Nitka POV
Tym razem Schnider nie żartował ze słwem zabawimy się. Bolała mnie każda częsc ciała, a zwłaszcza ta pomiędzy nogami. Nie byłam w stanie się poruszyć, nie mogłam nawet płakać. Było mi już wszytko jedno co się stanie byle to się skończyło, straciłam już nadzieję że ktoś mnie znajdzie. Czułam taki wstyd...nie mogłabym już spojrzeć Zydze w oczy.
Nagle usłyszałam dzwięk otwieranych dzwi, ale nie stanoł w nich Schnider tylko jego kierowca.
- Jak się czujesz?- zapytał po polsku.
- Co? z kąd ty znasz polski? - mowiłam płaczliwym głosem.
- Spokojnie nic ci nie zrobię , mam dobre intencje- powiedział podchodząc bliżej. Odruchowo odsunełam się pod ściane.
- I co? mam ci uwierzyć po tym wszystkim. Stałeś i patrzałeś gdy Schnider mnie...- nie mogłam wypowiedzieć tego słowa, na samą mysł zalewała mnie ogromna fala wstydu i bólu.
- Wiem, ale pozwól mi to naprawic naprwadę chce ci pomóc, on... znaczy Schnider szykuje coś, nie wiem co ale podsłuhałem jak rozmawia przez telefon i nie brzmiało to dobrze- powiedział wyciągając do mnie ręke- Zabiore cię z tąd...
Po chwili namysłu chyciłam jego dłon, w końcu gorzej już chyba być nie mogło. Wyszliśmy na zewnątrz uświadomiłąm sobie że mam bose stopy, podarta sukienkę i wilgotne od łez włosy. Ledwo stawiałam krok za krokiem, moje ciało było całe sztywne ledwo nad nim panwałam.
- To z kąd znasz polski?- zapytałam Hansa gdy już uszliśmy spory kawałek.
- Moja babcia mówiła w tym języku i jakoś się go nauczyłęm ale czyje się w 100% niemcem- odpowiedział- tylko czasami nie mogę patrzeć co ten naród wyprwia...mordowania masowo ludności, zamykanie w obozach , katowanie w więzieniach to się w głowie nie mieści- gdy to powiedział oczy mu posmutniały.
- Widzisz, a my polacy musimy to wszystko znosić i z tym walczyć- gdy to mowiłam odczywałam lekką satysfakcje.
- Wiem i was podziwiam, niemcy by się już dawno podali- powiedział z uśmiechem.
Po chwili było już widać droge. Gdy nagle usłyszałąm szelest za plecami.
- Ty zdradziecki śmieciu, ja ci daje pracę, samochód , dach nad głową a ty mi się tak odpłacasz?- warknoł w naszą stronę Schnider z bronią w ręku
- Zrobiłem to co uznałem za słuszne. To co robimy ...
Nie dokończył rozległ się strzał, jedyny człowiek który mogł mi pomoc umarł na moich oczach
- A teraz ty
- Nie , zostaw mnie proszę ja chce tylko do domu- płakałam w jego stronę
- Za długo cię trzymałem przy życiu, pora z tobą skończyć- powiedział.
- I co zastrzelisz mnie?- zapytałam.
- No coś ty kochanie, to byłoby za proste...-chwycił mnie za szyje i zaczoł ciągnąc w tylko sobie znanym kierunku.
- Czemu ty to robisz?- zapytałam , kiedy już staraciłam nadzieje że się mu wyszarpię.
- Aby się zemścić...twoja matka wybrała nie tego męzczyzne co poinna. Ty oraz twój brat jesteście owocem tego nieporozumienia, on nie żyje wieć zostałaś tylko ty. Kiedy z tobą skończę bedę już tylko ja i twoja mama.
- Ty jesteś chory- powiedziałam z największą pogardą na jaką było mnie stać.
Nic nie odpowiedział tylko rzycił mną o drzewo i zaczoł mnie do niego ciasno przywiązywać nie widzałam nawet z kad wzioł sznur.
- No...a teraz żegnaj Karolinko
I zaczoł odchodzić tam po prostu.
- Co? nie...nie zostawiaj mnie tu- nie wiem kiedy przestałam krzyczeć. Moje ciało wpadło w stan odrętwienia. Po prostu czekałam na śmierć
Ewa POV
Chwilę po 7.00 rano byliśmy już prawie pod domem Schnidera.
- Wszyscy pamiętają plan?- krzyknełam do tyłu gdzie siedzieli Zyga, Marysia i Andrzej.
- Tak- odpowiedzieli wszyscy na raz.
- Ewa, pytasz o to już chyba 10 raz- powiedził siedzący obok mnie Witek.
- Upewniam się tylko, to jest naprawdę ważna akcja...
- Wiem, będzie dobrze. Nie musisz się denerwować- powiedział i złorzył mi delikatny pocałunek w usta.
- Jesteśmy- rzekł wreszcie Homer który siedziła obok nas i prowadził/
- A co z Von Losien- zapytał Zyga wyśiadajać.
- Siedzi w samochodzie parę metrów od domu, w razie czego wkroczy- odpowedziała mu Marysia.
- Mam nadzieję że nie będzie z tego problemów- powiedziałam.
- Ja też
Zyga POV
Po krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy na swoje pozycje. Zacziliśmy się z Andrzejem w rowie na krawędzi lasu, a Homer i Witek w zaroślach niedalego auta.
- Jezu czemu to tak długo trwa?
- Spokojnie, wiesz że to nie jest proste muszą być ostrożne.
- Boję się Andrzej...jeśli ją daj Boże znajdą. Boje się że bedzie miała mi za złe że jej wtedy nie uratowałem, nie było mnie przy niej.
- Antoni co ty pleciesz?
- Może po tym wszystkim już mnie nie będzie kochać przecież ja na nią nie zasługuje- powiedziałem przewracając się na plecy.
- Nie gadaj głupot i nie myśl teraz o tym. Skup się na tym aby Nitkę z tego wyciągnąć, a pózniej będziesz się zastanwawiał czy cię kocha czy nie
Marysia POV
Obeszłyśmy cały dom do okoła, dałyśmy znak Margarete że narazie ani śladu Schnidera i zbliżałyśy się do szopy.
- Szykuj broń- powiedziałam do Czarnej gdy otwierałam dzwi do drewnianego pomieszczenia.
- Nie ma jej tu- poiwedziała blondynka.
- Jak to nie ma? to gdzie jest miała tu być
- Ewa zobacz, to są jej buty i krew...
- Chodz rozejrzyjmy się może jest gdzieś w lesie nie wiem żywa martwa ale zjajdzmy ją- płakała Ewa.
Ruszyłyśmy las dalej trzymając broń w rękach tak na wszelki wypadek.
- Nitka !! - krzyczała Ewa.
- Nie krzycz , niemcy...
- A mas lepszy pomysł?- zapytała zła.
- Nie
- To krzycz... Nitka!!
- Karolina !, gdzie jesteś?
Kiedy uszłysmy już prawie kilometr usłyszałyśmy cichy dzwięk.
- Słyszałaś?to chyba z tam tąd- powiedziałam i ruszyłyśmy w tamtym kierunku, odgłosy stawały się coraz wyrazniejsze. Po chwili zobaczyłyśmy Nitkę przywiązaną do drzewa.
- Jesus Maria!- powiedziła Ewa i rzuciłyśmy się w jej stronę. Wyglądałą strasznie była cała śina i pośiniaczona, miała pełno ran na twarzy, podartą sukienkę i była cała lodowata.
- Odwiąż ją- rzuciłam do blondynki- Hej Karolinka juz po wszystkim, jesteś już bezpieczna...
- A jednak po mnie przyszliście- powiedziała słabym głosem- A gdzie Zyga?
- Jest tu z nami, czeka na ciebie i bardzo tęsknił...
CZYTASZ
Nitka i Zyga | WOJENNE DZIEWCZYNY|
ActionBędzie to opowieść o dalszych losach Nitki i Zygi czyli inaczej Antka i Karoliny. Po zakończeniu się 4 sezonu Wojennych dziewczyn. Jest to moje luzne wyobrazenie ich dalszej historii, ale nie tylko ich...