63

341 23 5
                                    

Biegłam na ile tylko pozwalały mi siły nie zastanawiając się zbytnio gdzie. Po prostu chciałam znaleźć się jak najdalej od tego zakłamanego człowieka.

Jak on mógł? Jak ja mogłam mu zaufać? Dlaczego to sobie zrobiłam? Czy to oznaczało że mogłam już oficjalnie pożegnać się z życiem? Przecież nawet jeśli nie Luke to Ash potwierdził to że mnie zabije...

Zatrzymałam się gwałtownie na te myśli. Czy to mój koniec?

Zsunęłam się bezwładnie na ziemię i dławiąc się łzami popadałam w coraz to głębszą rozpacz. Dlaczego zawsze spotykało mnie to co najgorsze? Co ja takiego zrobiłam? Przecież chciałam tylko spokojnie żyć i nie prosiłam się nigdy o problemy a tym czasem byłam w samym ich centrum.

- Ally! - otrząsnęłam się po usłyszeniu znajomego mi głosu - Dziewczyno gdzie ty jesteś do cholery! Daj mi to wytłumaczyć!

Niewyraźne słowa dobiegające z oddali skłoniły mnie tylko do tego aby przesunąć się bardziej w głąb drzew i wystających gdzieniegdzie skał. O jedną z nich się oparłam i niewidoczna dla świata przymknęłam oczy chcąc odciąć się już całkowicie.

Nie obchodziło mnie to że było już całkowicie ciemno a nawet to że noc nie była zbyt ciepła jak na mój lekki ubiór. Chciałam jedynie zniknąć. Zniknąć i już nigdy więcej nie mierzyć się z takimi bezwzględnymi osobami w których środowisku się znalazłam i z którymi tak ciężko było mi żyć.

Długi czas siedziałam w mojej kryjówce tłumiąc jedynie niekiedy zbyt głośny szloch który władał moim ciałem. W końcu jednak zauważył mnie jakiś człowiek z ochrony który pewnie został zaciągnięty do poszukiwań na rozkaz Asha. Szybko zawiadomił swojego szefa bo już po kilkunastu sekundach obok mnie znalazł się mój nowy oprawca.

Nie uciekałam bo nie miałam na to już ani siły ani chęci. Przez stan w jakim się znalazłam wszystko wokół zrobiło się dla mnie obojętne.

- Dziewczyno do końca ci odwaliło? Tak trudno było mnie wysłuchać? - warknął przysiadając obok mnie.

- Usłyszałam wystarczająco dużo. Tyle mi wystarczy. - wyszeptałam ocierając kolejną łzę która spłynęła po moim policzku.

- Nic kurwa nie usłyszałaś! - krzyknął rozgniewanym tonem.

Nigdy wcześniej nie podnosił na mnie głosu przez co spoglądając na niego wystraszonym wzrokiem delikatnie się odsunęłam chcąc zapewnić sobie minimalnie większe bezpieczeństwo.

- Przepraszam. - szybko się zreflektował zdając sobie prawdopodobnie sprawę z tego że przesadził - Nie chciałem cię wystraszyć. Po prostu to wszystko nie wygląda tak jak myślisz. Ja musiałem to powiedzieć dla twojego bezpieczeństwa. - tłumaczył przejętym głosem.

- Ash rozumiem. - przerwałam mu dobitnie - Nie wiem czego ja się spodziewałam. Powinnam od razu się domyślić że chcesz mnie tylko wykorzystać.

- Do cholery Ally nikt cię nie chce wykorzystać! - krzyknął ponownie po czym pełen frustracji wstał odchodząc kawałek żeby ochłonąć - Daj mi się w końcu wypowiedzieć. - dodał po chwili ponownie zajmując miejsce obok mnie.

Nie byłam pewna czy dobrze robiłam ale delikatnie skinęłam głową dając mu w ten sposób przyzwolenie na kontynuację wcześniejszej wypowiedzi. Nie spodziewałam się cudów jednak chciałam mieć już tą rozmowę za sobą i pozbyć się towarzystwa chłopaka.

- No więc tak jak mówiłem to nie wyglądało tak jak myślisz. Po prostu Luke dowiedział się o tym że to ja stoję za twoim uprowadzeniem i wpadł w jakąś furię. Musiałem go trochę nastraszyć żeby odciągnąć na kilka dni jego uwagę i żeby nic głupiego nie wpadło mu do głowy.

- Co masz na myśli? Może tu przylecieć? - zapytałam na powrót roztrzęsiona.

- Spokojnie. Nie wie o tym miejscu więc nie ma się czym martwić. Poza tym nawet jeśli by się dowiedział to nie odważyłby się na coś takiego. Nie ryzykowałby tak bardzo.

- Jesteś pewien? - upewniłam się na co chłopak skinął głową - Jak się dowiedział że jestem z tobą? Mówiłeś że będę tu bezpieczna.

- I jesteś. Zwyczajnie udało mu się to szantażem wyciągnąć od jednego z moich ludzi. Jednak możesz być pewna że niczego więcej się nie dowie.

- Już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć...

- Zrozum że gdybym inaczej zareagował na jego telefon to tylko bym go niepotrzebnie sprowokował do działania i mogłby chcieć mi zaszkodzić. W ten sposób udało mi się go zatrzymać na jakiś czas. Nie miałem wyjścia.

- A co później? Dla dowodu wyślesz mu moją rękę? Czy może od razu głowę? Jaki masz plan? - odparłam z ironią przez nadmiar negatywnych emocji.

- Obiecuję że zrobię wszystko żeby ci pomóc. - powiedział z wyczuwalnym poczuciem winy.

- Mówisz szczerze?

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Znowu by mnie okłamywał? Wyglądał na naprawdę zmartwionego gdy wpatrywał się we mnie przepraszającym wzrokiem.

- Mówię prawdę. I tak jak i wcześniej tak i teraz muszę poprosić cię o jedno. O zaufanie Ally. Bo bez niego nie będę w stanie dalej ci pomagać. Widzisz nasz świat czyli tak samo mój jak i Luke'a bardzo się różni od tego do którego przywykłaś więc nie zawsze będziesz w stanie wszystko dokładnie zrozumieć. Chcę jednak żebyś w razie potrzeby i jakichkolwiek wątpliwości porozmawiała o tym ze mną a nie zamykała się w sobie i cierpiała w samotności. To bardzo istotne i musisz w końcu zrozumieć że chce twojego dobra a przede wszystkim zaufania.

- Nie wiem czy potrafię ci zaufać. - wydusiłam z siebie po krótkiej ciszy - Za dużo osób mnie skrzywdziło żeby było to takie proste. - wyszeptałam płaczliwym już głosem.

- Spokojnie już jesteś bezpieczna. - mówiąc to delikatnie objął mnie ramieniem przytulając do siebie.

Nie wiem czemu ale naprawdę ten gest sprawił że poczułam się spokojniejsza a ciepło bijące od chłopaka otuliło mnie bliskością której tak bardzo potrzebowałam.

Widząc moją reakcję Ash tylko wzmocnił uścisk i już w ciszy pozwolił mi całkowicie dojść do siebie.

Może byłam głupia jednak przeczucie podpowiadało mi że powinnam zdać się na tego chłopaka. Czy było to słuszne? Nie miałam pojęcia ale innego wyjścia też raczej nie miałam.

Nie wiem ile tak siedzieliśmy ale najważniejsze było to że znowu poczułam tą nadzieję która próbowała ode mnie uciec. Ta którą udało mi się zatrzymać.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz