Rozdział 10

627 74 34
                                    

Witam!

Macie rozdział troszeczkę wcześniej! Jak to się mówi, bycie nocnym markiem się opłaca? Jakoś tak

edited by fs_animri <33

Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy! I miło by mi było gdybyście mnie zaobserwowali :3

Miłego czytania<33

--------------------------------

Pov. Erwin

Przygotowania do tak dużego napadu były czasochłonne. Nawet do tego stopnia, że często oszukiwałem Dante co do mojego snu. On wstawał często w środku nocy, każąc mi iść spać. Kładłem się obok niego, czekając, aż zaśnie i dalej szedłem planować. Nie spałem już od ponad 60 godzin, planując ucieczkę do perfekcji. To cud, że mój mózg dalej jest w stanie funkcjonować, chociaż czasem płata mi małe figle, jak to mówią. Mam zwidy, nie duże, ale za to dość dziwne... Zostawmy ten temat, to nie jest ważne. Próbowałem przewidzieć każdą możliwość, każdą uliczkę, skręt lub nawet skok. Po tylu godzinach w końcu się udało. Nie było możliwości, w której policja mogłaby jakoś zaszkodzić w zabezpieczeniu łupu.

Planowanie samego napadu też jest dosyć ciężkie. Rozstawienie ochroniarzy, których trzeba będzie unieszkodliwić. Ustawienie zakładników, aby zapewnić powodzenie w pościgu. Znaleźć dokładny rozkład banku i jego zabezpieczeń. Sprawdzenie ich oprogramowań i znalezienie sprzętu, który będzie do tego potrzebny. Zmniejszenie ryzyka śmierci podczas napadu. Robiłem to wszystko, na dodatek tuż obok mojego policjanta. Nie wtrącał się. Nie chciałem go oszukiwać, ale nie chciałem też ryzykować. To ostatni skok i skończę z tym. Obiecuję...

Chcę po prostu uzbierać na operację dla Laboranta, aby mógł być szczęśliwy z Davidem. W końcu z tego napadu mogliśmy zebrać nawet 45 milionów. Operacja kosztuje trochę ponad połowę tego, więc podzielimy łup i ułożymy sobie spokojne życie. I tak każdy z nas na koncie ma po jakieś 5 milionów, ale ustaliliśmy, że koszt operacji idzie z tego napadu. To miał być nasz ostatni taki skok, który zakończy ten rozdział. Nie możemy tego spierdolić...

Usłyszałem ciche kroki na korytarzu. Była 23:00, ale Dante chodził spać wcześniej ze względu na cięższe i dłuższe zmiany. Nie zakryłem planów, pomimo chęci niewiedzy policji. Siedziałem oparty o krzesło, a Dante podszedł nagle i położył ręce na moich ramionach, aby następnie objąć nimi moją szyję. Złapałem jego rękę i pogłaskałem kciukiem, przymykając oczy. Jestem tak kurewsko zmęczony...

- Kochanie, wiem, że chcesz to dokończyć, ale nie śpisz od kilku dni. Proszę, chodź spać - szepnął zachrypniętym głosem blisko mojego ucha, by po chwili pocałować mnie w policzek. Pokiwałem głową, już nic nie mówiąc. Może rzeczywiście powinienem odpocząć? W końcu plany nie uciekną. - Poza tym, możesz to zrobić jak się w końcu wyśpisz - powiedział, jakby czytając mi w myślach. Pociągnął mnie za rękę dzięki czemu wstałem z twardego i niewygodnego krzesła. Szliśmy powoli w stronę sypialni, a mi zamykały się oczy. Nawet nie wiem kiedy już leżałem na miękkim i wygodnym łóżku. Przeciwieństwo tego krzesła...

Gdy Dante położył się na łóżku wtuliłem się w niego, czując od niego przyjemne ciepło. Położyłem głowę na jego ramieniu i przełożyłem rękę przez jego brzuch, a on otulił moją talie swoją ręką. Poczułem lekki pocałunek na swoim czole, na który uśmiechnąłem się półgębkiem. Po chwili zapadłem w przyjemny i upragniony sen.

Spałem ponad 16 godzin, odsypiając moją głupotę. Chciałem wszystko dopracować, a mogłem sobie zepsuć zdrowie. Powoli wstałem z miękkiego łóżka, udając się do kuchni, z której dochodziły piękne zapachy. Gdy dotarłem do pomieszczenia, zobaczyłem tam swojego partnera, który stał przy blacie kuchennym, wkładając chleb tostowy do tostera.

Bratnia Dusza - Erwin Knuckles x Dante CapelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz