PO PROSTU PRUBUJĘ NIE ZJEBAĆ TEJ KSIĄŻKI, OKEJ?!Pov. Polska
-Lengyelország, én… (Polska, ja) nie wiem, czy to dobry pomysł. Lubię Japonię, ale… dlaczego Cesarstwo Japońskie? Wolałbym już z lekarzem pogadać.
-Włochy powiedział, że Cesarstwo Japońskie Tobie pomoże, więc dlatego.
Węgry tylko przewrócił oczami, i nic nie mówił. Dojechaliśmy w ciszy do domu Japonii. Wysiedliśmy z auta, i ruszyliśmy do drzwi. Zapukałem do drzwi. Otworzyła nam uśmiechnięta dziewczyna.
-Oha-yo, wchodźcie
-Witaj
-Szia(hej)- przywitał się obojętnie
Popatrzyliśmy na Węgra. Ten tylko przewrócił oczami, i powiedział ,,sajnálom"(przepraszam). Dziewczyna położyła smutna kocie uszy, a ogon owineła wokół siebie. Japonia poszła po C.J. (Cesarstwo Japońskie). Wszedliśmy do środka, a po chwili przyszli.
Weszliśmy do salonu, i usiedliśmy na kanapie. C.J. zrobił herbatę, i postawił koło nas.
-Więc, o co chodzi? - spytał spokojnie Cesarstwo.
-Chodzi o mnie… -zaczą niepewnie Węgry- ja o nim śnię… widzę go… a czasem się w niego przemieniam… nie wiem kto to, ale podejrzewam ojca. Słyszę to po głosie.
Cesarstwo Japońskie wpatrywał się skupiony w Węgra. Ja i Japonia uważnie słuchaliśmy, i obserwowaliśmy w milczeniu. Nie wiedzieliśmy co się zbytnio dzieje. ,,On o tym nie wspomonał… dlaczego?".
Cesarstwo westchnęło ciężko, i spojrzało na naszą dwójkę.
-Zostawcie nas samych. Ta rozmowa dotyczy Hangarī-go (Węgra). - powiedział stanowczo.
Razem ruszyliśmy do pokoju Japonii. Gdy wszedliśmy do pokoju, usiadłem na podłogę, opierając się o ścianę.
-Japonia, o co chodzi?
-Nie wiem. - odpowiadziała zmieszana.
-Kurwa… mój brat potrzebuje pomocy, a ja nie mam jak mu pomóc. Nie to co on… on mi zawsze pomagał.
-Ułoży się. Jakby co, to się go spytasz.
-Dobrze.
Pov. Niemcy
~Skoro się Ciebie boi, to czemu starasz się z nim zaprzyjaźnić? Będziesz stwarzać mu kłopoty… poczekaj, aż sam się odezwie.~
Takie słowa słyszałem w głowie. Siedaiłem w końcie pokoju. Płakałem, i krzyczałem żeby przestał, lecz ten stawał się głośniejszy, i bardziej krzywdzący.
~Daj spokój! Nie obchodzisz go! Zrozum to, jesteś synem mordercy! Nikt Cię nie chce! Nigdy! Póki nie wypracujesz sobie za przebaczenie, jesteś nikim! A znając cię, nigdy sobie na nie nie zapracujesz!~
Znów tan głos, lecz agresywny. Zacząłem mocno ściskać włosy, prawieże sobie je wyrywając. Ten głos teraz wrzeszczał. Czułem, jak z ucha coś mi leci. Krew… krew spływająca z moich uszu, kapała na zimną podłogę.
Otworzyłem oczy. Wstałem, i podszedłem do lustra. On… tam był. 3 Rzesza. To kurwa on! Uśmiechał się zwycięsko, a oczy świeciały dumą. Zaczą podchodzić coraz bliżej szkła. Gdy był wystarczająco blisko, dotkną je. Wtedy zaczą powoli znikać, a moja skóra zaczeła robić się czerwona. Zmieniam się w tego potwora. NIE! NIE MOGĘ! Szybko zacisnąłem ręce w pięści, i jak najmocniej uderzyłem w lustro. Odłami szkła rozbrzmiały echem po pokoju, a nawet po domu. Opadały na ziemię. Cisza. Zapadła głucha cisza. Nic nie słyszę. Nareszcie…
- W końcu…- mówię zadowolony sam do siebie.
Upadam na kolana, a z oczu lecą mi pojedyńcze łzy. Mimo wszystko, uśmiecham się. Łapię się za brzuch. Nie dobrze mi…
-Cholera… mam cię dosyć!- krzyczę rozwcieczony.
W odłamiach szkła widzę ojca. Wstaję szybko, i wybiegam z pokoju. Mimo że skaleczyłem sobie nogi i orawą rękę, uciekam jak najdalej z tąd. Wybiegam z domu. Biegnę nawet nie wiem gdzie. Nie chcę tam wracać… już nigdy.
Wbiegam szybko na jezdnię, pewny że nic nie jedzie. Nadzieja matką głupich, i przez parę sekund słyszę pisk opon i światła, a po chwili ból, ciszę, i ciemność.
Pov. Polska
-Lengyelország, tessék!(Polska, jedziemy!)- krzykną Węgry z dołu.
Zbiegliśmy na dół. Pożegnałem się z Japonią, i z jej ojcem. Podzienkowałem mu również. Ten w milczeniu skiną głową, i nic nie powiedział.
Wyszliśmy z domu. Węgry otworzył auto, i weszedliśmy do niego. Brat spojrzał na mnie z uśmiechem.
-A teraz jedziemy odwiedzić tatę. - oznajmił zadowolony.
-JEJ!- nawet nie byłem w stanie opisać radości, jaką wtedy czułem. Nareszcie!
Węgry ruszył, i w porównaniu z przyjazdem do Japonii, teraz jadaczki nam się nie zamykały. Nie mogłem się doczekać aż znów spotkam ojca!
Dojechaliśmy na miejsce. Wszedłem zadowolony, zostawiając brata gdzieś z tyłu. Podszedłem szybko do recepcji, i chciałem się zapytać o tatę, lecz po chwili zobaczyłem jak wiozą Niemca na salę operacyjną. On był… o kurwa. Nawet nie chcę opisywać, jak bardzo jest… umm… jak to ująć… zmasakrowany…
CZYTASZ
,,ℤ𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 ℙ𝕣𝕫𝕪 𝕋𝕠𝕓𝕚𝕖"
FanfictionNa wstępie mówię że nie będzie shiperki Japonii. Po prostu zaczęła mnie irytować swym zachowaniem i mam dosyć tego kiedy stara się zeswatać inne kraje ze sobą. To nie tak że ją hejtuje czy coś, po prostu shiperki w książkach zaczęły mnie wkórwiać, w...