- Ally! - usłyszałam nagle krzyk mężczyzny który zaraz pojawił się obok mnie ratując w ten sposób przed upadkiem - Nic ci nie jest? - zapytał zaniepokojony.
- Słabo mi. - wyszeptałam czując że chwila dzieliła mnie od całkowitej utraty przytomności.
- Wejdziemy do domu. - rzucił prowadząc mnie w stronę drzwi.
W środku chłopak zaprowadził mnie do salonu gdzie sadzając na kanapie odszedł do kuchni.
Tak bardzo się bałam. Czułam jak moje ciało niekontrolowanie drży a żołądek skręca się ze stresu.
- Weź to. - powiedział gdy ponownie znalazł się obok mnie podając mi szklankę wody i tabletkę.
- Co to jest?
- Coś na uspokojenie.
- Nie chcę. Nic mi nie jest. Lepiej wytłumacz mi o co tu chodzi. Mówiłeś że Luke mnie nie znajdzie. - odparłam z wyrzutem.
Nie chciałam go obwiniać i byłam mu ogromnie wdzięczna za pomoc jaką mi okazał ale czułam się również oszukana przez jego zapewnienia o tym że jestem bezpieczna. Mógł przecież zwyczajnie wyjaśnić mi sytuację zamiast dawać złudne nadzieje na ratunek. Dlaczego tak łatwo mu uwierzyłam?
Chłopak widząc chyba że jestem w nieco lepszym stanie odłożył trzymane w rękach przedmioty na stolik kawowy i przysiadł się obok wyraźnie zaniepokojony.
- Nie wiem jak to się stało...- zaczął chowając twarz w dłoniach - Nie wiem co mam ci powiedzieć Ally. - wyprostował się spoglądając mi prosto w oczy - Nie okłamywałem cię. Byłem pewien że jesteś tu bezpieczna.
- To jak on mnie w takim razie znalazł!? - krzyknęłam podnosząc się z kanapy.
Mój lek w tamtej chwili przerodził się wręcz w panikę. Duszności na szczęście mnie opuściły lecz dalej nogi się pode mną uginały na myśl o przyszłości.
- Nie wiem do cholery. Musiał mnie śledzić albo coś bo innej opcji nie widzę. - warknął zamyślony.
- I co teraz? Mam z nim wrócić? Przecież on mnie zabije...- mówiłam do siebie chodząc po pomieszczeniu.
- Uspokój się. Mam na wyspie wielu ludzi. Poradzimy sobie z nim.
- A jeśli nie!? Pomyślałeś co się wtedy stanie!?
Nie chciałam się na nim wyżywać lecz stan w jakim się znalazłam skutecznie odbierał mi racjonalne myślenie. Jedyne co było w mojej głowie to strach i to na nim zdołały koncentrować się wszystkie z moich myśli.
Przez chwilę między nami panowała kompletna cisza. Ja nadal chodziłam po pokoju nie mogąc się uspokoić a chłopak siedział na kanapie zamyślony. Zaraz jednak wstał i bez słowa zamknął mnie w szczelnym uścisku.
Trwaliśmy tak przez dobre parę minut. Żadne z nas nie chciało jednak przerywać tej chwili bo oznaczałoby to koniec pewnego etapu. Koniec naszej ucieczki podczas której byliśmy tak szczęśliwi. Koniec nadziei a także koniec przyszłości.
Łzy które w tym czasie opuściły mój organizm mogłyby spowodować powódź. Płakałam wyrzucając w ten sposób z siebie wszystko co we mnie ciążyło. Uzewnętrzniłam tym samym swój strach i każdą inną emocję która przytłaczała mnie swoją obecnością.
Obejmujący mnie chłopak również się bał. Nie chciał tego okazywać ale ja to czułam. Wiedziałam że wcale nic nie jest w porządku i to mnie właśnie przerażało.
Dopiero głos ochroniarza przywrócił nas do rzeczywistości. Z początku go zignorowaliśmy nie chcąc się od siebie odrywać lecz kilkukrotne i coraz głośniejsze nawoływanie w końcu zmusiło nas do oddalenia się od siebie i wysłuchania tego człowieka.
