Hej!
Przepraszam was, ale totalnie zapomniałam o wstawieniu rozdziału rano, więc macie teraz rozdział, a kolejny będzie za około godzinę <33
Polecam włączyć sobie smutną muzyczkę happ
Ta u góry też będzie odpowiednia ^
Rozdział niesprawdzony
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy :3
Miłego czytania<33
-----------------------------
Pov.Carbonara
Niestety minęło już sporo czasu a my dopiero teraz znaliśmy lokalizacje porwanych, każdy miał przydzieloną rolę. Policja w większości będzie wybijać okna i wchodzić przez nie. A my unieszkodliwiamy ochroniarzy z zewnątrz i na wejściu. Funkcjonariusze na początku nie chcieli pozwolić nam brać udziału w akcji, ale doszliśmy do porozumienia. My ubezpieczamy tyły.
Podczas drogi do celu, każdy modlił się. Modliliśmy się o udanie akcji...
Pov. Erwin
Siedzieliśmy cicho. Bo wykańczających nas torturach byliśmy wykończeni. Nie chcieliśmy umierać, chcieliśmy przeżyć i żyć dalej razem.
- Kocham cię - szepnąłem cicho, ale echo rozniosło się po pomieszczeniu.
Staraliśmy się wytrzymać wszystko, ale było ciężko. Byliśmy w jednym pokoju co miało swoje plusy i minusy. Plusy są takie, że byliśmy razem i w razie potknięcia psychicznego spojrzeć sobie w oczy i dodać sobie sił. Psychicznych i fizycznych, ale to powoli przestawało działać. Za to minusy są takie, że patrzymy na swoje cierpienie co wywołuje nasze wzajemne krzyki, jęki bólu czy łzy.
Do pomieszczenia wrócili nasi porywacze i znów zaczęło się to samo. Ból i płacz. Dante mocniej przywiązali do krzesła, a mi mocniej zacisnęli kajdanki. Jeden z zamaskowanych mężczyzn wyciągnął nóż, a drugi pistolet. Coś jest nie tak, wcześniej nie wyciągali pistoletu... Zawsze podtapianie, rozcinanie nożem, rażenie prądem, ale nigdy nie strzelali... a na twarzy mojej i Dante zaczęły pojawiać się takie uczucia jak zdziwienie i strach.
- Koniec zabawy panowie - powiedział porywacz swoim modulowanym głosem.
- Pobawiliśmy się wami, więc wysłaliśmy odpowiedź waszej grupie, a teraz się zwijamy bo pewnie zaraz tu będą - odezwał się drugi zamaskowany mężczyzna.
- Ale zanim pojedziemy zrobimy jeszcze jedną rzecz - mimo, że nie widziałem twarzy porywacza, wiedziałem, że na jego twarzy widniał uśmiech - Knuckles - odezwał się i spojrzał w moją stronę - Jak bardzo ci zależy na tym psie? - zapytał wskazując na czarnowłosego, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Nie rozumiem - odpowiedziałem cicho, lekko zachrypniętym głosem. Gardło strasznie mnie bolało przez wcześniejsze krzyczenie przy torturach.
- Ile zrobiłbyś dla niego? Ile poświęciłbyś by przeżył? Ile straciłbyś majątku swojego i przyjaciół by go nie stracić? - zapytał porywać, a ja spojrzałem na Dante. Siedział cicho patrząc na mnie z niezrozumieniem i strachem.
- Nie wiem... - szepnąłem
- Wiesz, ale nie potrafisz się do tego przyznać. Przyznać do tego, że byłbyś w stanie poświęcić całą rodzinę dla niego, a może nie? Może boisz się przyznać do tego, że wcale ci tak na nim nie zależy. Że nie jest warty tego wszystkiego co masz. Więc jak Erwin? Ile dla niego poświęcisz?- ponowił pytanie, a ja spuściłem głowę patrząc na stare drewno pod moimi nogami. Nie wiedziałem ile byłbym w stanie poświęcić... Jest dla mnie ważny, ale czy ważniejszy od rodziny? Chyba tak...- Skoro nie odpowiadasz to nic dla ciebie nie znaczy - powiedział poważnie. Uniosłem wzrok i zobaczyłem wycelowaną broń w Dante.
CZYTASZ
Bratnia Dusza - Erwin Knuckles x Dante Capela
FanfictionW wieku 15 lat na nadgarstku każdego człowieka pojawia się cytat, który wypowie bratnia dusza danej osoby. Zazwyczaj bratnie dusze stają się parą, ale są rzadkie przypadki w których relacja owych osób kończy się na silnej przyjaźni. Swoją bratnią du...