17

523 8 1
                                    

Na miejsce przyjechała karetka. Chłopak na szczęście był już przytomny, ale nadal w ciężkim stanie. Wnieśli go do środka pojazdu, a ja pojechalam z nimi.

Gdy dotarliśmy na miejsce, musialam sie skierować do poczekalni. Szczepana zabrali na prześwietlenie. Postanowiłam napisac do reszty ze jestem ze szczepanem w szpitalu. Nie dostalam odpowiedzi, bo raczej juz wszyscy spali.

Byla 4 a ja nadal w poczekalni czekalam na informacje co jest ze Szczepanem. Bardzo sie martwiłam poniewaz obrażenia wyglądały na dość poważne. Przez te kilka godzin ani razu nie zmrużyłam oka, poniewaz ciagle myslalam o tym co sie wydarzyło. Chłopak mial racje z tym ze Hubert wydaje sie podejrzany.

Z moich zamysleń wyrwał mnie glos doktora.

- Witam, przeswietlilismy oraz zbadaliśmy pana Krzysztofa. Z głową jest wszystko w porządku, oprocz tego ze ma rozcięty łuk brwiowy. Oczywiście go zszylismy. Dodatkowo ma złamany palec na lewej rece. Zajęliśmy sie tym wszystkim oraz przypisaliśmy leki. Zaraz chłopak powinien tu być.

- Dziekuję - rzuciłam krótko ale szczerze. Bylam zmartwiona tym ze chłopak odniósł az dwa dosc poważne obrażenia.

- Jesli mogę zapytać - zaczal ponownie doktor - co takiego sie wydarzyło?

Nie mialam zamiaru opowiadać mu tej historii.

- Doszło do dosc poważnej bójki.

Doktor jedynie mruknął, a ja zauwazylam szczepana zza rogu. Doktor nas zostawił, a ja delikatnie podeszlam i przytuliłam chlopaka. Miał wielki opatrunek na głowie oraz gips na złamanym palcu. Gdy to zobaczyłam poleciało mi kilka pojedynczych łez po policzkach.

Chłopak szepnął mi do ucha

- przepraszam oliwcia, ale wiedziałem ze ten skurwysyn chce cos zrobić.

Ja jedynie bardziej sie rozpłakałam ale po chwili szczepanowi udalo sie mnie uspokoić. Podeszliśmy do recepcji aby odebrac leki i rzeczy potrzebne do wyleczenia szczepana. Zamówiliśmy ubera i skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania aby chłopak nie został przez całą noc sam.

Dalam chłopakowi jego koszulke ktora nie wiem jak sie znalazla w moim domu.. (serio nie wiem) aby sie przebrał.

Zmienilam mu opatrunek oraz przemyłam ranę. Bylo już po 6, ale i tak postanowiliśmy sie położyć do spania. Przebralam sie w pidzame i wspólnie zasnelismy.

***

Obudził mnie ciągły dźwięk dzwonienia telefonu. Na moim ekranie pojawiło się około 50 nieodebranych połączeń od Michala, Tadeo, Wygusia, Zuzi oraz naszej wspólnej grupy. Moje dm były zasypane wiadomościami co sie stalo.

Obróciłam się w strone Szczepana ktory nie spał tylko patrzył sie w sufit. Przysunełam i sie do niego przytuliłam.

- Czemu nie śpisz?

- Przez to wszystko trudno jest zasnąć - odpowiedział i objął mnie ramieniem - on mogl ci przeciez cos zrobic... nie wybaczyłbym sobie tego jakby ci cos zrobił, a tego gnoja bym zabił.

- Spokojnie szczepan nic się wielkiego nie stało - odpowiedziałam widząc ze chłopak jest przejęty.

- Najwazniejsze ze nic sie tobie nie stało - odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Odwzajemniłam pocałunek, całując go w policzek.

- Połóż sie spać, ja ide oddzwonić do gombao bo sie martwią - odpowiedziałam i ruszyłam w strone balkonu aby gadajac nie przeszkadzać chłopakowi.

Zadzwoniłam na naszą grupę a po chwili kazdy odebrał i zaczal sie dopytywać co sie stalo. Opowiedziałam po kolei co sie działo, a wszyscy byli w szoku. Pytali sie czy ze szczepanem jest wszystko okej, oraz umówiliśmy sie ze pozniej przyjda nas odwiedzić. Po dłuższej rozmowie, zakończyliśmy gadac a ja spojrzałam na zegarek ktory wskazywał godzine 10. Weszłam do środka mieszkania gdzie szczepan spał poniewaz chrapał. Ja w tym czasie nie wiedzialam co mam robić, dlatego postanowiłam ze przejdę sie do najbliższego sklepu aby kupic jakies jedzenie dla naszej dwójki. Na wszelki wypadek napisalam karteczkę szczepanowi ze wyszlam do sklepu i za niedlugo bede. Po chwili opuściłam mieszkanie.

może kiedyś... || 33szczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz