Piątek wieczór. Właśnie wychodziłem z firmy, w której byłem nowym pracownikiem, bo pracowałem tam dosłownie z tydzień. Kto by pomyślał, że praca w finansach tak bardzo mi się spodoba? Jedynym minusem tej pracy był taki, że prezes miał ostry temperament, i mało kogo traktował miło, ale i tak pewnie sie do tego jeszcze przyzwyczaję.
Byłem w trakcie drogi na stację metra. Normalnie pewnie pojechałbym samochodem, gdyby nie to, że jest w naprawie, bo dzień temu za nic nie chciał odpalić więc musiałem oddać go do naprawy. Było to dla mnie bardzo nie wygodne, bo mimo wszystko musiałem targać ze sobą plecak z laptopem, dokumentami i innymi pierdołami, co czasem serio nie było lekkie.
Właśnie przechodziłem po pasach, kiedy zadzwonił mój telefon. Szybko pokonałem resztę trasy prowadzącej na chodnik i odebrałem połączenie. Dzwonił mój przyjaciel którego poznałem jeszcze w czasach podstawówki. Był on wesołym człowiekiem i dość energicznym jak na swój wiek iedy powinien być już "poważnym mężczyzną". Po podstawówce poszliśmy razem do liceum, a później na studia. We wszystkich z tych szkół byliśmy zawsze w pierwszej piątce najlepiej uczących się uczniów. Zdawało się, że on znał mnie lepiej, niż ja sam siebie. Nasze charaktery były pod pewnymi względami inne. On energiczny, towarzyski i głośny, zaś na wolałem się nie wyróżniać, byłem cichy i raczej nie przepadałem za tłumami. Powiedzenie, że "Przeciwieństwa się przyciągają" na naszym przykładzie sprawdzało się idealnie. Czasem gdyby nie on zastanawiałbym się co mam ze sobą zrobić.
-Witaj, masz teraz czas?- zapytał z zadowoleniem w głosie
-Zależy o co chodzi- Odpowiedziałem bez zbędnego namysłu
-No bo wiesz, myślę, że fajnie by było gdybyśmy się spotkali w sobotę. Masz może wtedy chwilę?
-Umm, nie wiem. Ale chyba tak. Nie mam aktualnie za wiele do roboty więc myślę, że dziś się ze wszystkim uwinę.
-Haha, no dobrze Panno pracująca. To co? O 18:00?
-Mi pasuje, gdzie będziemy się wybierać?
-Myślę o jakimś klubie.
-Wiesz, że nie przepadam za takimi klimatami.
-Oj weź, w końcu musisz się rozerwać.
-No nie wiem, ale jak nalegasz to możemy na chwilę- Nie byłem najlepiej nastawiony co do tego pomysłu, dobrze wiedziałem, ze on chce się po prostu napić, a ja mam bardzo słabą głowę do alkoholu, a co najważniejsze to po alkoholu zawsze robię dziwne rzeczy.- Dobra, będę kończył.
-No dobrze, to do jutra. Widzimy się obok tej kawiarni nie daleko mnie.
Po tym się rozłączył, a ja spojrzałem jeszcze sprawdziłem godzinę na telefonie. Jeszcze 10 minut. Zasiadłem na wolnym miejscu na ławce i czekałem. W pewnym momencie poczułem, że ktoś mnie obserwuje, jednak nie przejmowałem się tym za bardzo. To jest metro. Jest to wiele ludzi, więc to jest raczej naturalnie, ze ktoś się na mnie nawet od niechcenia spojrzy. Kiedy zostało jeszcze kilka minut, wstałem ze swojego miejsca i podszedłem trochę bliżej tłumów ludzi wracających z pracy, uczniów czy ludzi z jeszcze innymi sprawami, czy to wracających do domu, czy to kierujących się na zmianę.
W końcu środek transportu się pojawił, zająłem jedno z wolnych miejsc i przymknąłem zmęczony oczy. Myślałem nad pracą oraz tym, czego mogę sie podziewać po wypadzie do klubu. Po około 20 minutach byłem już na swojej stacji. Dalej czułem się obserwowany, ale dalej nie zwracałem na to uwagi. W końcu to miasto.
Po około 10 minutach drogi byłem już pod moim blokiem. Mieszkałem w na prawdę przytulnym, nie za dużym, nie za małym mieszkaniu. Było na prawdę funkcjonalne, oraz urokliwe. Jednak nie to, jakiego to nie mam zajebistego mieszkania było mi w głowie, tylko to by jak najszybciej pójść pod prysznic, i w końcu położenie się spać i odpłynięcie w upragnioną przeze mnie od dwóch godzin krainę morfeusza. Byłem tak zmęczony, że nawet nie zastanawiałem się pod same drzwi mojego bloku czułem sie obserwowany.
CZYTASZ
Camorra
FanfictionŚwiat mafijny. Miejsce gdzie raczej mało kto chce się pchać z własnej woli, na co dzień, raczej mało o nim myśli przeciętny "zjadacz chleba". Wystarczy jeden błąd by wejść w to po uszy, nie mówiąc już o wyjściu z tego bagna. Nathan Evans, był praco...