my sleepy girlfriend

245 8 0
                                    

-Rosieee! - krzyczała do mnie krótkowłosa z pokoju.

-Tak?

-Masz zapasowy krawat? - zapytała. Lisa została wczoraj u mnie na noc, dlatego przygotowywała się do szkoły. Dziś postanowiłam nie iść do szkoły przez lekkie przeziębienie. Oczywiście ciemnowłosa tylko jak usłyszała o moje chorobie, przyjechała tutaj i zajęła się mną. Szczerze czuje się teraz o wiele lepiej.

-Jest w szufladzie pod lustrem. - odparłam spokojnie.

-Dzięki! - odpowiedziała dziewczyna, lecz po kilkunastu sekundach ciszy znów się odezwała. - Rooosieee!

-No co!? - wywróciłam oczyma i poszłam do ciemnowłosej. Zastałam ją na łóżku trudzącą się z granatowym krawatem, z logiem uczelni.

-Bo ja nie umiem go zawiązać. - zezłościła się jak dziecko i spojrzała na mnie z poddaniem. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Dawaj mi to. - wyrwałam materiał z rąk Lisy i usiadłam na niej okrakiem. Zaczęłam zawiązywać krawat na jej koszuli. Widziałam, jak wpatruje się prosto w moją twarz i wsuwa delikatnie dłoń pod moją szarą bluzę. Właściwie to jej bluzę. - Musisz się tak na mnie patrzeć?

-A nie mogę się patrzeć na swoją dziewczynę? - oburzyła się, słysząc moje słowa.

-Nie pomalowałam się jeszcze. - oznajmiłam, wzdychając.

-Dla mnie nie musisz się malować. Jesteś najpiękniejsza na całym świecie, zrozumiano? - powiedziała, składając szybkiego buziaka na mojej szyi pomiędzy zdaniami. Parsknełam dociskając zawiązany krawat. Spojrzałam z uśmiechem na dziewczynę i pocałowałam ją czule. W zamian Lisa oddała mi dziesięć innych buziaków w policzek i szyję.

Wstałam od krótkowłosej i wyszłam z pokoju, zostawiając ją samą. Nie zdążyłam nawet usiąść, a Tajka już tuliła moje plecy.

-Hej, hej, hej gołąbeczki! - Niespodziewanie w pokoju pojawiła się Jisoo. Nawet nie usłyszałam kiedy weszła. - Nie chce was smucić, ale już czas się pożegnać i iść napisać sprawdzianik z fizyki. Szczególnie mówię to do ciebie Lisa.

-Och, już jesteś. Zaraz będę. - odrzekła krótkowłosa.

-Będę czekać w samochodzie. Pasi?

-Jasne, zaraz idę. - po słowach Lisy, Jisoo wyszła z mieszkania. - Będę tęsknić, wiesz? - wymruczała chowające twarz w mojej szyi.

-Matko, Lisa. To tylko parę godzin, a zachowujesz się, jakbyś mnie miała dziesięć lat nie widzieć. - westchnęłam.

-Czyli ty nie będziesz tęsknić? Aha, okej, pa. - obrażona odeszła ode mnie i z plecakiem na ramionach miała już wyjść z mieszkania, ale chwytając jej nadgarstek, wyciągnęłam ją z powrotem do przedpokoju.

-Ja też nie chcę, żebyś tam szła, okej? - objęłam ją mocno w talii. - A teraz leć, bo się spóźnisz. Uważaj na lekcjach. - pociągnęłam za granatowy materiał, aby zbliżyć krótkowłosą do siebie i dałam jej przelotnego buziaka.

-Jak mam uważać na lekcjach skoro w domu czeka na mnie moją piękna żonka? - podniosła jedyną brew.

-Żonka, powiadasz? - uśmiechnęłam się chytro.

-A żebyś się nie zdziwiła słońce. Kocham cię. - rzuciła, przekraczając próg drzwi.

-Ja ciebie też kochanie... - powiedziałam cicho gdy Lisa była już poza zasięgiem mojego wzroku.

-Nie słyszę! - krzyknęła z połowy klatki schodowej.

-Ja ciebie też! - zaśmiałam się głośno.


Zostałam kompletnie sama w pustym domu i zbytnio nie wiedziałam, co z sobą zrobić. Lisa wróci dopiero za kilka godzin, a nie mam w planach spędzenia całego dnia na kanapie. Postanowiłam być dziś choć trochę produktywna i posprzątać co nieco w moim mieszkaniu. Ogarnęłam się, po czym zaczęłam odkurzać pokój gościnny.

Ciężko opadłam na kanapę po posprzątaniu łazienki, salonu i sypialni. Została mi jeszcze kuchnia, na którą nie miałam w ogóle siły. Byłam tak zmęczona, że nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Obudziłam się i przetarłam oczy pod wpływem czyjegoś dotyku. Rozchyliłam leniwie powieki i ujrzałam swoją pogodną dziewczynę. Rzuciłam się leniwie na jej barki, zachwycając się jej cudownym zapachem.

-Kiedy wróciłaś? - zapytałam zaspana, wtulając się w wygodne ramiona swojej dziewczyny.

-Przed chwilą. - odparła, głaszcząc moje plecy. - Jak się czujesz kochanie?

-Dobrze, a ty?

-Już lepiej. - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko.

-Coś się stało? - zapytałam zmartwiona.

-Bez ciebie było mi smutno. - cicho się zaśmiałam i pocałowałam szybko dziewczynę w usta. Lisa rozejrzała się dookoła, patrząc na salon. - Czy ty sprzątałaś? - na pytanie dziewczyny kiwnęłam głową. - Boże, kotek dlaczego. Przecież dobrze wiesz, że nienawidzę, jak się przemęczasz. I to jeszcze w dodatku z zatkanym nosem.

-Muszę jeszcze kuchnie posprzątać. - zerwałam się na równe nogi i miałam już iść dokończyć swoją pracę, lecz uniemożliwiła mi to Lisa. - Co ty-

-Ja posprzątam, a moja superancka dziewczyna będzie odpoczywać i na mnie czekać, okej? - rzekła, niosąc mnie na "pannę młodą" do sypialni. Wylądowałam na miękkiej pościeli i zostałam okryta kocem, który pachniał Tajką. - Kocham cię, wiesz?

-Wiem. - krótkowłosa nachyliła się nade mną i podarowała mi czułego całusa w czoło. - Będę czekać. - powiedziałam do wychodzącej z pokoju Lisy.

Leżałam spokojnie, przeglądając media, dopóki do moich nozdrzy nie dotarł cudowny zapach dobiegający z kuchni. Zaciekawiona wstałam i poszłam sprawdzić, co dobrego się dzieje. Zauważyłam, jak Lisa miesza coś w patelni. Cicho zakradłam się za dziewczynę i zbliżałam do jej pleców. Chwytając jej talię, przytuliłam jej plecy.

-Co robisz, hm? - miałam nadzieje, że dziewczyna się przestraszy, lecz ani drgnęła.

-Gotuje obiad dla mojej pięknej dziewczyny. Spaghetti pasuje? - odparła, kontynuując mieszanie sosu.

-Mmmm... - wtuliłam się w szyję krótkowłosej. - Fajną masz bluzę. - chytro się uśmiechnęłam.

-Chae! To już moja ostatnia. Wszystko mi zabrałaś. - oskarżyła mnie Tajka.

-No ej... I tak kiedyś ci ją zabiorę. - odpowiedziałam, a dziewczyna westchnęła, wywracając oczyma.

-Usiądź do stołu. - odwróciła się w moją stronę i pocałowała w nos. Usiadłam na krześle i spoglądałam na Lisę, która nakładała makaron na talerze. Podeszła do stołu z dwoma naczyniami i postawiła je na blacie. - Smacznego kochanie.

-Dziękuję słońce! - uśmiechnęłam się promiennie.

Wzięłam pierwszego kęsa do ust i zachwycałam się smakiem.

-Smakuje? - zapytała Lisa, widząc, jak szybko pochłaniam posiłek.

-Ile chcesz za tydzień? - odparłam żartobliwie.

-10 buziaków za posiłek. - zachichotała.

-Umowa stoi.

love me like... | chaelisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz