❀2❀

372 29 28
                                    

Minho

W przestrzennym lokalu, w którym dorabiałem, rozległ się dźwięk telefonu. Ktoś tuż przed samym zamknięciem znowu dzwonił z zamówieniem. Podejrzewałem, że jest to ta sama osoba co zwykle. Dzwoniła do nas prawie codziennie i zawsze w odpowiedni dzień zamawiała to samo danie. Dziś był poniedziałek, więc obstawiam, że w zamówieniu usłyszę ''jeden pojemnik ryżu do tego posiekane kimchi i porcję Dakgangjeong*''.

-Minho! Odbierz proszę telefon, to twoje ostatnie zamówienie na dzisiaj! - krzyknął mój szef gdzieś z końca kuchni, kiedy ja stałem przy ladzie. Rzuciłem w odpowiedzi krótkie ''dobrze!'', zrobiłem parę kroków i podniosłem słuchawkę, w tym samym czasie drugą ręką podnosząc długopis aby zapisać nim prośbę klienta.

-Dobry wieczór! Restauracja "oishi pab", jakie jest pańskie zamówienie? - wyrecytowałem dobrze znaną mi na pamięć regułkę lekko przesłodzonym tonem.

-D-Dobry wieczór...- odpowiedział głos w słuchawce lekko jąkając się. Uroczo, jak zwykle. - Chciałbym p-prosić jeden pojemnik ryżu d-do tego posiekane kimchi i porcję dakgangjeong.

A nie mówiłem? Dokładnie to samo.

-Rozumiem, czy adres ten co zwykle?

-T-tak i jeśli m-mógłby pan, to proszę zostawić...

-Jedzenie pod drzwiami, prawda?- nie dałem mu dokończyć, sam nie wiem dlaczego. Akurat z tym klientem lubiłem rozmawiać. Usłyszałem leciutki chihot po drugiej stronie słuchawki.

-Zgadza się, d-dziękuję, że pan p-pamięta. - odpowiedział chłopak, na końcu również cichutko śmiejąc się.

-Robię co w mojej mocy. - tylko na to było mnie stać , bo szczerze prawie się rozpłynąłem słysząc te ciche hichotania. - Na zamówienie nie będzie pan musiał długo czekać, góra 15 minut. A co do zapłaty, jak zwykle, potwierdzę gdy dostaniemy przelew.

-Dz-dziękuję, do widzenia! - powiedział, a ja nawet nie zdążyłem odpowiedzieć bo się rozłączył.

Przekazałem napisane na karteczce zamówienie na kuchnię, a sam zacząłem przygotowywać się do dostarczenia zamówienia.

Co prawda ten jeden, uroczy klient dzwonił do restauracji odkąd sam zacząłem tu pracować. To było gdzieś na początku pierwszej klasy liceum. Szef jest starym znajomym mojego ojca, dlatego nie było problemu z przyjęciem mnie tutaj pomimo mojego wieku. Teraz gdy jestem w trzeciej klasie mogę swobodnie już nawet zajmować się obsługiwaniem klientów i rozwożeniem zamówień, bo wcześniej moją rolą było sprzątanie całego lokalu i ewentualne pomaganie na kuchni.

Kiedy pierwszy raz odebrałem telefon od tego klienta i zostałem przez niego poproszony o zostawianie zamówień przed drzwiami, stwierdziłem, że z gościem coś nie gra. Potem jednak zdałem sobie sprawę, że może w cale nie chodzi o niego, a o jego sytuacje w domu? Sam nie wiem. Przecież na jego miejscu zrobiłbym to samo z racji na ojca.

Starannie zapakowałem gotowe i ciepłe jedzenie do torby i skierowałem się w stronę wyjścia. Kiedy miałem już wychodzić zatrzymał mnie głos szefa.

-Minho! Kiedy dostarczysz zamówienie odstaw nam auto na parking i możesz wrócić do domu. -powiedział i uśmiechnął się, jak to miał w zwyczaju.

-Dobrze, bardzo dziękuję!- odrzekłem i ukłoniłem się. Byłem mu wdzięczny, że czasem wypuszcza mnie wcześniej.

Wsiadłem do auta i ostrożnie przerzuciłem torbę z jedzeniem na tylne siedzenia. Odpaliłem i pokierowałem się w stronę bloku klienta. Droga nie zajęła długo, więc kiedy znalazłem się przed wejściem do budynku zadzwoniłem domofonem. Nie musiałem długo czekać aż zostanę wpuszczony na klatkę, co bardzo ceniłem bo nienawidziłem środku jesieni, gdzie było zimno i wietrznie.

𝑌𝑜𝑢'𝑟𝑒 𝑚𝑦 𝑚𝑜𝑜𝑛 II MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz