Hyunjin zamknął moją szafkę i pociągnął mnie za rękaw swetra w stroną sali. Za nami poszedł Changbin. Kiedy znaleźliśmy się w klasie Hyu odłożył plecak na swoją ławkę i natychmiast do mnie podszedł.
-Co to było to na korytarzu?! Myślisz, że możesz tak bezkarnie zadawać się z naszym rywalem, odbiło ci?! - krzyczał na tyle głośno, że parę osób z korytarza zaglądało z ciekawości do sali. Czułem się koszmarnie.
-Hyunjin j-ja... - przerwał mi.
-Nawet się nie tłumacz! - znowu krzyknął, a mi zebrały się łzy w oczach. Nienawidziłem kiedy ktoś na mnie krzyczy.
Changbin zauważył to i uspokoił Hyunjina jednocześnie pozwalając mi się wytłumaczyć.
-T-to był tylko kontakt wzrokowy, Hyu z-zrozum, ja go nawet nie znam. - powiedziałem drżącym głosem, który zawsze odmawiał posłuszeństwa kiedy się stresuje. Znowu zacisnąłem piąstki.
Nie rozumiałem o co ta cała afera. Wiedziałem, że Hyu zawsze dramatyzuje, ale tym razem naprawdę nie było do tego powodu. Wiem, że ten konkurs jest dla niego bardzo ważnym celem do osiągnięcia. Przecież, na dobrą sprawę nie znam tego chłopaka, a to, że popatrzyliśmy się na siebie wcale nie oznacza jakichkolwiek relacji, prawda? Równie dobrze mógłbym nie chcący popatrzyć na kogoś całkiem innego i byłoby to normalne. Hyunjin czasem bierze za bardzo wszystko do siebie.
Stałem tam bliski płaczu w momencie kiedy zadzwonił dzwonek. Changbin powiedział, żebym się nie przejmował, bo to tylko kolejne wyolbrzymienie Hyunjina. Lekko uśmiechnąłem się od niechcenia i spuszczoną głową powędrowałem do swojej ławki, bijąc się z natłokiem myśli. Bin usiadł razem ze mną, a Hyunjin przed nami, wyraźnie jeszcze wkurzony.
Do sali zaczęły wchodzić osoby z naszej klasy, a na końcu nauczyciel. Dzisiaj na szczęście wszystkie lekcje mieliśmy w tej samej sali, więc nie musiałem zbytnio stresować się dodatkowo chodzeniem po korytarzu. Jeszcze Hyu zacząłby się rzucać, że idę w tą samą stronę co ciemnowłosy.
Lekcje mijały dosyć spokojnie, chociaż na żadnej nie mogłem się do końca skupić. Nie zwracałem większej uwagi na nauczyciela, z resztą on na mnie też nie. Co jakiś czas zamyśliłem się i patrzyłem przed siebie, co w sumie mogło wyglądać tak jakbym słuchał. Cieleśnie będąc w klasie, myślami bujałem w obłokach.
A więc ma na imię Minho...
*✿❀ . ❀✿*
Changbin szturchnął mnie w łokieć, na którym się podpierałem i dłońmi trzymałem głowę. Popatrzyłem na niego pytająco, oczekując wyjaśnienia.
-Koniec lekcji już. - powiedział z uśmiechem. - tak się zamyśliłeś, że nawet nie słyszałeś dzwonka.
Zamrugałem dwa razy, podnosząc głowę z rąk. Rozejrzałem się wokół. Rzeczywiście, wszyscy inni zbierali się do wyjścia. Hyunjin odwrócił się i patrzył na nas w kompletnym milczeniu tak, jakbyśmy to my chcieli cos powiedzieć. Kiedy cisza narastała w końcu odezwałem się.
-No co się tak patrzysz Hyun? - zapytałem, ale chyba zabrzmiałem troszkę nie miło.
-Bo ja chciałem cię ᵖʳᶻᵉᵖʳᵒˢⁱć...... - powiedział, na końcu ściszając swój głos.
-Co? - na początku nie zrozumiałem o co chodzi, ale potem szybciutko załapałem - Powiedz jeszcze raz, nie słyszałem.
-Chciałem ᵖʳᶻᵉᵖʳᵒˢⁱć...- znowu ściszył głos, ale teraz bardziej mamrotając.
-Wciąż nie słyszeeę - przeciągnąłem ostatni wyraz, a Changbin wyraźnie zachichotał.
-Dobra wygrałeś! Chciałem cię przeprosić za ten mój wybuch. W sumie to nic się wielkiego nie stało, a ja zachowałem się tak, jakbyś zrobił nie wiadomo co. Wybaczasz? - zapytał, robiąc te swoje maślane oczka. Zaśmiałem się.
-No jasne. - powiedziałem z uśmiechem. Mimo wszystko dalej było mi przykro, że na mnie nakrzyczał, ale to w końcu mój przyjaciel.
