Rozdział 9

184 6 17
                                    

Nitka POV

Obudziło mnie okropne i nagłe zimno, byłam cała mokra i obolała.

- Wstawaj, słoneczko- powiedział Schnider trzymając puste wiadro w ręce- Jesteś taka piękna a, ja taki dobry że przyniosłem ci śniadanie...masz.

Wyjoł z worka zapakowaną w jakąś szmate trzy kromki starego chleba i poł jabołka

- Tutaj masz jeszce wodę- wskazał na dzbanek za nim.

- Nie jestem głodna- odpowiedziałam obejmując nogi rękami, wszystko mnie w środku bolało, a takiej pozycji bolało trochę mniej.

- Oj myszko musisz coś jeśc moim planem nie jest abyś zdechła zgłodu.

- A, jaki jest twój plan? wypusć mnie z tąd błagam- powiedziałam patrząć mu w twarz a, on nic nie odpowiedział tylko mnie uderzył w twarz. Przechyliło mnie trochę do tyłu. Marzyłam tylko żeby z tąd uciec ,aby zobaczyć dziewczyny , a przede wszystkim Antka...

- Nie wypuszczę cię z tąd póki nie ośiągne tego czego chcę, zjedz to jeszce tu po ciebie wrócę...-zaczoł kierować sie do dzwi.

- Wypuść mnie- mówiłam ruszając za nim, gdy zamknoł dzwi zaczełam w nie walić i krzyczeć, pózniej oparłam się plecami o dzwi. Byłam zrozpaczona nie wiedziałam co robić nie byłam pewna czy ktoś wogule mnie szuka niczego nie byłam pewna. Może Schnider miał racje że się dla nich nie liczę...

Spojrzałam na jedzenie , wziełam kęs chleba i uświadomiłam sobie jaka jestem głodna, od dawna nie miałam nic u ustach o tym jaka byłam spragniona nie wspomnę.

Po pewnym czsie wrócił Schnider z jakimś niemcem, podeszedł do mnie chwycił mocno za ręke i wyprowadził z chaty. Znajdowałam się w gęstym lesie.

- Obiecasz mi kochanie że bedziesz grzeczna- powiedział Schnider i zawązał mi oczy miałam czarnę myślałam że mnie zastrzeli ale zamiast tego wrzycił mnie do auta . Po barzdo długim czasie zatrzymaliśmy się. Wysadzili mnie z samochodu i gdzieś prowadzili.

Rozwiązali mi oczy byliśmy w białym pokoju były tam wielkie dzwi.

- Ostania szansa, albo mówiesz co ty i ci twoi koledzy planujecie, albo cię tam wrzucę- powiedział szarpiąc mi za ramię.

- Nigdy w życiu...

- Zły wybór- powiedział otworzył dzwi .

wrzucił mnie do ciemnego pomieszczenia było okropnie gorąco początkowo było to przyjemnę ale po chwili było mi już słabo i duszno.

Ewa POV

Wrociliśmy wszyscy do Pani Jadwigi aby obmyślić plan działania. Niestety nawet Marysia nie wiedziała gdzie Meier mieszka.

- Może Sońka by nam pomogł -zapytała brunetka

-To nie bedzie proste w teatrzyku ostatnio kręci się pełno niemców, w lokalu to zbyt ryzykowne- powiedział chłopak.

- Trudno zorganizujemy spotkanie gdzie indziej ale...

- Ale co- zapytała Mela.

- Ja się do niego nie odzywam...nie po tym co powiedział...

- Czarna, do cholery to nie czas na takie rzeczy tu nie chodzi o jakieś wasze spory tylko o Nitke- powiedział odpalając papierosa. Zrobiło mi głupio. Ja też się o nia bałam ostatnio bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Było mi szkoda Zygi .

- Przepraszam..

-Plan jest taki, idziemy do Sońki. Ewa używa tego swojego uroku on ustawia nam spotkanie z Meierem a dalej się zobaczy.

Po 16 minutach byliśmy już pod jego dzwiami, zaoukałam w nie tak że zmarły by się obudził. po chwili otworzył nam dzwi i weszliśmy do środka.

- Musisz na ustawić spotkanie z Meierem- powiedziałam bez ogrudek.

- Czy ja jestem tylko od tego aby ustawiać z nim spotkania- powiedział lekko zły.

- Porwali Karoline- dodał Zyga.

Cały czas myślałam o naszej wcześniejszej kłutni gdy mnie pocałował nazwałam go Witek od jakiegoś czasu nie mam pewności czy moje uczucia do Witka wygasły.

- To słabo, ale co ma do tego Meier?

- Bo to Schnider ją porwał nie mam jej na Szucha czy Gestapo musiał ją gdzieś wywieżc a Meier może coś wiedzieć- tłumaczyła brunetka.

- Ale to spotkanie nie może być tutaj tu jest za dużo niemców- powiedziałam.

- No dobra pogadam z nim i przyde do jadłodajni. Może być?

- Tak- odpowiedzieliśmy- Musimy już isć-powiedziałam.

- Ewa, możemy pogadać na osobności?- zapytał bokser, a Antek i Mrysia wyszli.

- Ewa, posłuchaj ja dużo myślałem i...nie możemy być razem

- Co ty chrzanisz- nie spodziewałam się tego po nim.

-Kocham cię ale ty mnie nie. Ty kochasz Witka...pomogę wam odnalezc Nitke ale pozniej nasze drogi się rozejdą

Zyga POV

- Zyga, poczekaj- wołąla za mną Marysia.

- Co?

- Ty się musisz uspokoić, w takim stanie jej nie pomożesz,a możesz zaszkodzić więc proszę cie opanuj się

- Ja jestem spokojny- powiedziałem kładąc rece na biodra.

-Włanie widzę, ja też się o nią boję ale jesli się nie uspokojisz i nie zaczniesz trzezwo myślec pojdę do Leodadii i powiem że nie możesz uczestniczyć w akcji...

- Nie zrobisz tego

-  A własnie że zrobię, nie pozwole na to aby coś poszło nie tak , a Nitka ...przepraszam poniosło mnie

- Nie, to ja przepraszam. Nie mogę zniesć myśli że nie wiem gdzie ona jest i czy te potwory robią jej krzywde albo czy jej jeszce nie zabili- próbowałem nie dopuszczac do siebie czarnych myśli ale były śilniejsze ode mnie.

- Nie mów tak, Karolina jest silna da sobie rade. Musimy wierzyć że bedzie dobrze- piedziała z lekkim uśmiechem

- Jestem- powiedziała Czarna podchodząc do nas,była bardziej zdenerwowana niż wcześniej byłem ciekawy o co się pokłociła z Sońką ale to nie był czas na takie rzeczy.

- Co teraz robimy?- zapytała Marysia.

- Idziemy do jadłodajni i czekamy zresztą nie wiem jak wy ale ja jestm strasznie głodna cały dzien jesteśmy na adrenalinie.

- Racja- przytaknołem i ruszyliśmy w strone jadłodajni.

------------------------
Witam was kochani.

Mam nadzieję że ten rozdział wam się spodoba. Nie wiem jak to teraz będzie z rozdziałami bo zaczeła się szkoła a ja już mam pełno nauki.

A jak wam mijają pierwsze tygodnie szkoły?

Pozdrawiam ❤❤❤

Nitka i Zyga | WOJENNE DZIEWCZYNY|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz