Siedziałam na obrotowym fotelu wpatrując się w dużą tablicę korkową. Przesuwałam po niej spojrzeniem, odczytując kolejne zapiski i przyglądając się kolejnym zdjęciom związanym ze zniknięciem, a raczej ucieczką chłopaka. Wydawało się, że konsekwentnie się oddala. Ukrywa się licząc, że dzięki wytrwałości i swoim zdolnością dotrze tam, gdzie nie sięgają wpływu jego ojca. I wtedy będzie już bezpieczny.
— Masz pomysł gdzie może jechać? — Spytał nagle Joshua, który stał nieopodal mnie. Zapewne on już od dawna to wiedział. Jednak chciał wiedzieć, czy i ja będę w stanie do tego dojść.
Kiedy powiedział mi, że chce bym mu pomogła, byłam zdziwiona. Jednak to jaka będzie odpowiedź była dla mnie oczywista od samego początku. Chciałam spróbować. Chociaż mogło wydawać się to głupie. W końcu co ktoś taki jak ja mógł osiągnąć w tej branży? Prawdopodobnie nic.
Jednak Wilson z jakiegoś powodu mnie wybrał. A skoro nadarzyła się okazja, by zmienić coś w moim życiu byłam gotowa podjąć ryzyko.
— Kalifornia. Droga którą pokonał, mogłaby się zgadzać. Poza tym jego rodzina nie ma tam wpływów, lata temu próbowali to zmienić, co nie doszło do skutku z powodu sprzeciwu części jej członków. — Oświadczyłam, przenosząc na niego spojrzenie. Może byłam tylko głupią ozdóbką. Jednak to miało jakieś tam swoje plusy. Głównie takie, że kiedy chadzałam na te wszystkie imprezy, gdzie spotykały się głowy mafii wraz z rodzinami mówili przy mnie wiele rzeczy otwarcie. Jakby użycie kilku bardziej skomplikowanych słów mogło sprawić, że nic nie zrozumiem. Jednak ja rozumiałam i po latach takiego chodzenia i słuchania mniej więcej kojarzyłam rodziny mafijne i to, co mogą i co mają. — Pewnie wybierze jakieś zadupie... Chociaż zważywszy na to, że podrobił paszport, mógłby uciec też do Europy, tak by nie rzucać się w oczy.
— Całkiem odważna teoria i co do Europy to nie mam pojęcia. Jednak rzeczywiście Connor jedzie właśnie tam. — Oświadczył, na co subtelny uśmiech wkradł się na moje usta. Miło było mieć w czymś rację. — A my musimy go dogonić. Na szczęście nigdzie mu się nie spieszy. Jest rozważny i wie, że pośpiech nie działa na jego korzyść. Poza tym my nie musimy być tak subtelni w podróżowaniu, więc powinniśmy łatwo go dogonić. Gorzej podejść do niego na tyle, by go złapać. Wychował się w tym środowisku i rozumie wiele rzeczy. Więc ja do niego nie podejdę. I tutaj właśnie zaczyna się twoje zadanie.
— Dobra pierwsze pytanie. Czemu po prostu za nim nie pojedziesz i nie wiem, nie użyjesz strzałek usypiających? Nie żebym się na tym znała, ale kojarzę, że tak się robi.
— Bo po pierwsze to mało subtelne. On praktycznie nigdy nie pozwala sobie zostać sam. Wie, że wtedy jest zagrożony. A robota ma być wykonana po cichu. Po drugie ma alergie na jakiś składnik w takich lekach, więc to za duże ryzyko.
— Okej rozumiem. To teraz drugie pytanie. Jaki jest plan? — Dopytałam, zakładając nogę na nogę. Może byłam trochę szalona. Jednak czułam się tym wszystkim mocno podekscytowana. Chciałam już czuć ten dreszczyk adrenaliny i po prostu sprawdzić siebie. Zobaczyć i w końcu przekonać się czy mogę być kimś więcej, niż zawsze uczono mnie, że jestem. — Bo rozumiem, że i to doskonale przemyślałeś.
— Connor nie może przemieszczać się zbyt szybko. Poza tym mam plan, by go trochę przystosować. W końcu to byłoby nieco podejrzane, gdyby nikt nie próbował zaciągnąć go do domu. — Wytłumaczyć zmniejszając dystans między nami. — W tym czasie, przejdziesz krótkie szkolenie, twoim następnym zadaniem będzie go uwieść i ściągnąć do domu. Szczegóły poznasz w późniejszym czasie
— Nie no plan na szóstkę. — Mruknęłam nieprzekonana. Miałam sporo pytań i wątpliwości. W końcu nie umiałam tak naprawdę kompletnie nic, a czasu było niewiele. — Szkoda tylko, że brzmi trochę jak materiał na kolejną część "Misji niemożliwej do wykonania".

CZYTASZ
Legacy
AksiŻycie Danielle wydawało się być bajką dwudziestego pierwszego wieku. W końcu ile napisanych zostało romansów, w których silni mafiozi zmieniali życia kobiety. Mafia była niczym raj i wybawienie. Niestety tylko na kartkach papieru. Wzgardzała swoim n...