- Mogę pana prosić? - odrzekł ochroniarz już spokojniejszym tonem wskazując na wyjście z salonu.
Ash od razu ruszył w jego stronę lecz stanowczo chwyciłam go za ramię przez co od razu odwrócił się do mnie z pytającym wyrazem twarzy.
- Też chce to usłyszeć. Mówcie przy mnie. - powiedziałam sugerując tym samym że nie odpuszczę.
Chłopak widząc moje zawdzięcie tylko skinął do ochroniarza aby przekazał mu informacje.
- Zaraz tu będą. Z naszych ustaleń wynika że Reyes wziął ze sobą znaczne wsparcie. To znacząco przewyższa stan naszych ludzi. Obawiam się że odparcie ataku nie będzie możliwe.
- Czyli że nas pozabijają!? - krzyknęłam na powrót spanikowana.
- Kurwa...i właśnie dlatego nie chciałem przy tobie rozmawiać. - warknął następnie zwracając się do mężczyzny - zabierz ją do schronu.
- Co!? Nie chcę nigdzie iść! Co będzie z tobą? - zapytałam obawiając się o stan chłopaka.
- Ja sobie poradzę. Zrozum do cholery że to nie czas na kłótnie. Jak mam ci pomóc to muszę mieć pewność że jesteś bezpieczna więc chociaż ten jeden raz się posłuchaj i daj mi działać. - skończył już spokojniej i objął mnie ostatni raz - Obiecuję że zrobię wszystko żeby ci pomóc.
Po tych słowach szybko wyszedł z domu zostawiając mnie z ochroniarzem.
- Proszę za mną. - zaczął mężczyzna.
Byłam jednak w zbyt wielkim szoku żeby jakkolwiek zareagować przez co po chwili zniecierpliwiony podszedł do mnie i łapiąc za ramię zaczął gdzieś ciągnąć.
- Zostaw mnie. - rzuciłam zdezorientowana nie wiedząc już zbytnio co się wokół mnie dzieje.
- Przepraszam ale nie mamy czasu. Musimy się pospieszyć.
Zostałam poprowadzona schodami w dół do czegoś w rodzaju piwnicy a po otworzeniu drzwi na końcu znajdującego się tam korytarza zeszliśmy jeszcze niżej.
Poczułam chłód panujący w pomieszczeniu przez co lekko zadrżałam.
Mężczyzna prowadząc mnie do końca pomieszczenia zatrzymał się tym razem obok metalowych drzwi i szybko wpisał kod po którym odsłonił się przed nami niewielki pokój. Bez słowa lekko popchnął mnie do środka po czym zatrzasnął drzwi.
Instynktownie podeszłam do nich próbując się wydostać lecz one mimo moich starań nawet nie drgnęły.
Spanikowana chwilę pochodziłam po pokoju chcąc rozładować emocje lecz w końcu usiadłam w rogu nie widząc innego wyjścia niż czekanie na ratunek.
Tak bardzo się bałam. Co chwilę spoglądałam w stronę wyjścia błagając w myślach żeby pojawił się tam Ash. Żeby ten koszmar się wreszcie skończył.
I w końcu po bardzo długim czasie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
Czułam jak moje serce przyspieszyło a oddech urywał się z każda próbą nabrania powietrza.
Wpatrywałam się w miejsce z którego ktoś miał nadejść.
I nadszedł. Jednak to nie był ten na którego czekałam.
- Luke...- wyszeptałam z paniką przyglądając się swojemu oprawcy.
CZYTASZ
Zagubiona
Mystery / ThrillerAllyson to zwyczajna szesnastolatka z niczym niewyróżniającym się życiem. Jednak wszystko się zmienia za sprawą porwania. Czy dziewczyna poradzi sobie z przeciwnościami losu? Zaakceptuje nową rzeczywistość czy za wszelką cenę będzie próbowała wrócić...