-To jak Jusung, idziesz teraz do sali muzycznej? - zapytał Changbin
-Raczej tak, chciałbym poćwiczyć i wrócić do domu zanim zrobi się ciemno. - powiedziałem. Istniała też opcja żeby zaczekać na chłopaków i zabrać się z nimi, ale dzisiaj po prostu chciałem być wcześniej w domu.
Tak też im powiedziałem, gdy właśnie tą opcję zaproponowali. Wszyscy zgodnie ustaliliśmy dalszy plan naszego dnia, spakowaliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z sali. Na dole pożegnałem się z nimi i stałem chwilkę patrząc jak idą w stronę sali gimnastycznej. W momencie gdy zamknęły się za nimi drzwi ja sam skierowałem się do sali muzycznej. Była na drugim końcu szkoły więc miałem mały kawałek do przejścia.
Nie mam już swojej własnej gitary. Zepsuła się, z powodu jej wieku, a ja nie miałem pieniędzy, żeby ją naprawić. W końcu gitary sobie na obiad nie zjem ani nie zapłacę nią rachunków. Szkoła, to jedyne miejsce gdzie mogę ćwiczyć. W wyposażenie tej sali wchodziło naprawdę wiele różnych instrumentów, więc i zwyczajnej gitary również nie zabrakło.
Na korytarzach nie było dużo ludzi. Może dwie lub trzy osoby przy szafkach, zapewne kierujące się potem do domów. Przebierałem szybko nóżkami, bo chciałem już trzymać instrument w rękach. Po chwili stanąłem przed dużymi drzwiami. Chwyciłem za klamkę i ostrożnie popchnąłem drzwi, tym samym ukazując moim oczom piękno wnętrza pomieszczenia.
Wszedłem do środka, zaświecając światło. Jak zwykle, na środku stał czarny fortepian, a na nim mały wazonik z kwiatkami. Po prawej stronie sali były rozstawione skrzypce, gitary i pojedyncze mikrofony na stojakach. Po lewej, w rogu stało pianino, a obok niego niewielka perkusja. Koło ściany, gdzie znajdowały się drzwi, rozstawione były półki, na których leżały nuty odpowiednio do każdego z instrumentów, i szafki. Całość cudownie była ozdobiona kwiatkami, czy to w doniczkach stojących, czy zwisających z sufitu.
Położyłem plecak koło szafki i poszedłem po czarną gitarę, na której najczęściej grałem. Była to zwykła, klasyczna. Usiadłem na stołeczku obok i przejechałem palcami po strunach. Wydobył się dźwięk łagodny, głęboki, bardzo przyjemny dla ucha.
Kiedy byłem tu ostatnim razem zacząłem pracować nad nowym utworem. Znaczy, jeśli w ogóle można to nazwać swego rodzaju pracą. Nudziło mi się, bo wszystkie piosenki zawarte w książkach z nutami potrafiłem już na pamięć i grałem je praktycznie cały czas. Tak więc zacząłem grać przypadkowe dźwięki i, czego wcale nie planowałem, wyszła z nich całkiem ciekawa melodia.
Tak więc i teraz, siedziałem jedną ręką naciskając poszczególne struny, a drugą delikatnie je przejeżdżając. Bardzo podobało mi się to, co właśnie grałem. Sam utwór dawał według mnie dwa różne odczucia. Z jednej strony brzmiał na bardzo wesoły, nawet momentami skoczny, a z drugiej powodował, że czujesz się tak, jakby coś dobrego przeminęło i już nigdy nie wróci pozostawiając po sobie tylko wspomnienia.
*✿❀ . ❀✿*
Nawet nie zauważyłem jak szybko minął mi czas. Kiedy w końcu oderwałem się od grania, popatrzyłem przez okno. Było już naprawdę ciemno. Widziałem tylko światła latarni gdzieś w oddali. Sięgnąłem do kieszonki spodni po telefon. Mówiąc szczerze, troszkę się zdziwiłem kiedy na wyświetlaczu zobaczyłem godzinę siedemnastą dwadzieścia. Niby nie było aż tak późno, a na zewnątrz ciemno jak w środku nocy.
_____________________________
ʕ•̫͡•ʔ hi there!
Poniedziałek! Zostałam dzisiaj w domu, a wy jak się trzymacie?
CZYTASZ
𝑌𝑜𝑢'𝑟𝑒 𝑚𝑦 𝑚𝑜𝑜𝑛 II Minsung
FanfictieJisung jakiś czas temu rozpoczął naukę w liceum. Nie było i wciąż nie jest to dla niego łatwe zwłaszcza, że prześladuje go trauma z nie tak odległej przeszłości. W tym wszystkim chłopakowi bardzo brakuje kogoś, kto zaakceptowałby go takim jakim jest...