Chapter 15

207 11 2
                                    

Ziemia 38

Siedziały przytulone do siebie, przyglądając się wszystkim gościom, którzy przyszli na ich wesele i było ich całkiem sporo.

-Nawet nie wiedziałam, że mamy tyle bliskich. – Szepnęła Kara, patrząc jak Eliza rozmawia z ojcem Sary.-Ale z obydwu ziem to czego mogłam oczekiwać.

-Z tym się zgodzę. – Sara się zaśmiała nim upiła łyk szampana.-Czy myślałaś, że skończymy biorąc ślub w dniu co się poznałyśmy?

-Nie. – Pokręciła głową, odwracając swój wzrok w stronę żony.-Wtedy byłam zbyt szczęśliwa, że poznam przyjaciół Barry'ego i zbyt zajęta myśleniem jak pokonać Dominatorów.

-Jeśli mam być szczera to już wtedy mnie kręciłaś. Seksowna i potężna kosmitka z innej ziemi, nie ma mowy, że innym się nie podobałaś. Miałam szczęście, że to ja trafiłam na twoją ziemie.

-I to wielkie. – Musnęła delikatnie jej usta.-Cieszę się, że wtedy cię złapałam.

-Ja też bo inaczej prawdopodobnie bym nie żyła. – Zaśmiała się nim złączyła ich usta w długim namiętnym pocałunku, który niestety po chwili zostały przerwany przez Alex.

Przyszedł czas na rzucenie bukietem kwiatów przez Karę. Mrugnęła do swojej siostry nim się odwróciła i rzuciła nim delikatnie żeby nie zrobić dziury w żadnej ścianie. Gdy z powrotem odwróciła się do wszystkich na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech gdy zobaczyła Alex z bukietem w rękach.

Dopiero po tym zaczęła się prawdziwa zabawa. Wszyscy zaczęli tańczyć, jeść, pić alkohol i rozmawiać ze wszystkimi by się lepiej poznać. Kara, patrząc na wszystkich swoich bliskich nie potrafiła przestać się szeroko uśmiechać.

-Jesteśmy jedną wielką rodziną. – Podeszła do niej Thea również, patrząc na swoich bliskich.-Dysfunkcyjną rodziną ale rodziną.

-Coś w tym jest. – Zachichotała, odwracając się przodem do młodszej Queen.-Cieszę się, że udało się wam wszystkim przyjść.

-Oczywiście, że nam się udało. Tak jak mówiłam, jesteśmy rodziną i nie mogliśmy ominąć tak ważnego dnia dla ciebie i Sary. Jestem szczęśliwa, że ona kogoś takiego znalazła. Zapewne opowiadała ci o swoim całym życiu.

-Tak. – Przytaknęła, przenosząc wzrok na swoją żonę, która rozmawiała właśnie ze swoim tatą.-Opowiadała mi.

-Po tym wszystkim co jej się przydarzyło. Po Gambicie, Lian Yu, Lidze zabójców, własnej śmierci, bycia legendą i śmierci jej siostry, należy jej się szczęście. Ty ją uszczęśliwiasz Kara i jestem pewna, że to idzie w obydwie strony i bardzo się z tego cieszę. Zasługujecie na siebie.

-Kocham ją jak nikogo innego i cieszę się, że to ona skradła mi serce, i że mogę nazwać ją swoją żoną. Zrobię wszystko by znów nie musiała cierpieć.

-Wiem, że tak. – Thea się uśmiechnęła i przytuliła dziewczynę do siebie.-Opiekuj się nią.

-Zawsze. – Obiecała nim się od niej odsunęła i zaczęła kierować się do swojej żony, która tym razem rozmawiała z Laurel z tej ziemi.-Mam nadzieje, że się nie kłócicie?

-Nie tym razem. – Sara objęła ją ręką i przyciągnęła do swojego ciała, składając szybki pocałunek na jej ustach.-Rozmawiałyśmy właśnie o tym, że spróbujemy się lepiej poznać i może nawet uda nam się być siostrami.

-Serio?

-Tak. – Odpowiedziała Laurel z uśmiechem.-Obydwie straciłyśmy swoje siostry ale może dzięki tobie w jakimś sensie możemy je odzyskać. Ja nigdy nie będę jej Laurel ani ona moją Sarą ale może uda nam się stworzyć jakąś relację siostrzaną, kto to wie.

-Cieszę się dziewczyny. Zasługujecie na to. Wierzę w drugie szanse i właśnie obydwie je dostałyście, wykorzystajcie je dobrze.

Laurel kiwnęła głową nim odeszła do Heleny, która czekała na nią z szerokim uśmiechem na ustach. Za to Sara stanęła przed Danvers, obejmując ją obiema rękami z uśmiechem na ustach.

-Wiesz, że cię Kocham panno Danvers, prawda?

-I ja ciebie też Kocham panno Lance-Danvers.

Złączyły swoje usta w słodkim pocałunku a wszyscy ich bliscy zaczęli gwizdać na co uśmiechnęły się przez pocałunek ale go nie przerwały. Wyciszyły wszystkie dźwięki wokół siebie tak, że były tylko one.

Kara objęła ją w tali i przycisnęła do swojego ciała tak by jej nie wypuścić gdy delikatnie uniosła się nad ziemią. Była w tym momencie najszczęśliwszą osobą w całym wszechświecie i wiedziała, że Sara czuła to samo.

_________________

I tym o to rozdziałem kończy się kolejne opowiadanie o SuperCanary. Mam nadzieję, że się podobało i życzę wam miłego poniedziałku.


Girl From Heaven ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz