Pov: Maxine.
Wróciłam do domu, i szybko się ogarnęłam. Uczesałam włosy, przebrałam się, i postanowiłam pójść do Mike'a wcześniej. Zapukałam, ale po chwili zauważyłam, że jest otwarte. Weszłam, a tam zobaczyłam całujących się chłopaków, którzy wyglądają jakby mieli się zaraz conajmniej ruchać.
- Ekhem. - odchrząknęłam, patrząc dalej na chłopców, którzy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. - Tak, hej cześć też was kocham. Weszłam, otwarte było, a tak wcześnie bo mi się nudziło. Wyglądacie jakbyście mieli się zaraz jebać. - zaśmiałam się, podchodząc do nich.
- Spierdalaj. - powiedział cały czerwony Mike.
- Okej. - odpowiedziałam, patrząc na godzinę. - Huh. Już 13:40. Dzwonię po chłopaków. - odparłam
- To se idź dzwonić, a my dokończyliśmy to co zaczęliśmy, hehe. - zaśmiał się Will, na co spojrzałam TYM wzrokiem i poruszyłam brwiami. - Nie. Max, nie! Żartowałem! - krzyczał, po czym ucałował usta bruneta.
- To se ide, pff. - fuknęłam udając obrażoną.Wyjęłam telefon, i zadzwoniłam do Lucasa.
- Halo, skup butelek. - zaśmiał się chłopak.
- No cześć cześć kochanku mój, zbieraj się, wbijaj do Byersów, Wheelerów. Chuj wie kim oni są w końcu. Widzimy się, siema. - skończyłam.No to teraz Dustinek (hihi)
- Czego kurwa chcesz? - zapytał miło.
- Też cię uwielbiam Dustin. Chodź do Byerso-Wheelerów. - powiedziałam do chłopaka.
- Czek-.. JAK BYERSO-WHEELERÓW. CZEMU TAK. - spytał.
- Bo nie wiem który weźmie którego nazwisko.. W każdym razie, chodź. Paaaa - pożegnałam się z chłopakiem.---
- SIEMAAAA BYERSO-WHEELEROWIE - przywitał się Dustin.
- Wypierdalaj. - odpowiedział Will.
- Wtf kurwa od kiedy ty tak mówisz Will? - zapytał Mike.
- Od dziś. - powiedział wyraźnie czymś przybity.
- Okej gadajcie sobie tu, ja zabieram grzybka na sekundke. Uno momento. - powiedziałam, biorąc Willa za rękę, i ciągnąc go do innego pokoju.Oczywiście Mike patrzył na mnie jakby miał mnie zabić.
- Więc, co się stało? - spytałam. - Will. Powiedz mi bo się martwię. A uwierz gorzej by było gdybym była Mike'm. - lekko się zaśmiałam. - Byłoby >>Will kochanie, powiedz mi proszę martwię się<< i w ogóle. Uważam że to słodkie ale- w tym momencie szatyn mi przerwał, uśmiechając się.
- Już, spokojnie. Powiem ci. Po prostu chodzi o Troy'a i Jane,ale jest okej. - powiedziałem.
- Napewno? - spytałam, przytulając Willa.
- Tak Max, jest dobrze. - odwzajemnił uścisk. - Wracajmy. - wziął mnie za rękę, i pociągnął do reszty.Usiedliśmy obok nich.
- To idziemy w końcu? - spytał Dustin.
- Tak ty kurwo już nie sap się tak. - odpowiedział mu Lucas, na co Dustin wystawił mu język. Gorzej niż z dziećmi.---
- Siema dzieciaki, wiem chuje mam was wpuścić, wchodźcie. - przywitał się z nami Steve, na co kiwnęliśmy głowami.
Weszliśmy na "zaplecze" Scoops Ahoy, i pomachaliśmy Robin, która nam odmachała z uśmiechem.
Wkradliśmy się do kina, i usiedliśmy. Dzisiaj horrorek.
---
Pov: Will.
Gdy już zajęliśmy miejsca, akurat zaczynał się film. Już sam początek był straszny, więc wziąłem Mike'a za rękę. I tak do końca filmu...
---
Pov: Jonathan
*Z góry sorka że zmieniłam tak szybko pov, ale chce by Jonathan i inne postacie też się tu pojawiały.*
CZYTASZ
crazy together.
Teen Fiction16 letni William Byers, zamieszkujący od roku wraz z bratem, Jonathanem, oraz matką, Joyce w Kalifornii, tęskniąc za przyjaciółmi z Hawkins, a tym bardziej za Michaelem Wheelerem, chłopakiem, którego darzy miłością, jaką inni uważają za złą, pakuje...