach leciały jej łzy a rękami objęła ciało Kary, przysuwając ją bliżej siebie.-Nie możesz umrzeć.
Wszyscy na to patrzyli również mając łzy w oczach. Każdy chciał pomóc ale żadne z nich nie wiedziało w jaki sposób.
-Diana. – Sara podniosła twarz i na nią spojrzała.-Możesz ją zabrać pod słońce, tak samo jak rok temu zrobił to Clark?
-Nie wiem czy mi się uda ale mogę spróbować. – Podeszła bliżej i jedną rękę wsunęła pod plecy dziewczyny a drugą pod jej kolana. Wiedziała, że musi zrobić wszystko by uratować dziewczynę a to był jedyny sposób i miała nadzieje, że się uda.
-Wróć do mnie. – Szepnęła Sara, przyciskając usta do czoła dziewczyny, nim Diana skoczyła do góry i zniknęła razem z Karą.
Wszyscy patrzyli w górę, mając nadzieje, że dziewczyna wróci do nich cała i zdrowa. Lance przymknęła oczy, modląc się w duchu, że to się uda i odzyska swoją żonę.
-Trzymaj się Kara. – Szepnęła do nieprzytomnej dziewczyny Diana.-Dasz radę. Jesteś od tego silniejsza. Walcz Supergirl. Walcz dla świata, dla bliskich i dla siebie.
CZYTASZ
Girl From Heaven ✔
FanfictionKara ratuje dziewczynę, która nagle pojawiła się na niebie. Kiedy okazuje się, że ją zna już wie, że obojętnie co musi jej pomóc. Nie tylko w tym by przeżyła ale również w tym by wróciła do swojego domu. Jednak mija sporo czasu nim dziewczyna z nieb...