Bardzo chce podziękować osobie, która podała mi ten pomysł 🤗. Dziękuję, i pozdrawiam.
*** 4 lata później
Pov. Niemcy
Leżałem na łóżku, wpatrując się w sufit. Cisza przepełniała cały pokój, a nawet dom. Mam tego dosyć. Nie mam przyjaciół, rodziny, nikogo, dla kogo jestem ważny. Ciągle samotny i niepotrzebny. Mimo że w szkole nie mam kłopotów, a nawet znam parę osób, ale to nie to samo. Wiecznie i tak jestem sam, wiecznie w cieniu. Mam dość, ale nie mogę jakoś zacząć normalnie rozmawiać. Zamknąłem oczy, pogrążając się jeszcze bardziej w swych myślach.
Nagle… moje myśli przerwało spadające pióro na moją głowę. Okno było otwarte, więc za pewne je przywiało tu. Podniosłem je z mojej twarzy. Było duże… za duże. Coś mi przypominało… ale nie wiem co.
Wstałem z łóżka. Trzeba iść do szkoły. Wziąłem plecak, i zszedłem na dół.
*** Time skip w szkole
Wszedłem do ogromnego budynku. Od razu podszedłem pod swoją klasę. Usiadłem od ścianę. Rozglądałem się po korytarzu, zapełniony krajami. To ostatni rok w tej szkole… nareszcie. Zamknąłem oczy, a głowę oparłem o ścianę. Czemu akurat na ósmą? Nie mogli dać na późniejszą godzinę -.-?
Usłyszałem kłótnie trzech krai. Uchyliłem oko. Był tam Rosja z Indonezją, klucacych się z jakimś krajem. Nie interesowało mnie to. Wyjżałem przez okno. Promienie słoneczne rozświetlały spokojne krajobraze. Uśmiechnąłem się.
Usłyszałem odgłosy bójki. Jak to ciekawy kraj, spojrzałem. Rosja z chyba złamanym nosem (z którego leciała krew), oraz podbitym lewym okiem. Mocno trzymał się za prawe ramię. Indonezji leciała krew z ust, a polik miał nieźle rozcięty. Ledwie łapał dech. Ten trzeci kraj… tak samo ledwie oddychał. Trzymał się za prawa część twarzy. Z palców kąpały krople szkarłatu. Miał rozwinięte srebrzysto-białe skrzydła, gotowe do ataku.. Ten kraj… wydawał się znajomy… te same biało-czerwone barwy. Zadzwonił dzwonek, ale nikogo to nie obchodziło.
Podszedłem do nich. Było ciężko, bo inni postanowili zobaczyć o co chodzi. Widziałem jak UE, razem z Mongolią, wbiegli. Nauczyciel rozgonił uczniów do klas.
🇪🇺- dziękuję Mongolio, możesz wracać do klasy. - kraj odszedł, zaś ja zostałem- dobrze… Niemcy, zaprowadź Polskę do pielęgniarki. Ja się zajmę tą dwójką. - kiwnąłem głową.
Złapałem niższy kraj za rękę. Tan posłusznie poszedł za mną. Miał spuszczoną głowę. Wyglądał, jak zbity pies, porzucony na pastwę losu.
🇵🇱- dziękuję…- wymamrotał, kiedy znaleźliśmy się koło gabinetu pielęgniarki.
W odpowiedzi uśmiechnąłem się. Młody kraj ścisną moją rękę mocniej. Nie wiedziałem co robić. Stałem jak słup soli. Poland spojrzał na mnie, uśmiechając się promiennie z rumieńcem. Nadal trzymał rękę na prawej części twarzy. Te oczy… kojarzę je… ale nie wiem z kąd… one… są piękne.
🇩🇪- mam wrażenie, że cię znam…- wyszeptałem
🇵🇱- ja też.
🇩🇪-dobra, idź do pielęgniarki, bo zaraz się wykrwawisz.
Polska miał zapukać do drzwi, ale… upadł. Druga ręką trzymał się za tył głowy.
🇩🇪-Poland! Co ci jest?
🇵🇱- Sam nie wiem.
