30

1.1K 37 5
                                    

Mężczyzna wyszedł szybko z samochodu a następnie otwierając drzwi z mojej strony wytargał mnie z pojazdu przez co prawie upadłam. Chciałam skomentować jakoś jego zachowanie lecz gdy tylko na niego spojrzałam i zobaczyłam jego wściekły wyraz twarzy stwierdziłam że lepszym rozwiązaniem w tamtej chwili będzie milczenie.

Mocno ściskając za ramię Luke poprowadził mnie do wejścia a po przekroczeniu progu dosłownie rzucił mną o podłogę. Niestety upadając uderzyłam głową o komodę stojąca obok niefortunnie w to samo miejsce co w lesie przez co momentalnie dostrzegłam mroczki przed oczami i poczułam że niewiele brakuje mi do omdlenia.

- Ałaaa...- skrzywiłam się łapiąc za głowę - Normalny jesteś ? - dodałam odruchowo nie myśląc o tym że mogę go w ten sposób jeszcze bardziej rozzłościć.

- Co ty kurwa powiedziałaś !? - krzyknął przez co aż podskoczyłam ze strachu a on łapiąc mnie za włosy pociągnął do góry.

- Zostaw mnie! To boli ! - wyrywałam się chcąc zabrać jego rękę.

- Trzeba było myśleć wcześniej o konsekwencjach. Teraz zapłacisz za swoje nieposłuszeństwo. - powiedział po czym mocno uderzył mnie w twarz a ja ponownie upadłam.

Mężczyzna podszedł do mnie chcąc dalej się nade mną znęcać jednak przeszkodził mu dźwięk otwieranych drzwi za którymi chwilę później pojawili się ci sami mężczyźni którzy wyrzucili mnie z domu.

- Co ty jej robisz ? - krzyknął jeden z nich  widząc w jakim stanie się znajdowałam.

- Nie twój interes. - warknął Luke w ich stronę. - Wiedziała że nie wolno jej uciekać i musi teraz ponieść karę. - odrzekł tym razem w moją stronę następnie podchodząc i kopiąc mnie w brzuch przez co drugi raz przed oczami pojawiła mi się ciemność ale tym razem nie chciała mnie już tak szybko opuścić.

- Zostaw ją ! - krzyknął ponownie ten sam mężczyzna - To nie jest jej wina...my ją wypuściliśmy... - dodał już ciszej nieco zmieszany.

- Zamknij się...- warknął w jego stronę drugi.

- Nie widzisz że on ją zaraz zabije? Nie mam zamiaru patrzeć jak niewinna osoba umiera z mojego powodu!

- O czym ty mówisz !? - krzyknął nagle jeszcze bardziej rozwścieczony Luke. - Kto ją kurwa wypuścił !?

- Najpierw się uspokój i wszystko ci wyjaśnimy.

Luke chodził chwilę po pomieszczeniu trzymając ręce za głową tak jakby nie wiedział co ma zrobić jednak zaraz podszedł do mnie i szarpiąc za ramię rzucił w stronę schodów.

- Na górę ! - krzyknął groźnie przez co mimo przeszywającego bólu natychmiast podniosłam się i wybiegłam na piętro byle tylko być poza zasięgiem jego wzroku.

Mimo wszystko chciałam jednak słyszeć co powiedzą bo od tego zależało moje życie więc usiadłam cicho za ścianą wsłuchując się w ich rozmowę.

- Wyjaśnicie mi do cholery o ci tu chodzi czy zamierzacie tak stać w nieskończoność ? - zapytał Luke.

- No kurwa no wzięliśmy ją za jedną z dziewczyn z klubu. - odrzekł drugi z mężczyzn

- Ja pierdole...i tak ciężko było się mnie o to zapytać?

- Co ty się dziwisz? Tylko takie u ciebie widywaliśmy. Skoro wiedziałeś że przyjedziemy to trzeba było uprzedzić że kogoś masz. - dodał również zdenerwowany pierwszy z nich.

- Może i coś w tym jest ale mogła wam sama o tym powiedzieć a nie uciekać przy pierwszej lepszej okazji.

- No nie mogła bo nie daliśmy się jej wytłumaczyć tylko od razu ją wyrzuciliśmy...

- Kurwa...czemu mi tego wcześniej nie powiedzieliście?- krzyknął ponownie Luke a ja mimo że byłam daleko to i tak zerwałam się wystraszona. - Co ja zrobiłem...- dodał już tak jakby do siebie a w jego głosie słyszałam ogromny smutek. - Przecież ona mi tego nie wybaczy...

- Uspokój się. Przecież nic jej takiego nie zrobiłeś. Jak ją przeprosisz to na pewno ci wybaczy. - dodał drugi z nich a na jego słowa miałam ochotę zejść tam i zrobić mu to samo co Luke mi a ciekawe czy wtedy miałby takie samo zdanie. - Idź do niej i wszystko jej wyjaśnij.

Po tych słowach nastąpiła już cisza a po chwili usłyszałam kroki na schodach więc zrywając się szybko wbiegłam do sypialni która była najbliżej a następnie zamknęłam się w łazience. Bardzo nie chciałam z nim rozmawiać bo bałam się że zmieni zdanie i ponownie coś mi zrobi. Kuląc się przy ścianie starałam się opanować drżenie ciała i szloch mimowolnie wydobywający się z moich ust ale gdy usłyszałam że ten potwór krzyczy moje imię gdzieś w korytarzu już nie byłam w stanie nad sobą panować. Czułam tylko jak tracę kontrolę nad swoim ciałem a nawet oddech stawał mi się coraz bardziej nieposłuszny.

- Ally jesteś tu ? - usłyszałam nagle za drzwiami słowa po których nastąpiło szarpnięcie klamką - Kochanie otwórz mi już się nie gniewam. Chcę tylko z tobą porozmawiać.

Jego głos był nadzwyczaj łagodny jednak przez to co zrobił mi chwilę temu oraz przez to że dobrze wiedziałam w jak szybkim tempie jego nastroje potrafią się zmieniać nie ruszyłam się z miejsca a dodatkowo jeszcze bardziej zaczęłam panikować.

Mężczyzna jednak nie czekając na ruch z mojej strony bezproblemowo poradził sobie z zamkiem błyskawicznie klękając tuż przy mnie. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się we mnie jednak byłam tak wystraszona że siedziałam tylko ze zwieszoną głową walcząc o każdy wdech który był dla mnie nadzwyczaj trudny.

- Spokojnie kochanie. Jestem przy tobie i nic już ci nie grozi. Oddychaj spokojnie... - szeptał gładząc mnie po kolanie a następnie usiadł tuż obok mnie i posadził mnie na swoich kolanach obejmując szczelnie ramionami - Już cichutko...

- Z..Zostaww mnie - poprosiłam tylko nie będąc w stanie zrobić nic więcej. Chciałam go odepchnąć lub zacząć krzyczeć i wyrywać się lecz zwyczajnie nie miałam na to siły oraz bałam się że wywołam tymi czynami jego gniew i tym razem już nikt mi nie pomoże.

- Ciiii...Nie bój się już...Już jest dobrze...

Trwaliśmy w tym uścisku przez dłuższy czas a mężczyzna tylko kiwając się lekko głaskał moją głowę i składał na niej delikatne pocałunki.

- Już lepiej? - zapytał lekko odsuwając mnie od siebie gdy moje ciało zaczynało powoli się uspokajać.

Kiwnęłam jedynie lekko głową co skłoniło go do wypowiedzenia kolejnych słów.

- Wiesz że bardzo się o ciebie bałem? Gdy dowiedziałem się że nie ma cię w domu poczułem jakbym stracił połowę siebie. Jesteś dla mnie najważniejsza kochanie a świadomość że mogłoby coś ci się stać zwyczajnie mnie przerasta. To dlatego tak się na ciebie zezłościłem i dlatego też użyłem siły ale teraz wiem że nie było w tym do końca twojej winy. Chciałbym jednak żebyś w przyszłości pamiętała że nie wolno ci robić takich rzeczy i nawet gdyby ktoś siłą wyganiał cię z tego domu lub gdyby zdarzyła się podobna sytuacja to nigdy nie wolno ci się ode mnie oddalać. Rozumiesz kochanie ?

Patrzyłam przerażona w jego pełne powagi oczy i nawet gdybym chciała to w tamtym momencie nie było mnie stać na nic innego niż przytaknięcie głową.

On tylko lekko uśmiechnął się na zadowalający go gest po czym kontynuował.

- Chciałabyś mi coś teraz powiedzieć?

Znów nasze spojrzenia się skrzyżowały a ja zrozumiałam czego od oczekuje. A mianowicie ten mężczyzna który mnie porwał, pobił a przed paroma chwilami mi groził oczekiwał ode mnie przeprosin. Przeprosin od niczego winnej młodej zagubionej dziewczyny która siedziała teraz bezbronna w jego masywnych ramionach. Czy ja chciałam go przepraszać? Oczywiście że nie. Jednak mój strach tak bardzo zawładnął mną w tamtym momencie że sprzeciwienie się mu było dla mnie zbyt trudne.

- Czekam kochanie. - dodał już nieco zniecierpliwionym tonem.

- Przepraszam...



ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz