Pov: Mike
Gdy szliśmy z szatynem do jego domu, ciągle myślałem o nim i się zamartwiałem.
- Mike. - usłyszałem z ust chłopaka?
- Tak Willy? - odpowiedziałem mu, patrząc na niego.
- Nie odpowiadałeś od paru minut, wszystko dobrze? - stanął, i mnie przytulił.
- Oh, tak. Przepraszam, zamyśliłem się. - odparłem, oddając uścisk.
- Pytałem, czy masz już kogoś na bal z okazji rozpoczęcia roku. - cholera, to już za tydzień.
- Niestety nie, Willy. Chciałbyś być tą szczęściarą? - powiedziałem, na co chłopak się zaśmiał.
- Podziękuje panno Wheeler. - odpowiedział, na co zaczęliśmy się śmiać, i ruszyliśmy dalej.---
Zapukaliśmy do drzwi Byersów. Otworzył nam Jonathan.
- Cześć. - przywitał się Jonathan z bratem. - Hej Wheeler. -
- No hejka. - przywitałem się z starszym Byersem.
- Będziemy u mnie jak coś. - powiedział Will, łapiąc mnie za rękę, i ciągnąc do swojego pokoju.Weszliśmy do jego pokoju, usiadłem na łóżku, a chłopak zamknął drzwi.
- Willy? Dobrze się czujesz? - spojrzałem na bladego chłopaka.
- Tak, dobrze się czuje Mike. - odpowiedział, siadając koło mnie.
- Za chwilę wracam. - powiedziałem, dając mu buziaka w policzek. Co kurwa. Co ja robie.Wyszłem cały czerwony z pokoju chłopaka, i zobaczyłem w kuchni panią Byers.
- Cześć Mike. - przywitała się ze mną z uśmiechem.
- Dzień dobry. - również się przywitałem z Byersową.
- Nie mieliście być przypadkiem w kinie z Maxine, Dustinem i Lucasem? - spytała rodzicielka chłopaka.
- Mieliśmy być, pani Byers, ale Willy się gorzej poczuł, więc postanowiliśmy wrócić. - odpowiedziałem, wstawiając wodę na herbatę.
- Wszystko jest dobrze z nim? - zapytała zmartwiona Joyce.
- Tak, wszystko dobrze. - odpowiedziałem jej, siadając koło niej.
- Okej.. Mike, cieszę się że jesteście ze sobą tak blisko. - zaczęła, uśmiechając się delikatnie, na co odpowiedziałem jej uśmiechem. - Zaleję herbatę, leć już. - dodała, na co ruszyłem w stronę pokoju chłopaka.Wszedłem do pokoju, i chłopak dalej siedział na łóżku.
- Will...? Muszę cię o coś spytać. - zacząłem, ale chłopak zaczął ciągnąć mnie w stronę kuchni.
- Mamo, zaraz wracamy. - powiedział szatyn, nakładając buty.
- Dobrze Will, tylko wróćcie szybko! - krzyknęła, gdy wychodziliśmyWill ciągnął mnie za rękę za dom, gdzie było bardzo ładnie. Stanęliśmy przy kwiatach.
- Więc Willy... Ch-chcesz zostać moją parą na bal..? - spytałem, paląc strasznego buraka.
- Mike... Jasne że tak, japierdole... - odpowiedział cicho Will, przytulając mnie.
- Więc wracajmy już. - odparłem z uśmiechem---
Siedzieliśmy w pokoju chłopaka, gdy poczułem ciężar na ramieniu. Chłopak zasnął mi na ramieniu. Sprawdziłem godzinę. Była już prawie 17. Jak. Położyliśmy się, a wtedy szatyn mnie przytulił. Zarumieniłem się, i po chwili też zasnąłem.
Pov: Joyce
Siedziałam w salonie, rozmawiając z Karen.
- Karen, poczekaj chwilę, pójdę sprawdzić co tam u chłopaków. - powiedziałam, kierując się do pokoju syna.
- Dobrze kochana. - odparła Wheelerowa.Zapukałam cicho, i weszłam do pokoju. Gdy zobaczyłam ich razem, gdy spali, zrobiłam im szybko zdjęcie, i wyszłam z pokoju.
- Karen, wiesz jacy oni słodcy są? Czasami się zastanawiam, czy nie są przypadkiem razem, haha. - zaśmiałam się, na co kobieta również się zaśmiała.
Usłyszałam, że drzwi się otwierają, a z pokoju wyszedł Mike.
- Oh kochana, czekaj chwilkę. - powiedziałam do sąsiadki. - Tak Mike? Potrzebujecie czegoś? - powiedziałam cicho.
- Mógłbym u was dziś zostać? Nie chciałbym zostawiać Willa, nie wiem czy jest napewno okej. - zapytał, na co pokiwałam głową, i wtedy z pokoju wyszedł także mój syn, który był strasznie zaspany.
- Karen, potem zadzwonie. Do usłyszenia! - pożegnałam się z kobietą.
- Papa Joyce! - pożegnała się także.Odłożyłam telefon na stół, i usiadłam na przeciwko chłopaków.
- Potrzebujecie czegoś chłopcy? - spytałam.
- Raczej nie pani Byers, zrobimy sobie coś zaraz na kolację. - powiedział Mike, patrząc na Willa.Pov: Will
Kurwa.
---
Poszliśmy robić z Mike'm kolację. Próbowałem go przekonać, że nie jestem głodny, ale ten się upierał.
- Nie Willy. Masz zjeść dziś cokolwiek. Proszę... - powiedział cicho, po czym mnie przytulił.
- No dobrze. - odpowiedziałem. -Zrobiliśmy z Mike'm kanapki, i ruszyliśmy w stronę pokoju. Usiedliśmy na łóżku, i Mike wziął jedną kanapkę, patrząc na mnie z błagającym wzrokiem. Wziąłem niechętnie kanapkę, i ją ugryzłem, na co chłopak się uśmiechnął. Po kolacji poszliśmy od razu spać.
---
663 słowa
CZYTASZ
crazy together.
Teen Fiction16 letni William Byers, zamieszkujący od roku wraz z bratem, Jonathanem, oraz matką, Joyce w Kalifornii, tęskniąc za przyjaciółmi z Hawkins, a tym bardziej za Michaelem Wheelerem, chłopakiem, którego darzy miłością, jaką inni uważają za złą, pakuje...