I zaczęło się przesłuchanie, pytali mnie o wszystko, co związane z moim szefem. Wilhelm zadawał mi milion pytań na minutę. Na niektóre nie wiedziałem po prostu jak odpowiedzieć, nie pracuje tam jakoś mega długo.
-Jak to nie wiesz?! Czy ty cokolwiek wiesz?! -krzyknął Wilhelm
-Nie znam go tak bardzo -odpowiedziałem zgodnie z prawdą
-Dobra, słuchaj. Będziesz szpiegiem. Wiesz co to znaczy. czy ci wytłumaczyć? -zapytał wyższy
-Tak, wiem
-Ale słuchaj, nie będzie to tak od razu. Najpierw musisz pamiętać o kilku zasadach obowiązujących podczas współpracy z nami.
-Dobrze, jakie są te "zasady"?
-Po pierwsze, jak coś pójdzie nie tak, zdradzisz nas, wezwiesz pały, to spotkasz się z tym -wyjmujął pistolet z paska -Po drugie -Ktoś otworzył drzwi -No kurwa.
-Wilhelm, witam. Widzę, że się cieszysz, że mnie widzisz -powiedział, w zasadzie to nie wiem kto. Wziął chyba whisky z szafki i usiadł w większym fotelu -Nie przeszkadzajcie sobie.- Jak sie okazało, był to Hunter.
-Dobra, wracając. Następna zasada. Dobrze wiesz, że w naszych szeregach występuje ekspert od mowy ciała.- Przytaknąłem.- W takim razie nawet nie próbuj zatajać prawdy, albo kłamać. To wszystko wychwycimy.
Później dopowiedział jeszcze kilka ich zasad. Nie miałem w planach tak szybko umierać, mój szef mimo wszystko, nie należał do dobrych ludzi, ale dalej czułem, że nie mi to oceniać bo w dalszym ciągu pracuję tam tylko krótki okres czasu. Nie wiem czy chcę się opierać na zdaniu tych ludzi, wiem, że mogą chcieć podkoloryzować rzeczywistość. W tym momencie zacząłem zazdrościć Cadenowi jego roli, była bardzo przydatna, więc i musi być cenionym człowiekiem. Nie dziwi mnie, że również nosi pierścień identyczny jak tamta już martwa kobieta i Wilhelm. To musi być ich znak rozpoznawczy.
Po jakimś czasie w końcu Wilhelm przestał się skupiać tylko na tłumaczeniu mi co mogę, a czego nie mogę. Po jakimś czasie w końcu pozwolono mi udać się na odpoczynek. Oczywiście musiałem czekać na ich lekarza, bo w takim stanie raczej nie puszczą mnie spać, tym bardziej, że nawet nie miałem przemytej twarzy z krwi, wyglądało to bardziej tak, że zaschnięta krew po prostu odpadała przy mówieniu, czy innych ruchach twarzy.
Wstawałem by udać sie do pokoju, oczywiście musiałem się oprzeć o oparcie kanapy by się nie wywalić. Pomimo proszku na ból, w dalszym ciągu miałem profblem z chodzeniem tak, by nie zgiąć się w pół i tarzać z bólu krzycząc jak to bardzo nienawidzę osób w tym "pałacyku". Najniższy widząc mój problem ze staniem prosto, szybko do mnie podszedł i wziął pod ramię, komunikując innym, że to on mnie odprowadzi do mojego przyszłego lokum. Kiedy wyszliśmy z "salonu", chociaż ja bardziej nazwałbym to pokojem przesłuchań, po prostu trochę ładniejszym i większym, zacząłem rozmyślać nad tym, czy zagadać do blondyna. Najprawdopodobniej przez jakiś czas będę żył z tymi ludźmi pod jednym dachem, więc wolę mieć z nimi chociaż w miarę dobre relacje.
-Więc ty jesteś Caden, tak?- Zacząłem niepewnie
-Owszem, ty jesteś... Nathan?
-Tak. Mam trochę nietypowe pytanie. Czemu jesteś właśnie ekspertem od mowy ciała?
-Szczerze, to nie mam konkretnego powodu. Po prostu lata temu się tym zainteresowałem, zapisałem sie na kursy i tak dalej. Później tak jakoś wyszło, że wcielono mnie do mafii.- Już po tym, wiedziałem, że nie można mu odmówić skromności, aż miałem ochotę się zaśmiać.
-Bardziej ogólnego opisu chyba w życiu nie słyszałem.- Westchnąłem rozbawiony. Rozumiałem, że muszą nabrać co do mnie większego zaufania, ale ta szczegółowość i skromność mnie wręcz powalała.
CZYTASZ
Camorra
FanfictionŚwiat mafijny. Miejsce gdzie raczej mało kto chce się pchać z własnej woli, na co dzień, raczej mało o nim myśli przeciętny "zjadacz chleba". Wystarczy jeden błąd by wejść w to po uszy, nie mówiąc już o wyjściu z tego bagna. Nathan Evans, był praco...