8.Ciąg dalszy cierpienia .

505 6 1
                                    

Hejka kochani . Przepraszam za opóźnienie z tym rozdziałem. W ramach przeprosin chciałabym zaznaczyć , że ten rozdział jest bardzo długi bo ma 1927 słów .Bardzo się cieszę jak widzę ilu już was jest . Naprawdę dużo to dla mnie znaczy i dziękuję wam za to . 💗 Chciałam was przeprosić za to , że w poprzednim rozdziale pomyślałam imię główniej bohaterki 💀. Ponieważ pisze drugą książkę i mi się powaliło . 😅
A teraz rozsiadzcie się wygodnie i zapraszam do czytania.
-------------
K: Jak on mógł to zrobić ? Jeszcze przy niej .
JJ : Nie wiem . To chore .
JB: Musicie się uspokoić . Pamiętajcie , że ani dla niego ani dla niej nie jest to łatwy czas. Wiem , że Rafe jest naszym wrogiem ale to nie jest moment żeby go nienawidzić .
Stojąc za drzwiami pokoju w którym leżał Rafe usłyszałam rozmowę . Był to już drugi tydzień kiedy Cameron dalej się nie obudził . W tym czasie sprawa z Bradem ucichła . On miał rozprawę ale jego wspaniali prawnicy go wybronili. Więc aktualnie jest na wolności . Jak on mógł to zrobić !? Dlaczego ?! Pomimo tak długiego czasu te myśli mnie nie opuszczały . Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Popa :
P: Hej jak się czujesz ?
Ch: Nie najlepiej .
P: Przykro mi .
Wiedziałam , że chce się o coś mnie spytać . Widać to było po nim .
Ch:Oco chodzi ?
P: Z czym ?
Ch: Widzę , że chcesz się o coś spytać .
P: Nie . No może . Czy Brad się do ciebie odzywał ?
Ch: Nie . Narazie mam spokój.
P: To dobrze . Jakby coś to mów .
S: Tak jasne, dziękuje .
Źle się czułam z tym , że ich okłamuje . Oczywiście , że pisał . Przepraszam mnie i poprosił o spotkanie w barze niedaleko . Byłam taka głupia , że się zgodziłam. Poporstu nie mogłam sobie wyobrazić go jako złego człowieka. Było to dla mnie nie zgodne . Tak jak y było fikcją. Wyszłam z sali żeby się przewietrzyć . Na dworze było zimno. Możliwe , że to przez to iż była jesień . Moja ulubiona pora roku . Przeszłam się po ulicy . Zobaczyłam moją ulubioną kawiarnię i udałam się w tamtą stronę . Nagle mój telefon zadzwonił była to Sara .
Sara: Rafe się obudził .
Nie odezwałam się . Byłam bardzo szczęśliwa a zarazem zszokowana . Wiedziałam , że teraz patrzeć na niego będzie jeszcze ciężej . Dziewczyna zaczęła powtarzać przez komórkę moje imię . Wybudziłam się z rozmyśleń .
Ch: To świetnie .
Dziwnie się czułam . Ciężko mi było stwierdzić co właściwie odczuwam .
Ch : Kupić coś wam ? Bo idę do kawiarni ?
S: Tak . Kup nam coś . Szczególnie Rafowi . Potem Ci oddam .
Ch : Nie no weź przestań. Przynajmniej ty bądź normalna .
S: Mhm
Kupiłam jedzenie i udałam się z powrotem do szpitala . On naprawdę się obudził podbiegłam do niego i go przytuliłam .
Ch: Rafe !
R: Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłaś na mój widok . Trzeba mnie prawie zabić żebyś się ucieszyła .
Ch: Widzę , że humor nie opuszcza .
Jego lewy kącik ust poszedł do góry. Był to jego znak rozpoznawczy. Przewróciłam oczami .Podałam mu jedzenie .
Ch: Znaj łaskę pana .
R: Ta jasne . Uważaj bo się będę do tego stosować .
