Hejka kochani ! Przepraszam za długą przerwę . Jest ona spowodowana tym , że znowu zaczęła się szkoła . No cóż . Ja do tego jeszcze trenuje i czasem ciężko to połączyć . Piszcie w komentarzach jak wam minął początek roku . Teraz bez zbędnego przedłużania zapraszam was do czytania tego rozdziału . Piszcie jak wam się podoba . 💖
Jak co dzień rano wstałam . Czułam się dziwnie będąc ponownie w tym mieszkaniu . Nie czułam lęku. Nie należałam do ludzi którzy w takiej sytuacji zaczynają płakać . Tak było by to sensowne bo moje położenie było tragiczne. Cóż mogę powiedzieć . Taki mam charakter. Ubrałam się. Miałam na sobie zwykłe czarne dżinsy i białego topa . Zaczęłam się rozglądać po pokoju . Szukałam jakiegoś wyjścia . Oczywiście niczego nie znalazłam . Chciałam zrezygnowana zacząć pukać w drzwi żeby mnie wypuścił , jak nagle dojrzałam w rogu pokoju okno przez, które bym się przecisnęła . Postanowiłam spróbować. Nie mam nic do stracenia - pomyślałam. Stanęłam na łóżku . Położyłam ręce na framudze i sie podciagnełam. Po kilku minutach znalazłam się po drugiej stronie . Przez to , że mieszkanie było nisko położne mogłam zejść po balkonach na dół . Musiałam tylko się tam przedostać . Jakoś .
Szłam z okna do okna . Nagle noga mi się obsunęła . Udało mi się utrzymać tylko dzięki moim silnym rękom . Byłam przy pierwszym balkonie z trzech . Zaczęłam moją przeprawę w dół. Moja noga stanęła na ziemi po kilku minutach przeprawy . Wtedy odetchnęłam i zaczęłam się zastanawiać co dalej . Postanowiłam ruszyć w stronę głównej ulicy i poprosić kogoś o telefon .
--------------
Jechaliśmy już od dobrych dwóch godzin . Rafe się wiercił i cały czas pytał ile jeszcze . Widać było po nim , że cała sytuacja go denerwuje . W sumie tak jak nas wszystkich ale chłopaka najbardziej . Wjechaliśmy do wielkiego miasta.
K: Ona tu mieszkała ?
S: Tak . Prawda , że pięknie tu?
JJ: Ta . Jej lokalizacja się zmieniła ?
S: Nie a co ?
JJ: Nie , poporstu wydawało mi się , że widziałem dziewczynę podobną do niej .
JB: Może to była ona ? Znając ją. Wydostała by się .
R: Może Kie i Sara pójdą w tamtą stronę a my pojedziemy do mieszkania ?
K: Jednak czasem myślisz .
R: Bardzo śmieszne . To nie jest dobry moment na to . Najważniejsza dla mnie osoba aktualnie jest porwana .
Po tym nikt już się nie odezwał . Widać było po Cameronie , że nie chciał tego mówić na głos .Chłopacy wysadzili nas pod kawiarnią.
S: Oo tu była jej pierwsza praca .
K: Nie mogę w to uwierzyć, że my do niej nie przyjechaliśmy wcześniej .
S: Nie ma wam tego za złe. Wie , że każdy ma swoje życie .
K: Czy tylko mnie zastanowiła ta czułość ze strony Rafa?
S: Trochę mnie też .
Spacerowałyśmy w poszukiwaniu dziewczyny już od dobrych trzydziestu minut . Zaczęło padać . Poprawka lać. Dziewczyny nie było nigdzie widać . Nagle dojrzałyśmy znajomą nam twarz przechodząca przez przejście. Dziewczyna wtargnęła na przejście w ogóle nie rozglądając się przed tym . Zobaczyłam auto niebezpiecznie zbliżające się w jej stronę. Krzyknęłam . Nic to nie dało . Zaczęłam biec w niej stronę ale było już za późno. Ostatnie co usłyszałam zanim się odwróciłam był pisk opon i dźwięk klaksonu .
-------
Jechaliśmy autem a zupełnej ciszy. Nikt się nie odezwał. Dla każdego z nas Charlie coś znaczyła . Dla mnie nawet coś więcej . Była dla mnie najważniejszą osobą na świecie . Niestety przypadkiem podzieliłem się tym faktem z resztą . To był błąd.
JB: Wiem , że to nie jest dobry moment ale muszę wiedzieć .
R: Ta?
JB: Czy ciebie i Charlie coś łączy ?
R: A co by miało ?
JJ: Stary nas nie oszukasz .
Nie odezwałem się . Nie wiedziałem co mam powiedzieć .
JB: Z resztą za niedługo się przekonamy .
R: Za ile będziemy ?
Zobaczyłem , że JJ zacisną szczękę . Stresował się . Byliśmy nie daleko . Podjechaliśmy pod wysoki budynek . Wziąłem pistolet .
R: Spokojnie legalnie .
Rzuciłem w stronę chłopaków , którzy stali zdziwieni . JJ wziął kij . Za to John B nic . On umiał się bić . Tak jak my wszyscy . Ja poporstu wolałem wziąć . Podeszliśmy do domofonu . Zaczęliśmy szukać imienia dobrze nam znanego, narzeczonego Maybank. Drzwi się otworzyły wyszła przez nie staruszka . Popatrzyłam na chłopaków i weszliśmy do środka. Klatka była ładna . Nowoczesna . Pachniało nowością. Weszliśmy na trzecie piętro .
JB: Kto pierwszy wchodzi ?
JJ:Nie wiem
R: Jezu trzęsi dupy ja to zrobię .
Postanowiłem zapukać . Drzwi się otworzyły . Wyszedł za nich znany nam mężczyzna . Popatrzył się na nas. Zobaczył kij w rękach JJ i od razu się odsuną i zaprosił nas do środka . Weszliśmy. W środku było ładnie . Nie było nigdzie jej widać . Gdy zamkną drzwi zacząłem pytać .
R: Gdzie ona jest ?
B: Kto ?
R: Nie zgrywaj debila . W sumie nim jesteś .
W tle zaczęła lecieć piosenka Master of pupets.
B: Naprawdę nie wiem oco Ci chodzi.
R: Mów .
Przywaliłem mu .
R: Nie słyszałeś co powiedziałem ?
B: Nic jej nie zrobiłem . Pojechała dobrowolnie.
R: Znam ją . Nie jest aż taka głupia. Nie zniżyła by się do twojego poziomu .
B : Uważaj na to co mówisz . Nie chcielibyśmy żeby jej się coś stało .
R: Nas jest trzech a ty jeden .
B: Hahaha . Dobry żart . Ja nie jestem sam . Nie wiesz co mówisz . Mam całą obstawę.
Zza drzwi wyłonili się rośli ochroniarze .
B: To nie koniec . Po nią też już pojechali .
R: Co chcesz jej zrobić psycholu ?
B: Nic . W sumie .
Mężczyźni zaczęli w okół nas chodzić . Coraz bardziej się zbliżali . Stanęliśmy plecami do siebie . Zaczęliśmy się bić. Robiliśmy co mogliśmy żeby przetrwać ale było ich za dużo . W końcu postanowiłem sięgnąć po pistolet . Nie chciałem ich zabić . Zadecydowanie nie było to moim celem . Szczeliłem do pierwszego . Trafiłem w nogę . Ochroniarz się przewrócił. Podbiegła do niego reszta . Postanowiliśmy się wymknąć.
Gdy przeszliśmy przez całą klatkę na dół i wyszliśmy z budynku, odetchnęliśmy.
R: Przetrwaliśmy. Bardziej ledwo uszliśmy z życiem .
JB: Słusznie .
JJ: Co dalej ?
R: Zadzwońmy do dziewczyn może one coś wiedzą .
----------------
Podniegłyśmy do miejsca zdarzenia . Dziewczyna leżała na jezdni . Widać było , że o dziwo ma się dobrze .
K: Charlie ?!
Ch: Tak ?
S: Żyjesz ?
Ch: Jak widać . Nie uwierzycie co się stało .
K: Zaraz nam opowiesz tylko chodźmy z tąd .
Z samochodu wyszedł mężczyzna.
M: Wszystko dobrze ? Może pojedziemy do szpitala ?
Ch: Tak wszystko dobrze . Przepraszam to moja wina .
M: Nalegam .
Ch : Nie . Dziękuje .
Ani mi się śniło , żeby z nim wsiąść do auta . Chciałam sama się przejść do szpitala . To , że nic nie czułam , nie oznaczało , że nic mi nie jest. Chciałam już odejść , aż nagle ktoś mnie złapał z nadgarstek.
M: Powiedziałem , że nalegam .
Wycedził szeptając mi do ucha . Mężczyzna był wysoki i silny .
Ch: A ja powiedziałam , że nie dziękuje ! Nie dociera idioto?
W tym momencie nieznajomy złapał mnie za talie i zaciągną do auta . Starałam się wyrwać ale zadało się to na nic. Poczułam mocne uderzenie w tył głowy i oddałam się w ręce Morfeusza .
Hejka kochani . Mam nadzieję , że rozdział wam się podobał. Teraz zapraszam was do moich innych książek . Będę próbować napisać kolejny rozdział jak najszybciej się da ale nie wiem na ile mi się to uda . Miłego dnia / nocy . Love ya 💖💓
CZYTASZ
I still hate you Rafe Cameron
Любовные романыKsiążka o wrogach w których po pewnym czasie pojawia się dziwne uczucie. Zdjęcia są brane z Pinteresta💗 Miłego czytania błędy proszę piszcie mi w komentarzach.