Wpis 6

83 1 0
                                    

09.09. 2018r.

Witaj Mantykoro, dzisiejszy wpis będzie dość spokojny. Poniedziałki zazwyczaj są spokojniejsze, choć nie do końca też taki był. A z resztą sam się zaraz przekonasz przyjacielu.

Poranek był dość ciekawy. Kiedy wyszedłem z łazienki rano kompletnie zapomniałem, że William jest w domu i spokojnie sobię szedłem przez dom z krwawiącymi ramionami. Nawet nie wiesz jakie było moje zdziwienie kiedy usłyszałem z salonu ,,hej, kolego nie przeginasz?!". Dosłownie podskoczyłem i spojrzałem w stronę wuja, który zmartwiony kazał mi to szybko zatamować i usiąść z nim na kanapie.
   Nie brał pod uwagę faktu, że spóźnię się na autobus. Powiedział mi nawet, że mnie zawiezie i kazał ze sobą pogadać. Ustaliliśmy, że do środy razem postaramy się ograniczyć moje cięcia i zrobimy to bez wiedzy rodziców.
Oczywiście, że się zgodzilem.. nie miałem w sumie wyjścia, ale też ucieszyłem się z tego, iż William tak bardzo chcę mi pomóc. Po chwili rozmowy kazał mi coś zjeść i się zbierać. Powiedział nawet, że po mnie przyjedzie, bo i tak nie ma kluczy, a nie chciał mi zabierać.
   Także umówiliśmy się, że przed ostatnią lekcją mam mu napisać i on będzie wiedział za ile mniej więcej przyjechać, ponieważ i tak ma coś do załatwienia na mieście. Naprawdę cieszę się, że mam takie wsparcie w nim.. lecz tyle by było ze spokojnego dnia. Pierwsza lekcja i zastępstwo z najgorszą nauczycielką w całej szkole. Nikt nie lubi pani Anderson, ponieważ jest ona bardzo niemiła i dużo krzyczy bez powodu, ale cóż zawszę się znajdzie choć taki jeden nauczyciel.
  Zdarza się, ale najważniejsze, że udało mi się jako jeden z niewielu wyjść z tamtej lekcji bez jedynki. To akurat było cudowne uczucie, ale przecież nie mogę być za długo szczęśliwy prawda?
Moi na to wychodzi nowi prześladowcy dopadli mnie na korytarzu i chcieli ode mnie pieniądze. No nie noszę jak wiesz, więc na oczach ludzi na korytarzu mój plecak został opróżniony.. musiałem zbierać wszystko z ziemi, bo akurat wtedy zachciało mi się mieć plecak przy sobię zamiast zostawić w szafce.

Kocham moje życie!

Później oczywiście długa przerwa i kto inny jak nie moi kochani (poczuj mą ironię) prześladowcy. Tym razem dopadli mnie na korytarzu... Ale tym razem zaciągnęli mnie do łazienki i przypalili papierosem na plecach robiąc dziurę w mojej bluzce. Piekło jak diabli, ale to ich usatysfakcjonowało..

Naprawdę nie rozumiem tych ludzi. Czemu po prostu się nade mną znęcają i nic więcej? Nie chcą pieniędzy ani nic.. po prostu się nad kimś pastwić. To jest chore, naprawdę!
   W sumie żal mi tych ludzi. Oni nic w życiu nie osiągną przecież.. nie rozumiem ludzi, którzy idą do szkoły średniej i uciekają z lekcji lub się nie uczą. Zastanawiam się czasem po co oni poszli do liceum zamiast do zawodówki i potem od razu do pracy mogliby iść skoro liceum nie pasuje.

Ale cóż, nie mój interes. Lecz moim dzisiejszym problemem było poparzenie na plecach, które bolało cały czas pomimo tego, że szybko po wyjściu moich oprawców obmyłem zimną wodą. Przez resztę lekcji mnie bolało, ponieważ kiedy opierałem się o krzesło to dotykałem tej rany.

Wiesz jak bardzo boli mnie nawet teraz? Ale w sumie teraz wiem jak się czuły te wszystkie krowy, które oznaczało się rozgrzanym żelazem z czego pamiętam.
No czułem się jak bydło kiedy mnie przypalili...

Eh... No cóż, ale William jak obiecał tak po mnie przyjechał. Lecz jak się spodziewasz zapewne od razu zauważył, że coś jest nie tak.
   Nie miałem wyjścia i musiałem mu opowiedzieć o tym co się wydarzyło.. Nie był zbyt szczęśliwy, ale czego można było się spodziewać, prawda?

Starał się mnie namówić na rozmowę z rodzicami, ale jeszcze nie jestem gotowy. William odpuścił po chwili i stwierdził, że zabierze mnie na porządny obiad.. nie miałem nic do gadania pomimo, że nie byłem głodny.. no jak zawszę
Eh.. nie wiem czy kiedyś zacznę normalnie jeść.
Może kiedyś..

William zabrał mnie do meksykańskiej restauracji niedaleko mojej szkoły. W sumie nie wiem czy to restauracja, bardziej knajpka.. ale żarcie naprawdę dobre. Nawet bez marudzenia zjadłem.
  Mieliśmy też chwilę na ponowną rozmowę. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawia.. jest w sumie trzecią osobą, z którą mogę pogadać. Nie wiem czy ciebie mogę liczyć, ale policzę i oprócz ciebie jest jeszcze pani Kaya, a teraz i wujek William..

Całkiem przyjemne uczucie posiadania ludzi, z którymi możesz pogadać o problemach chociaż szkoda, że nie mam żadnego takiego przyjaciela czy przyjaciółki w moim wieku.. zawszę to inaczej.. 
   No cóż, nie mam szczęścia w przyjaźni. Ale na czym ja to?

Ah, no tak. Rozmowa z William'em była naprawdę przyjemna i dał mi kilka rad.
Jedną z nich było zmienianie co chwilę miejsca, w którym spędzam przerwy. Niestety u mnie w szkole nie można wejść do sali przed lekcją i trzeba siedzieć na korytarzu co nie jest zbyt bezpieczne dla mnie.
   Na szczęście zdążyłem znaleźć w szkole parę miejsc, które są w miarę bezpiecznie. Może uda mi się unikać moich prześladowców... Lecz teraz jest ich więcej.
   Sam nie wierzę, że mi się to uda.. przecież oni znają całą tą szkołę

Czemu ja mam takie problemy zawszę?! Jakim cudem z całej szkoły uwzięli się akurat na mnie?! Co ja jakiś magnes na szkolnych prześladowców?!

No cóż, ale mniej więcej wiem co robić. W końcu William też był dręczony i jego rady są wzięte z życia, a nie z cudzych domysłów, że to może pomóc.
    Eh.. dobra po obiedzie wróciliśmy z wujkiem do domu. Siadłem w salonie i zacząłem odrabiać lekcję, a William postanowił przejrzeć moje podręczniki.
Ile radości sprawił mu fakt, że jeszcze pamięta pewne rzeczy, których nigdy i tak nie użył w dorosłym życiu.

Zabawny jest trochę fakt, że uczymy się rzeczy, które nie przydadzą nam się w życiu. Ja wiem, że wszystko zależy od tego co będziemy robić w życiu, ale jak już chcą nas nauczyć czegoś.. może niech to będzie coś w stylu jak szukać informacji w sieci? Nie wiem co jeszcze.. o! Wypełniać jakieś dokumenty i tym podobne rzeczy.
    Po prostu coś co KAŻDEMU się przyda. Nie wiem po co dużymi literami to napisałem, ale tak jest i niech tak będzie.

Ale jak zwykle odpłynąłem od tematu. Tak więc po skończeniu prac domowych i zrobieniu sobię przejrzystych dla mnie notatek razem z William'em przejrzeliśmy kilka moich podręczników. Dzięki temu William mógł mi wytłumaczyć nowy temat z matematyki, ponieważ średnio załapałem z lekcji, a William od zawszę był dobry z matematyki. Zapomniałem wspomnieć, że mi pomógł przy pracy domowej matmy i wytłumaczył to w trochę łatwiejszy sposób niż moja nauczycielka.
   Ogółem spędziliśmy miło dzień i zapomniałem o problemach. Taki dzień naprawdę dobrze mi zrobił.. chociaż mógłby być cały taki szczęśliwy, ale może za dużo wymagam.
No więc tak minął mi dzień.. ale pociąć się i tak muszę pomimo, że miałem ograniczyć. Postaram się mniej i wujek na pewno to skomentuje, bo nawet nie zamierzam tego ukrywać.
Jak skończę to ci dopiszę zaraz co się wydarzyło.

Tak.. już jestem. Dziś zrobiłem trochę mniej ran i na szczęście udało się pogadać o tym z William'em bez ingerencji rodziców.
Interesuje cię zapewne co powiedział, prawda?

A więc po tym jak powiedziałem mu, że zrobiłem trochę mniej cięć uśmiechnął się i powiedział, że z jednej strony się cieszy, a z drugiej wolałby żebym całkiem przestał. Na szczęście rozumie, że nie wszystko da się od razu zrobić.

Dobrze przyjacielu ja już kładę się spać.

Dobranoc Mantykoro

Notatnik samobójcy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz