Rozsiadłam się nieco wygodniej na skórzanej kanapie, przypatrując się mężczyźnie. Był przystojny i dobrze zbudowany. Miał ładne rysy twarzy, a jego włosy były zadbane. Od razu dało się zauważyć, że zarabiał własnym ciałem. Nie potępiałam tego rodzaju pracy, w końcu pracował i jeśli robił to z własnej woli, wszystko było w porządku.
— Spójrz na niego tak jakbyś właśnie zobaczyła samego boga, który zszedł dla ciebie z Olimpu. — Poleciła kobieta siedzącą obok mnie. — To wydaje się trudne. Jednak uwierz mi można patrzeć na kogoś, kto kompletnie cię nie interesuje, jak na uosobienie swojego ideału. Wszystko da się wyćwiczyć.
— Czy dla ciebie wszystko jest grą? — Zapytałam, przenosząc na nią spojrzenie. Ona uśmiechnęła się lekko, co wystarczyło bym znała odpowiedź. — No dobra. Naucz mnie jak udawać zauroczoną.
— Zakochaną Danielle. On musi myśleć, że zakochałaś się w nim niczym księżniczka w swoim księciu. Od pierwszego wejrzenia. — Poleciła, zakładając nogę na nogę. Każdy ruch wykonywała z niesamowitą gracją. Jej postać była pełna elegancji i samą swoją postawą wzbudzała niesamowity respekt. — Teraz podejdź do swojego księcia z bajki, spójrz na niego, uśmiechnij się i flirtuj, jakby od tego zależało twoje życie... Bo w sumie to zależy i niech to cię motywuje.
Nieco niepewnie podniosłam się z zajmowanego miejsca. Stanęłam z boku i przeniosłam na niego swoje spojrzenie. Uśmiechnęłam się po chwili i podeszłam trochę bliżej. Starałam się zachowywać w miarę naturalnie, mimo całej tej absurdalnej sytuacji. Nie było to proste.
— Hej. — Zaczął i wszystko pewnie byłoby w porządku, gdyby nie uniósł ręki. Automatycznie zrobiłam na to krok w tył. Był to odruch, który przy ojcu maksymalnie starałam się ograniczać. Za każdym razem gdy tylko mogłam przygotować się na to, że ktoś wykona podobny ruch, umiałam go powstrzymać. Mężczyzna przede mną absolutnie mnie tym zaskoczył. Spojrzałam przepraszająco na kobietę, która o dziwo nie patrzyła na mnie ze złością. Jej wzrok zdawał się mówić "rozumiem". — Co taka kobieta jak ty robi tutaj kompletnie sama?
Dobra to był jednak niezły cyrk.
W udawaniu akurat byłam dobra.
— Na pewno nie szuka towarzystwa, skoro jest tutaj sama. — Naprawdę miałam ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem. Cóż za żenada. — Odpoczywam od ludzi.
— Czyli jesteś introwertyczką? — Przybrał bardzo flirciarską pozycję. Zdecydowanie zajmował się tym zawodowo.
— Raczej to ludzie są męczący.
— Ja zdecydowanie taki nie jestem. – Zapewnił, na co nieco teatralnie przewróciłam oczami. — Czyżbyś miała na ten temat inne zdanie?
— Po czym wnioskujesz?
— Twoja mimika była dosyć wymowna. — Zauważył, na co pozwoliłam sobie na lekkim uśmiech.
— Masz mnie. Jednak zaczepianie obcych ludzi w barach to cecha ludzi męczących. — Wyjaśniłam opierając się na blacie stołu.
— Jednak skąd wiesz, że jestem męczący? Może po chwili rozmowy byłabyś w stanie stwierdzić, że każda minuta rozmowy ze mną jest przyjemna. — Zasugerował, na co uniosłam jedną brew. Czułam się jak w filmie dla nastolatków.
— A co jeśli nie chce się o tym przekonywać?
— Wtedy zapewne bardzo dużo stracisz.
— Chyba jestem gotowa na te ofiarę. — Zapewniłam, nagle uciekając od niego spojrzeniem. Wzrokiem wróciłam do Beatrice, aby zobaczyć jej reakcję.
CZYTASZ
Legacy
ActionŻycie Danielle wydawało się być bajką dwudziestego pierwszego wieku. W końcu ile napisanych zostało romansów, w których silni mafiozi zmieniali życia kobiety. Mafia była niczym raj i wybawienie. Niestety tylko na kartkach papieru. Wzgardzała swoim n...