Ch : Lepiej żebyś zaczął .
Kochałam się z nim droczyć . No poporstu moje ulubione zajęcie .
Ch: Ogólnie to za godzinę muszę gdzieś wyjść .
JJ: Gdzie ?
Ch: Emm to nie jest ważne .
S: Odprowadzę Cię .
Posłałam jej wdzięczne spojrzenie . Widziała , że nie zabardzo chcę o tym mówić . Za to ja wiedziałam , że u niej się nie obejdzie bez wyjaśnień.
R: Co dopiero się obudziłem . Aż tak mnie nie lubisz ?
Ch: Tak aż tak .
Nic nie powiedział . Wiedział , że mówię sarkastycznie . On też mówił takim głosem . Godzina minęła nam bardzo szybko. Cameron nie pamiętał nic z tego co się stało . W pewnym momencie nie byłam w stanie już wytrzymać i zaczęły mi lecieć łzy na tamto wspomnienie .
--------
Kierowałam się z dziewczyną w stronę baru .
S: Czyli idziesz do baru ?
Ch: Tak .
S: Mogę wiedzieć z kim ?
Ch: Muszę ?
S: Nie ale w tedy nigdzie nie pójdziesz .
Ch : Jezuuu no dobra ale nie oceniaj mnie dobrze ?
S: No nie wiem .
Popatrzyłam się na nią wzrokiem typu : Jaja se robisz ?
Ch: Idę się spotkać z... ( Zawiesiłam się na chwilę bo nie byłam pewna czy chcę o tym mówić .)
S: Z.....?
Ch: Bradem .
S: Chyba Cię pojebało .
Ch: To już dawno .
S: Nie pójdziesz tam .
Ch : Spokojnie z ludźmi się nic nie stanie .
S: Nie podoba mi się ten pomysł .
Ch: Chce z nim sobie wyjaśnić to co się stało dobrze ? Obiecuje , że w razie czego zadzwonię .
S: Dobrze niech Ci będzie .
Dokładnie w tej chwili doszłyśmy do baru a bardziej klubu .
Zobaczyłam tam go . Siedział na wysokim krześle .
Ch: Hej .
B: Hej . Przepraszam za to co zrobiłem ale wiesz , że on się sam prosił .
Ch: Ty naprawdę jesteś zdrowo walnięty .
B: Weź przestań tak mówić .
Ch: Co mam przestać ? Stwierdzam fakty . Idę sobie coś zamówić .
Gdy wstałam poczułam , że ktoś mnie pociągną za rękę w stronę parkietu . Zaczęliśmy tańczyć .
Ch: Nie mam na to ochoty Brad .
B: Zauważyłem , że używasz mojego imienia tylko kiedy mam kłopoty .
Ch : Bo je będziesz mieć jeśli mnie nie puścisz .
B : Chodź chce Ci coś pokazać .
Nie wiem dlaczego ale z nim poszłam . Poszliśmy na dół tak jakby do toalety . Nagle on zaczął mnie szarpać i ściągać ze mnie sukienkę. Zaczęłam krzyczeć ale nic to nie dało .
Ch: Błagam Cię . Przestań !
B: Może wtedy zrozumiesz , że nie jestem taki zły .
Nie mogłam w to uwierzyć. Nagle udało mi się wyrwać. Złapałam moja sukienkę . I ja zaciągnęłam na siebie i pobiegłam na górę . Podbiegłam do barmana .
Ch: Poproszę Anielskiego Shota.
: Który ?
Ch: Ten w zielonych spodniach cargo i białej koszulce .
: Zajmiemy się tym a ty tu zostań .
Posłuchałam się go bo byłam zbyt zszokowana żeby co kolwiek zrobić . Napisałam do Sary czy może po mnie jak najszybciej przyjść . Zobaczyłam mojego już byłego narzeczonego kłucącego się z barmanem . Jak mnie mam mężczyzna poprosił go o wyjście . Jeszcze chwilę się pokłócił i wyszedł . Poczekałam jeszcze z piętnaście minut i cała zapłakana zrobiłam to samo . Przeszłam się chwilę i zobaczyłam go.
Ch: Rafe ! Co ty tu do cholery robisz !?
Szybko obtarłam łzy bo nie chciałam żeby chłopak się o tym dowiedział . Miał dość swoich problemów .
R: Jak to co ? Poprosiłaś żebym jak najszybciej podszedł pod bar .
Ch: Cholera . Tam Cię przepraszam miało to przyjść do Sary .
R: Emm nic się takiego nie stało ale niestety nie mogę tego samego powiedzieć o tobie . Co się stało ? Może pójdziemy do parku ?
Ch: Co najwyżej wrócimy do szpitala . Nie powinieneś wychodzić .
R: Czy ty zawsze musisz być taka sztywna ?
Ch: Po 1 . Nie jestem sztywna . A po 2. Nie chcę żebyś kopną w kalendarz przy mnie mam dosyć atrakcji jak na dzisiaj .
Nagle poczułam mocny uścisk . Ktoś mnie przytulił . Był to on . Zapomniałam jak bardzo przyjemne to było . Odzwajemnilam uścisk i zaczęłam płakać . Z jego ust wydobyły się słowa które utkwiły mi w pamięci na bardzo długo.
R: Już wszystko dobrze . Nikt przy mnie Cię nie skrzywdzić . Jesteś bezpieczna .
Nic nie odpowiedziałam . Jeszcze bardziej się rozkleiłam.
R: Może pójdziemy na kompromis ? Przejdziemy się po parku a potem pójdziemy do szpitala i tam wytłumaczysz mi co się stało ? Dobrze ?
W tym momencie mówił do mnie jak do dziecka . Normalnie bym go zabiła ale tym razem było inaczej . Byłam mu za to wdzięczna . Chodziliśmy w ciszy po parku . On obejmował mnie ramieniem . Było to przyjemne . Chciał w ten sposób dać mi do zrozumienia , że jest przy mnie, że jestem bezpieczna . Zza krzaków wyłonił się Brad . Nigdy nie widziałam go tak nawalonego i naćpanego . Chwiejnym krokiem podchodził do mnie .
Ch: Odsuń się .
B: Czemu miał bym to zrobić . Co jest złego w tym , że twój narzeczony chce się z tobą przywitać .
Ch : Już nim nie jesteś .
B: Taaa !? Niech zgadnę ! On nim jest ?!
Ch : Nie . Błagam uspokój się .(Mówiłam spokojnym głosem żeby go nie rozgniewać .)
On niebezpieczne zaczął się do mnie zbliżać .
R: Odsuń się .
On dalej nie przestawał się zbliżać . Nagle zamachnął się i mnie uderzył . Rafe się na niego rzucił . Po jakimś czasie się ocknęłam i odciągnęła Camerona od chłopaka .
Ch: Już wystarczy .
R: To jest ostatni raz kiedy widzę Cię przy niej . Następnym razem będziesz MARTWY .
B: To jeszcze nie koniec . Obiecuje Ci to . I on już Cię nie obroni .
Wróciliśmy do szpitala . On położył się w łóżku . Odsuną się jak najbardziej się dało na lewo i poklepał miejce koło siebie . Ponieważ łóżko było duże pomieściło naszą dwójkę bez większego problemu. Położyłam się obok niego . On obią mnie ramieniem i przysunął . Ja tylko położyłam głowę na jego klatce . Była mocno umięśniona . Czułam , że jest spięty . Bardzo .
R: Powiesz mi co się stało?
Opowiedziałam mu całą historię związaną z barem . Poczułam , że spią się jeszcze bardziej .
R: Zabije gnojka .
JJ: Kogo zabijesz i dlaczego?