Pomogłem mu wstać. Wziąłem go w stylu "panny młodej". Zapukałem do drzwi. Mały kraj wygodnie ułożył głowę na moim ramieniu. Drzwi się otworzyły. Kobieta wpóściła nas. Położyłem kraj na łóżku. Chciałem iść, ale mocno ściskał moją rękę. Ledwie kontaktował się ze światem.
🇵🇱- heh… jak dawniej. Dwa na jednego…- wyszeptał prawie niesłyszalne.
Spojrzałem na niego zdziwiony, ale nie wtryniałem się.
*** Time skip jestem leniwa, wiem.
-dobrze…- powiedziała kobieta przeglądając papiery- możesz odprowadzić Polskę do domu? Ojciec nie odbiera, a nie chce go samego wypuszczać. Wypisze wam zwolnienia.
🇩🇪- dobrze.
Spojrzałem na ten mały kraj. Stał opierając się o futrynę drzwi. Podszedłem do niego. Razem ruszyliśmy do jego domu. Co jakiś czas spoglądałem na biało-czerwonego krają. On tylko patrzył w ziemię.
🇩🇪- Cos się stało?…
🇵🇱- Przepraszam, że Ciebie w to wciągnąłem. Ale to nie moja wina, że uczepili się mnie, nawet nie wiem czemu! Ja się broniłem - nadymił policzki, i skrzyżował ręce na piersi.
Śmiesznie to wyglądało. Uśmiechnąłem się. Popatrzyłem na niebo. Błękitne, na którym było wiele białych chmór. Lekki wiatr rozwiał moje czarne włosy.
W ciszy doszliśmy do domu Polski. Weszliśmy do środka. Rozebraliśmy się. Skrzydlatek zaprowadził mnie do salonu.
🇵🇱-Chcesz coś jeść? Pić? Cokolwiek?
🇩🇪-nie dziękuję. A ty powinieneś odpoczywać.
🇵🇱-Racja…- westchnął.
Podszedł do kanapy na której siedziałem. Położył się, okrywając się kocem.
🇩🇪- to ja się zbieram…- nie chce się od niego oddalać. Czuję, że on jest… nie wiem jak to określić, ale chcę przy nim zostać.
🇵🇱- Możesz zostać. Nie chcę być sam. - mówiąc to patrzył się w podłogę.
🇩🇪- okej, ale powiec mi, co się stało? Widać, że coś jest nie tak.
🇵🇱- wybacz że cię w to wkręciłem…- zamilkł na chwilę - ale… ehhh… chodzi o to… że Indonezja i Rosja… oni sobie coś ubzdurali. Myślą, że jak mnie nie było przez 123 lata, to jestem słaby… mimo że nikt, oprócz mnie, RONA i Węgier, nie znają prawdy.
🇩🇪- okej, nie musisz mi się tłumaczyć, jak nie chcesz.
Podszedłem do Polski. Usiadłem na drugim końcu kanapy. Mały kraj wstał, by się do mnie przytulić. Po chwili zasną. Odkryłem go kołdrą. Patrzyłem na jego spokojną twarz. Odgarnąłem jego białe kosmyki włosów z twarzy. Poczułem takie miłe ciepło w sercu… na policzkach miałem rumieniec. Wpatrywałem się w niego dłuższą chwilę. Wziąłem go (po raz kolejny) na ręce. Odszukałem jego pokuj. Położyłem Poland na łóżku. Tak słodko wygląda kiedy śpi…
Odkryłem go kołdrą, a sam usiadłem na podłodze. Czekałem… nie wiem czemu, ale czekałem aż się obudzi.
CZYTASZ
,,ℤ𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 ℙ𝕣𝕫𝕪 𝕋𝕠𝕓𝕚𝕖"
FanfictionNa wstępie mówię że nie będzie shiperki Japonii. Po prostu zaczęła mnie irytować swym zachowaniem i mam dosyć tego kiedy stara się zeswatać inne kraje ze sobą. To nie tak że ją hejtuje czy coś, po prostu shiperki w książkach zaczęły mnie wkórwiać, w...