Szedłem ze starszym przez korytarz, trzymając w dwóch rączkach jedno krzesło. Niosłem je z przodu, więc za każdym razem gdy stawiałem krok, krzesło obijało mi się o kolana. Mihno postanowił mi pomóc, dlatego wcześniej zabrał jedno ode mnie i niósł je w jednej ręce.
Nie zdawałem sobie sprawy, że akurat tam ma lekcje. Nie chciałem patrzeć na całą klasę więc zorientowałem się dopiero gdy zaoferował pomoc. Szczerze byłem mu wdzięczny, bo walka z tymi hałaśliwymi dziełami szatana była okropna. Nie wiem dlaczego nikt nie wpadł na pomysł dorobienia im kółek. Przecież wtedy wszystko byłoby prostsze.
-M-Minho hyung? - chciałem zwrócić na siebie jego uwagę, chociaż i tak wydawało mi się, że całą drogę mi ją poświęca mimo że panowała cisza.
-Hm? - odparł słodko, lekko podnosząc ton głosu.
-O k-której kończysz dzisiaj lekcje? - podjąłem najprostszy temat, bo nie wiedziałem czy dla niego cisza była niezręczna czy też nie.
-Wiesz, dzisiaj o trzeciej, a ty?- odpowiedział
-Ja tak samo, ale chyba zwolnię się z kilku o-ostatnich lekcji. - powiedziałem po czym opuściłem głowę.
Bardzo się starałem, żeby chodzić do liceum i być na zajęciach, mimo to że było to dla mnie trudne. Nie miałem siły tam chodzić i każde wstawanie rano było dla mnie męczarnią. I nie chodzi o moje lenistwo. Po prostu źle się tam czułem psychicznie. Przerażała mnie ilość ludzi na korytarzach i to jak na mnie patrzą. Bałem się ośmieszenia przez nauczycieli na tle całej klasy. Bałem się, że kiedy zostanę o coś zapytany i nie będę nic wiedział wyjdę na głupka i spotkam się z ośmieszeniem. To głównie przez szkołę i ludzi teraz muszę walczyć ze swoimi problemami i tym, jaki jestem. Nienawidziłem siebie za to, jak bardzo na mnie to wpłynęło.
Minho najwyraźniej zauważył, że w czymś leży problem bo kiedy opuściłem głowę, ten lekko się pochylił aby na mnie popatrzeć. Nie odezwał się, nie pytał. Po chwili też na niego popatrzyłem. Mimo, że przez kilka sekund, zauważyłem, że nie patrzy na mnie z kpiną, ale ze swego rodzaju zrozumieniem. Nagle przystanął trzymając nadal krzesło w dłoni. Popatrzyłem na niego pytająco.
-A może dałbyś mi znać z których dokładnie lekcji się zwalniasz i w ten sposób też bym się zwolnił? - zapytał i podrapał się po karku. - Szczerze to nie mam ochoty długo tutaj siedzieć. - dodał po chwili.
Nie powiem, lekko się zdziwiłem tą propozycją. Robi to specjalnie dlatego, że to ja się zwalniam? A może mówi prawdę i nie ma ochoty siedzieć w szkole dlatego skorzysta, że wracamy tą samą drogą do domu? Coś jest na rzeczy, czy może ja coś koloryzuje? Na tą chwilę nie znałem odpowiedzi na nasuwające mi się w głowie pytania, ale wewnątrz jakoś cieszyłem się, że zadał to pytanie.
-J-jasne! - odpowiedziałem po chwili namysłu mrugając przy tym kilkukrotnie. -Myślę, że pewnie z trzech ostatnich, a-ale nie wiem jeszcze dokładnie. Dałbym ci znać ale n-nie za bardzo wiem jak wiec...- postanowiłem zaryzykować - może dasz mi swój numer? Wiesz, żaden z nas nie będzie musiał się szukać po całej szkole co jest dużym kłopotem przez ogrom ludzi i tak będzie po prostu łatwiej i... - nie dokończyłem swoich gwałtownych wyjaśnień bo mój rozmówca w uroczy sposób zaczął chichotać, co wprowadziło mnie w lekkie zmieszanie.
-Jejku Hanji, kiedy się denerwujesz zaczynasz naprawdę szybko mówić. - powiedział i znowu zachichotał, a jedyne na co było mnie stać to ten zakłopotany uśmiech. - Masz przy sobie telefon?
Pokiwałem głową i odłożyłem trzymane krzesło na podłogę. Sięgnąłem do kieszonki wyciągając telefon, po czym odblokowałem go i podałem starszemu. Ten jedną ręką wpisał swój numer i kliknął zieloną słuchawkę. Dał mi telefon z powrotem i po chwili wyciągną swój, który wibrował i na ekranie pokazywał mój numer. Rozłączyłem się i zapisałem numer hyunga.
CZYTASZ
𝑌𝑜𝑢'𝑟𝑒 𝑚𝑦 𝑚𝑜𝑜𝑛 II Minsung
FanficJisung jakiś czas temu rozpoczął naukę w liceum. Nie było i wciąż nie jest to dla niego łatwe zwłaszcza, że prześladuje go trauma z nie tak odległej przeszłości. W tym wszystkim chłopakowi bardzo brakuje kogoś, kto zaakceptowałby go takim jakim jest...