Gdy rozmawialiśmy nawet nie zauważyliśmy kiedy weszli . Błagałam bogów żeby Rafe nie opowiedział im całej historii ale wiedziałam , że tak się nie stanie . Wiem , że może to głupie ale nie byłam gotowa na to żeby wszyscy się o tym dowiedzieli . Chłopak opowiedział im całe zajście wraz z tym z parku . Ponownie się rozkleiłam i zamoczyłam całą koszulkę Rafowi . Nie byłam w stanie już więcej wytrzymać a ponieważ Cameron był dopiero na początku opowieści,wyszłam z szpitala .
Chodziłam poporstu , bez celu po mieście przez jakieś dwie godziny . Zrobiło się późno . Była dwudziesta trzecia . Postanowiłam wrócić do budynku . Zajęło mi to kolejna godzinę więc godzina już była naprawdę bardzo późno jak na łażenie samemu po mieście . Weszłam do sali Rafa . Wszyscy jeszcze w niej byli.
JJ: Mogę się przyłączyć do zabijania go ?
JB: Też chętnie pomogę .
Ch: Wy dalej o tym?
Byłam już naprawdę zmęczona .
K: Tak.
S: Jak się czujesz ?
P: Wszystko dobrze ? Czemu mnie okłamałaś ? Mogłaś powiedzieć .
Miałam dość tych pytań . Na szczęście Rafe to wyczuł .
R: Hej, może porozmawiamy o tym jutro . Jestem już zmęczony.
Wszyscy się zgodzili . Nikt nie miał sumienia żeby mu odmówić . Nagle lekarka weszła do pokoju .
L: Hej. Jak się czujesz młody ?
Mam dobre wieści możesz wyjść ze szpitala . Popatrzyliśmy na twoje badania i nie ma żadnych przeciwwskazań.
R: Dobrze, dziękuje bardzo .
Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną . Nie była ona długa bo zajęła nie całe trzydzieści minut. W aucie siedziałam koło Rafa . Po drodze zasnęłam na jego ramieniu. Gdy dojechaliśmy na mieście Cameron stwierdził, że już jest późno jak na to żebyśmy jeszcze wjechali do nory więc przydzielił nam pokoje w jego domu . Był on wielki i piękny . Umyłam się i położyłam . Nie umiałam zasnąć przez jakieś dwie godziny. Bałam się. Jego groźby tkwiły mi w pamięci. Chciałam pójść spać do JJ ale przypomniało mi się , że śpi z Johnem B i Popem więc nie da rady . Dziewczyny też spamu razem . Ja i Rafe spaliśmy sami przez to , że wszyscy doszli do wniosku , że jesteśmy tak bardzo zmęczeni iż powinniśmy spać sami . Postanowiłam pójść do Rafa . Zapukałam do jego drzwi .
Usłyszałam zerwanie się z łóżka .
Otworzyły się przede mną a stał w nich chłopak którego jeszcze nie dawno nienawidziłam .
Ch: Wiem , że na pewno to dziwnie zabrzmi aleee mogę u ciebie dzisiaj spać ? Poporstu się boje i wolała bym nie spać sama ? ( To ostatnie zdanie powiedziałam w bardzooo przyspieszonym tępie.)
R: Tak , jasne ale to ostatnie zdanie powtórz jeszcze raz .
Ch: Poporstu się boje .
R: Dobrze .
Chłopka w tym momencie mnie przytulił co spowodowało po raz już sama nie wiem , który rozklejenie się . Położyłam się obok niego . On obiął mnie ramie je i w tali i przyciągną do siebie . Ja przytuliłam się do niego i dałam na niego jedna nogę . Czułam się bezpieczna . Szybko zasnęłam .
----------
Chciałam podziękować wszystkim którzy dotarli aż do tąd . Bardzo się cieszę . Mam nadzieję , że rozdział wam się podoba . Spokojnie odzyskałam już wenę . Zachęcam was do czytania moich innych książek . I bardzo wam dziękuję za czytanie tej . Także miłego dnia / nocy love ya 💗

I still hate you Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz