8

106 7 5
                                    

Pov. Niemcy (Haha, będę wredna >:))

Siedziałem znudzony na podłodze w salonie. Japierdole… ale nudno. Zastanawiałem się nad tym krajem… oraz mym ojcu. Pamiętam, że kiedyś kogoś zaatakował, i to bardzo… ummm… w okrutny sposób.

~Nienawidzę tego Czarnego Diabła!- w głowie rozbrzmiał mi krzyk |||Rzeszy. O kim on mówił…?

Wstałem energicznie z podłogi. Udałem się do biura mojego już martwego ojca. Mimo że dbał o mnie, i tak go nienawidziłem. Chociaż… bywały dni, w których go tak nienawidziłem, że chciałem uciec.

Wracając. Stałem przed biurem. Chwyciłem za klamkę, i szarpnąłem za drzwi. Są zamknięte. Że też on je zamkną… kurwa. Stałym tak pod drzwiami, aż do czasu, kiedy wymyśliłem plan. Zszedłem do piwnicy, i wziąłem piłę. W tak oto piękny sposób, pozbyłem się drzwi. Wszedłem do środka, a piłę zostawiłem na podłodze.

Podszedłem do jego biurka. Zaczołem przeglądać szafki. Nic… kompletnie nic. Pusto. Oparłem się rękami o biurko. Poczułem zimny powiew wiatru na moim karku. Wzdrygnąłem się. Obróciłem się szybko za siebie. Nagle drzwi z hukiem się zamknęły. Podszedłem szybko do nich. KURWA ZAMKNIĘTE!

,, Jestem tutaj…"

Usłyszałem głos ojca

,,musisz zobaczyć pod obrazem".

Rozglądnąłem się po pokoju. Po lewej stronie był ogromny obraz, na którym byłem ja i mój tata. Ściągnąłem go. Sejf.

,,Wpisuj po kolej. 253809"

Wpisałem to co mi powiedział. Otworzył się. W środku były jakieś dokumenty. Wziąłem je do ręki. Odłożyłem je na stół. Rok 1933. Dziennik. Każde dni były podpisane, a niektóre były podkreślone. Zapewne te najważniejsze.

Pov. Polska (hehe, będę małym karzełkognojkiem)

Tata… on… jest w szpitalu. Rozłączyłem się. Popatrzyłem na resztę. Do oczu napływały mi łzy. Nie powstrzymywałem ich. Popatrzyli na mnie smutno, jak i przestraszeni.

-Tata… j-jest w… - zamilkłem. Nie byłem w stanie nic powiedzieć- o-on jest w szpitalu. Wymamrotałem.

Na twarzach Węgra i Litwy wymalował się szok i smutek. Kuzynka oparła głowę o rękę, zasłaniając sobie twarz włosami. Węgry siedział, i wpatrywał się niedowierzanie we mnie. Ja tylko gapiłem się przed siebie, obojętnym wzrokiem, prawie że martwym.

Wstałem energicznie od stołu, uderzając o niego pięściami. Zwróciłem na siebie uwagę dwójka kraji.

-Węgry, zawieźiesz nas do szpitala.

Chłopak nic nie mówił, tylko pokiwał głową. Wszyscy zebraliśmy się do wyjścia, po czym jak najszybciej podeszliśmy do auta. Węgry za kierownicą, Litwa na środku z tyłu, a ja na miejscu pasażera. Ruszyliśmy w drogę. Przez cały czas nikt się nie odzywał.

Wpatrywałem się w nocne niebo, błagając by ojcu nic się nie stało. Gwiazdy świeciły jasno, a księżyc pięknie rozświetlał drogę.

-Jesteśmy.

Wysiedliśmy szybko z auta. Pobiegliśmy szybko do recepcji.

-My do RONa, jesteśmy jego dziećmi, a to jest nasza kuzynka- pokazał na Litwę.

-Okej, sala 36, drugie piętro.

-Dziękuję. - powiedzieliśmy razem, po czym udaliśmy się do sali gdzie leżał tata.

Weszliśmy powoli do sali. Tata… wszędzie były kable, oraz różne urządzenia. Był w… makabrycznym stanie. Zacisnąłem mocno pięści, a do moich oczu napłyneły łzy. Byłem zły, jak i smutny. Litwa przytuliła się do mnie, tak jak i Węgry. Złość automatycznie wyparowała, i ich objąłem.

Spojrzałem za okno. Na gałęzi drzewa siedziała sroczka.

~Tato, a co to za ptak?~ spytałem, pokazując na czarnego ptaka, z białym brzuchem.

RON podszedł do mnie. Kucnął koło mnie, po czym złapał mnie za ramkę.

~To sroka. Kiedyś wierzono, że przynosi śmierć.

Wpatrywałem się w ptaka. Ćwierknął raz, po czym odleciał. Spojrzałem na tatę. Smutek, oraz przerażenie wymalowało się na jego twarzy.

~No, chodź, zrobiłem obiad.~ pogonił mnie do domu.

~To tylko przesądy… ~ usłyszałem szept ojca.

Nagle coś zaczęło pikać bez przerwy. Zobaczyłem… a po chwili zamarłem. Jego… serce… stanęło.

Lekarze szybko wbiegli. Wyprosili nas, po czym zaczęli ratować tatę. Stojąc na korytarzu słyszeliśmy słowa ,,Tracimy go!" oraz, ,,Nie stracę nikogo więcej… ON PRZEŻYJE!".

Zmartwieni siedzieliśmy na korytarzu. Po jakiejś około godzinie wyszedł lekarz.

-Dobry wieczór, jesteście jego dziećmi?

-Tak!- odpowiedziałem zniecierpliwiony

,,ℤ𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 ℙ𝕣𝕫𝕪 𝕋𝕠𝕓𝕚𝕖"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz