Rozdział 11

233 4 3
                                    

Nitka POV

Patrzyłam w ceglany kominek wtulona w Antka, wojna się skończyła , a my zaczynaliśmy nasze życie we dwoje.

- Wiesz co? ciesze się że ta wojna wybuchła- powiedział.

- Co dlaczego?

- Bo gdyby nie ona nie pozałbym ciebie kochana moja- powiedział i spojrzał mi w oczy i pocałował byłam taka spokojna i szczęsliwa jak nigdy w życiu.

Lecz nagle wszystko się rozmyło i poczułam okropny ból na policzku. Otworzyłam oczy lecz zamiast mojego ukochanego spostrzegłam Schnidera gapiącego się na mnie swoimi dzikimi oczami.

- Czyli, to mi się śniło?- powiedziałam do siebie na głos po polsku.

- Co ty tam gadasz?- krzyknoł- Piśnij jeszcze słowo to dostaniesz rozumiesz?

- Ale problem poleg na ty że ja jestem Polką i bedę mówiła po polsku ,a ty nie możesz mi tego zabronić. I zapamietaj że Polskie podziemię bedzie walczyć chodz by nie wiem co a moi przyaciele mnie znajdą rozmumiesz?- odpowiedziałam mu wstajać nawet nogi mi się nie trzęsły byłam dumna z tego co powiedziałam.

Zrobił się cały czerwony na twarzy. Pchnoł mnie na ściane, chwycił mnie za nadgarstki i zaczoł się niebezpiecznie przybliżac.

- I dlaczego ty musisz być taka niegrzeczna co? jesteś taka jak twój ojciec- odgarnoł mi włosy za ucho. Z kąd on znał mojego tate.

- Mój ojciec nie żyje- odparłam mu płaczliwym głosem. Rany po odejściu taty jeszce się nie zagoiły każde wspomnienie o nim powodowało że mam łzy w oczach.

- Hans, przyprowadz samochód , zabawimy się w naszej szopie, a potem wszystko ci powiem- powiedział chwytając mnie za włosy.

- Nie, z kąd znasaz mojego ojca

Ale on nic nie odpowiedział tylko wrzucił mnie do auta. Tym razem nie zawiązał mi oczyu więc mogłam patrzeć na Warszawe. Tęskniłam za Zygą za tym jego uśmiechem, dziewczynami nawet Kuruka i Leokadii mi brakowało. Byłam ciekawa ile bedą jeszce ukrywać że są razem każdy to przeczuwał nawet Sońka się połapał , kiedy o nich myślałam robiło mi się spokojniej na duszy.

I nagle stał się cud o którym nawet nie myślałam. Zobaczyłam jego... mojego ukochanego, skarba stał na ulicy i kłocił się o coś z Ewką obok stała Marysia czyli wróciłą z Poznania?Zauważył mnie i patrzał na mnie, niby to była tylko sekunda ale wróciła mi nadzieja że mnie z tąd wydostaną i że mnie nie zostawili.

Zyga POV

Przez chwilę jakby serce mi staneło dalej nie mogłem uwierzyć w to że to była ona. To niby była tylko sekunda ale wydawała się trwać wiecznie, tak naprawdę ledwo co ją poznałem. Miała pełno zadrapań i śiniaków na twarzy miała też strasznie opuchnięte oczy.

- Zyga?

- Co?- zapytałem jak wyrwany ze snu.

- Słuchasz mnie?- mówiła Ewa.

- A mówiłaś coś?

-- Nie ja zwarjuje, tak owszem mówiłam że powiniśmy isć do Leokadii i Kruka i im zameldować o tym co zamierzamy.

- Ale czy ty nie rozmumiesz że oni nam w życiu na to nie pozwolą

- I? nawet jeśli ją uwolnimy bez zgody dowództwa to pojdziemy pod sąd i najprawdopodobnie nas zabiją. Naprawdę tego chcesz? dla niej życie bez ciebie bedzie gorszym wyrokiem niż śmieć. Więc teraz pojdziesz grzecznie do dowództwa . Rozmumiesz?

Trochę mnie zatkało ale Czarna miała racje bez zgody mielibyśmy przykre konsekwencje.

- Tak, masz racje- odpowiedziałem.

Nitka i Zyga | WOJENNE DZIEWCZYNY|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz