how they felt

224 12 4
                                    

Przechodziłam sama szkolnym korytarzem i kilka metrów dalej zauważyłam Lisę i Jisoo razem rozmawiające pod oknem. Na widok krótkowłosej moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić. Jisoo wyglądała na bardzo rozentuzjazmowaną. Mogłam to wywnioskować z jej wesołego gadania i szybkiego wymachiwania rękoma. Z zaciekawieniem podeszłam do dwójki szybkim krokiem.

-O czym rozmawiacie? - spytałam, opierając się o parapet dużego okna.

-Jisoo chce nam przedstawić swoją dziewczynę. - odparła rozbawiona Lalisa.

-Ej, nie jest moją dziewczyną! Bynajmniej jeszcze nie teraz... - rzekła obrażona.

-Unnie, chętnie ją poznam. - powiedziałam spokojnie. Byłam ciekawa, czy Jennie, o której Jisoo tak szczęśliwie opowiada, nie złamie serca mojej przyjaciółki.

-Chociaż jedyna. Nieważne, chodźmy na stołówkę. - odparła. Młodsza pokręciła głową, po czym poszłyśmy w kierunku wspomnianego miejsca.

Gdy dotarłyśmy do stołówki, ustawiłam się w kolejce za Tajką i odebrałam swoją porcję. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku, jednak po chwili podeszła do nas grupka dziewczyn. Oczywiście była to Jihyo i jej koleżanki.

-Witaj różyczko. Widzę, że smakuje ci obiadek. - rzekła z sarkazmem i ironią w głosie. Widziałam zdenerwowanie w oczach Lisy. Wiedziała, że tylko ona mogła mnie tak nazywać.

-Smakowało jej, dopóki cię nie zobaczyła. Wygonili cię? Biedna... Chociaż na ich miejscu to bym już uciekała. - odszczekała poddenerwowana ciemnowłosa.

-Uważaj do kogo się odzywasz Manoban. - powiedziała Jihyo z naciskiem na nazwisko Tajki.

-Um, do pustej, nic nie wartej, napompowanej laski? - Lisa powiedziała to prosto w twarz Jihyo, jednak czarnowłosa tylko wywróciła oczyma i popatrzała na mnie.

-Blondyna lepiej wróć to głodówki, bo to jedyne co ci służyło. - nie miałam pojęcia, skąd o tym wiedziała. To dzięki Lisie i Jisoo z tego wyszłam. Kiedyś myślałam, że jestem niewystarczająco szczupła. Chciałam zawsze być jak inne dziewczyny, lecz moje przyjaciółki dały mi poczuć, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Zwłaszcza Lisa i masa komplementów, które mi codziennie prawiła.

-Coś ty powiedziała? Przeszkadza ci coś? Albo jej zazdrościsz, że nie musi się wypychać plastikiem, aby być piękną i ceni się za to, jaka jest. A zwłaszcza że nie jest taka puszczalska. - Lisa skierowała te mocne słowa w stronę Jihyo, jednak w zamian dostała tylko mocnego plaskacza w twarz.

-Ty ździro... Bronisz ją? Jeszcze do nas wrócisz i będziesz błagać mnie na kolanach o wybaczenie. - wysyczała przez zęby czarnowłosa.

Tajka na chwilę znieruchomiała, lecz po chwili wstała i rzuciła się z pięścią prosto w szczękę Jihyo, przy czym oczywiście ją trafiła. Dziewczyna upadła na ziemie.

-Lisa, przestań! - razem z Jisoo chciałam odciągnąć Lisę od leżącej. Zobaczyłam, że czarnowłosa wstała i chciała oddać Lisie. Stanęłam przed nią i zacisnęłam mocno powieki, aby przygotować się na cios w tył głowy. Jednak go nie poczułam.

-Zbieraj swoje przydupasy i spieprzaj stąd Jihyo. - usłyszałam znany mi głos, lecz za nic nie mogłam rozpoznać, kto to jest.

-Jennie? - odwróciłam się na słowa Jisoo i ujrzałam ładną, niską brunetkę. Nie dziwie się, że Jisoo jest tak w niej szaleńczo zakochana. Jennie trzymała nadgarstek Jihyo chroniąc mnie od uderzenia. Otrząsnęłam się i przykucnęłam przy siedzącej już Lisie.

-Boże twój policzek... - delikatnie przejechałam palcem po zaczerwienionym miejscu, aby nie zranić ciemnowłosej. - Boli cię?

-Nie. - odpowiedziała stanowczo Lisa, spoglądając na oddalającą się Jihyo.

-Patrz się na mnie! - odwróciłam jej głowę w swoją stronę. Nasze spojrzenia niespodziewanie się spotkały. Mój wzrok pochłaniał jej piękne tęczówki. Mogłam w nich tonąć dniem i nocą. W moim brzuchu pojawiło się dobrze znane mi uczucie, lecz było ono o wiele mocniejsze niż wcześniej. Z jej oczu mogłam wyczytać milion różnych bijących się emocji.

Czy ja się...

Zakochałam?

-Wszystko w porządku? - spytała Jennie.

-Tak, dziękuje ci. - podniosłam się i szybko wybiłam myśli z głowy. - Porozmawiaj z Jisoo, my pójdziemy do łazienki. - uśmiechnęłam się szeroko w stronę brunetki i pomogłam wstać Tajce. - A ty chodź. - po chwili również wstała, jednak oczywiście musiała dodać swoje pięć groszy.

-A wy co się tak gapicie? Nie macie lekcji? Wynocha! - krzyknęła do patrzących studentów. Na słowa Lisy niektórzy wyszli, a niektórzy dokończyli swoje posiłki.

Krótkowłosa stanęła przed lustrem i westchnęła. Wyciągnęłam chusteczkę i zmoczyłam ją pod zimną wodą.

-Piecze? - zapytałam, przykładając zmoczony papier do polika dziewczyny.

-Nie. - znów odpowiedziała tym samym tonem.

-Lisa, przestań. Przecież nic się nie stało. - złapałam dziewczynę za ramiona i lekko mini potrząsnęłam.

-Chaeng, ja mam stać i słuchać co ona o tobie pierdoli? Tym razem przesadziła. - zaskoczyła mnie wulgarność Lisy, lecz gdy to mówiła, spojrzała mi prosto w oczy z bezsilnością, zmartwieniem i troską. I znów poczułam, jak przez mój brzuch przelatuje stado motyli.

-Lisa, mnie nie obchodzi, co ona o mnie sądzi. Dla mnie liczysz się tylko ty i twoje zdrowie, rozumiesz? Nie zwracaj na nią uwagi, proszę. Po prostu mnie nie zostawiaj. - mówiłam, głaszcząc jej włosy. Tajka momentalnie mocno mnie przytuliła i zamknęła w mocnym uścisku.

-Nie zostawię cię, choćbym miała zejść z tego świata. Moja różyczko.


Ja naprawdę się...

zakochałam.

love me like... | chaelisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz