52

441 25 6
                                    

- Chcę się widzieć z menedżerem! - krzyknął nawet się nie odwracając lecz cały czas wbijał we mnie gniewne spojrzenie.

Już po chwili szybkim krokiem podeszła do nas ta sama kobieta która przywitała nas przy wejściu.

- W czym mogę pomóc? - zapytała dalej uprzejmie lecz już z nutą zaniepokojenia w głosie.

- Ten wasz cały kelner podrywał moją żonę. Nie chcę go tu więcej widzieć. - warknął.

- Nie jestem twoją żoną.

Bez zastanowienia zaprzeczyłam jego słowom lecz gdy ponownie spiorunował mnie wzrokiem od razu spokorniałam czując że lepiej abym w tej sytuacji siedziała cicho.

- Ale niedługo będziesz.

- Bardzo państwa przepraszam. Zapewniam że ta osoba zostanie zwolniona w trybie natychmiastowym. - wtrąciła kobieta poważnym tonem.

- Przecież on nic nie zrobił. - odezwałam się cichym głosem chcąc jakkolwiek uratować tego biednego człowieka.

- Jeszcze masz czelność go bronić!? - krzyknął uderzając pięścią w stół.

Wcześniej przygotowana zastawa aż zadrżała a szklanka jeszcze przed sekundą pełna wody wylądowała w drobnych kawałkach na ziemii.

Przez jego agresywną reakcję bałam się powiedzieć cokolwiek więcej więc tylko skuliłam się w sobie mając nadzieję że jego gniew szybko ustąpi.

- Może zaproponuję państwu inny stolik? - zagadnęła miło dalej stojąca obok kobieta zapewne widząc kawałki szkła walające się wokół - Proszę za mną.

Luke bez słowa wstał co również byłam zmuszona uczynić i przenieśliśmy się na drugi koniec ogrodu gdzie zaraz została nam ponownie przyniesiona woda lecz tym razem przez kobietę.

Nie miałam już ochoty na siedzenie w tym miejscu przez co resztki zalegającego we mnie entuzjazmu szybko opuściły moje ciało a pozostał jedynie smutek.

Po prostu przykro zrobiło mi się przez to jak zostałam potraktowana a tym bardziej przez to jak potraktowany został kelner. Zwykły dzień w pracy zakończy się dla niego zwolnieniem przez urojenia Luke'a. Utwierdziłam się tylko w przekonaniu że nie ma on sumienia.

Pojedyncza łza popłynęła po moim policzku ale nawet jej nie starłam pozwalajac jej uzewnętrznić moje uczucia.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał dalej ze złością w głosie lecz już dużo spokojniej niż wcześniej - Zamiast tego wbij sobie do głowy że jesteś moja a każdy kto będzie mi cię próbował zabrać skończy w jeszcze gorszy sposób niż ten cały kelner.

- Dlaczego taki jesteś? Przecież nic złego nie zrobiłam. - odparłam ze łzami w oczach.

- Dobrze widziałem co zrobiłaś. Dlatego następnym razem dobrze się zastanów czy warto odwracać ode mnie wzrok bo każdy kolejny będzie kończył jeszcze gorzej.

Nie widziałam już sensu w odpowiadaniu mu bo był w takim stanie że kolejnymi słowami tylko bym pogorszyła tą i tak napiętą atmosferę. Zamiast tego zajęłam się przyniesionym właśnie jedzeniem chcąc jak najszybciej skończyć i wrócić do domu.

Przed nami zostały postawione talerze wypełnione przeróżnymi potrawami. Wybór był przeróżny lecz zdecydowałam się na gofry i sałatkę owocową którymi zajęłam się przez kolejne kilkanaście minut. Luke nie spieszył się z jedzeniem tak jak ja więc gdy skończyłam nalałam sobie jeszcze soku pomarańczowego i nie odrywając wzroku od stołu popijałam go powolnie. Po prostu bałam się podnieść głowę ze względu na bezpieczeństwo pozostałych osób z obsługi.

Po śniadaniu chłopak chyba był już w lepszym nastroju bo przy płatności znów zachowywał się kulturalnie i tylko lekko przytaknął głową na kolejne przeprosiny menedżerki i jej zapewnienia o odprawieniu kelnera.

- I jak ci się podobało? - zapytał już łagodnie gdy siedzieliśmy w samochodzie.

- Było w porządku. - odpowiedziałam krótko.

Mogłabym mu nagadać o tym jak nieodpowiednio się zachował i tym samym jaką sprawił mi przykrość lecz nie widziałam w tym sensu. Tylko by się zdenerwował a nie chciałam psuć jego na powrót dobrego nastroju.

- Cieszę się. Mam dzisiaj trochę pracy to będziesz musiała posiedzieć sama ale obiecuję że wieczorem wezmę cię za to na długi spacer. - zapewnił  z uśmiechem.

- Okej.

Nie chciałam już z nim nigdzie wychodzić ale z drugiej strony chyba byłam w stanie znieść jego towarzystwo na spacerze za możliwość spędzenia w spokoju całego dnia.

Gdy dojechaliśmy do domu mężczyzna tak jak zapowiedział zniknął w gabinecie zajmując się pracą a ja z nudów i po krótkim poszwędaniu się po domu po prostu wyłożyłam się na kanapie przed telewizorem. Ciekawszych możliwości nie miałam a ta opcja wydawała się najlepsza do zajęcia czasu.

Na szczęście udało mi się znaleźć w miarę interesujący serial który przez dużą ilość odcinków był w stanie zapewnić mi rozrywkę przez dłuższy okres czasu.

Luke zaglądał do mnie co kilka godzin przynosząc mi jedzenie i chyba sprawdzając w ten sposób czy nic nie kombinuję ale ja nawet nie miałam głowy do ucieczek. Na pewno nie po sytuacji z poranka kiedy przypomniałam sobie do czego zdolny jest mój porywacz.

Tak więc siedziałam grzecznie cały dzień przed telewizorem jedząc wszystkie posiłki które zostały mi zaserwowane. Wszystko byle tylko go nie denerwować.

Gdy nadszedł wieczór chłopak ponownie pojawił się przy mnie lecz tym razem był trochę zmieszany jakby coś go dręczyło.

- Kochanie...wiem że obiecałem ci spacer ale chyba nie dam rady z tobą iść przez nadmiar spraw. - zaczął przysiadając się obok.

Delikatnie usadowił mnie na swoich kolanach i obejmując złożył lekki pocałunek na mojej szyi.

Chciałam mu odpowiedzieć że trudno w duchu ciesząc się że nie będę musiała nigdzie iść. Dużo bardziej odpowiadało mi samotne oglądanie telewizji niż znoszenie jego towarzystwa nawet jeśli w grę wchodziło wyjście na zewnątrz. Uprzedził mnie jednak swoimi kolejnymi słowami.

- Dlatego postanowiłem że tym razem pójdziesz sama.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz