14

91 7 4
                                    

Pov. Niemiec miesiąc

Zima, święta, śnieg… a ja nadal tu jestem. Stan mi się pogarszał, bo wiecznie coś. Albo mdlałem, albo jakaś rana się otworzyła… teraz gadają że ,,Jestem zdrowy, ale jeszcze mnie tu zatrzymają na trzy dni" -.-. Nienawidzę ich… no ale cóż, życie.

Ciche pukanie wypełniło głuchą ciszę panującą w pokoju. Lekko zdziwiony wypowiedziałem obojętnie ,,proszę" nie zwracając uwagi kto to. Dopiero gdy usłyszałem cichy, słodki, a zarazem radosny głos, serce zabiło mi mocniej. Momentalnie się uśmiechnąłem, a żołądek ściskał mi się z nerwów.

- Hej Niemcy, co tam?

To właśnie Polen. Pogodny chłopak, a mimo tego… w oczach jest ból. Przesunąłem się, i poklepałem miejsce obok mnie. Ten z ekscytacją, oraz słodkim rumieńcem, usiadł koło mnie.

- A nic, nudzę się. A ty?

Polen zaczą opowiadać, a ja go słuchałem uważnie. Ten próbował nie patrzeć na mnie, ale… coś mu nie wychodziło. Kiedy złapałem z nim kontakt wzrokowy, ten się speszył, i szybko odwracał wzrok.

,,No cóż… tylko jak jesteś zły, wtedy sobie przypomina… wiesz kogo." - przypomniały mu się słowa Włoch. Może… a co jeżeli on mnie widzi jako… tego… UGH! JAKO TEGO CHUJA?! Polen… nie powinienem się z tobą kolegować.

Spojrzałem na niego. Ten spokojnie siedział sobie, oparty.

- Polen… nie chcę cię wyganiać, ale… zmęczony jestem…

- Ooo, okej, rozumiem. Too… do jutra. - uśmiechną się słodko, i wyszedł.

,,Przepraszam Polen…".

Znowu kłamię. Ale muszę. To już jest opsesją. I po co to robię? Sprawiam sobie większy ból. Ale chcę wiedzieć. Muszę wiedzieć. Muszę wiedzieć co się stało. Ja… nie dam rady żyć w niewiedzy, gdy oni cierpieli. Jest więcej powodów… ale nie chcę mówić.

Sięgnąłem po pamiętnik ojca. Ehh… ledwie się rozczytuję. Ale on jest inny. Opowiada o… mnie? Zdziwiony czytałem każde słowo uważnie, chcąc nie popełnić głupiego błędu.

,,Dziś narodził się cud. Nigdy go nie zapomnę. Mój potomek będzie tak samo świetnie władał krajem, jak inni, a nawet i lepiej.[…] Ja to wiem. […]. Osobiście go wychowam jak najlepiej. Dokończy me dzieło, a ja mu pomogę. Będę przy nim, i to dosłownie. Postaram się znaleźć sposób. […] Jedyne czego się martwię, to jest to, że mi zostanie odebrany. Ale wiem, że tak nie będzie. Nie, tak jak reszta. Doskonale wiem, co się dzieje. Nienawidzę cię Austro-Węgry[…]. Policzyłaś się. Nie odbierzesz mi go, tak jak innych. […].". O… kurcze…

Odłożyłem otwarty, stary pamiętnik ojca na łóżko. Kalkulowałem każde przeczytane słowo. Austrio-Węgry… ona coś wie. Ona wie o moim ojcu coś, przez co ją nienawidzi. Tylko czego? Muszę z nią porozmawiać.

Zszedłem z łóżka, i poczułem piorunujący ból w złamanej nodze. ,,To zły pomysł.". Krzywiąc się z bólu, usiadłem na łóżko. Japierdole… muszę tutaj czekać. Świetnie.

Pov. Polska

Wyszedłem ze szpitala z uśmiechem. ,,Rany… Niemiec, ale ty… kurwa, o czym ja myślę? Czemu…? Czemu tak myślę o przyjacielu?". Dalej szedłem starając się nie myśleć za bardzo o Niemku, co mi nie zbyt wychodziło.

Gdy NARESZCIE znalazłem się w domu, Węgry siedział na podłodze w kuchni. On… też to przeżywa. Podszedłem do niego, i usiadłem.

- Co tam? - pytam się, by mu jakoś pomóc.

Ten wpatruje się martwym wzrokiem przed siebie.

- Ja go widzę. 3 rzeszę… - mówi, a ja blednę.

- A- ale jak? Jak to jest…

- On żyje… - przerywa mi - no, niby nie, niby tak… Cesarstwo Japońskie powiedział, że 3 Rzesz chcę znów… żyć.

Zamurowało mnie. Jak? JAK DO CHUJA ON CHCE ŻYĆ?! PRZECIEŻ NIE ŻYJE! Tyle pytań, oraz wspomnień pojawiało się w mojej głowie. Oddech miałem nienaturalnie szybko, a serce waliło mi jak diabli (tak jak i na widok Niemka ~ dop.aut). Złapałem się przerażony za głowę. ,,Nie, nie, nie, nie, nie! To nie może być prawdą…" - powtarzałem sobie to w głowie.

- I ja się stałem jego celem. On chce żebym ja umarł, a on wstąpił na moje miejsce, i… żeby wyłować kolejną wojnę. Tym razem, może mu się udać… jeżeli tak dalej będzie. Historia się powtórzy, ale to on wygra… - mówi przerażony Węgry.

- Nie, powiedz że to kłamstwo.

- Nie. Przepraszam, ale to prawda. Gdy tylko byłem agresywny, bądź zamykałem się w pokoju, to… przemieniałem się w niego. Nie cały, ale ręka, twarz. Słyszałem jego głosy, mówiące o tym, że umrę, on będzie żyć, i tak dalej…

- Czekaj, a czy on nie musi być Twoim ojcem żeby tak się stało?

Węgry popatrzył na mnie, a ja niewiedzącym wzrokiem kuliłem się z strachu. Bałem się odpowiedzi, a jednocześnie chcąc ją znać. Muszę znać prawdę.

- On jest moim ojcem. - wypowiedziawszy te słowa, odwrócił twarz, i ją schował.

Siedziałem nieruchomy, jednocześnie kalkulując te słowa. Nie mogłem oddychać… serce biło mi jak diabli. Miałem wrażenie że czas się zatrzymał. Cały blady jak ściana wpatrywałem się wystraszony, smutny, i kompletnie rozdarty w brata. Ten tylko próbował nie płakać. Przytuliłem go mocno, nadal nie wiedząc co zrobić. Ten niepewnie go oddał.

- Węgry… czemu nie mówiłeś?

- Bałem się… i nadal się boję…

- Trzeba go jakoś… yyy… zablokować? Zabić… yyy… tak… całego…? Jakoś się pozbyć?

- Jak?

- Nie wiem. Może Cesarstwo Japońskie jakoś da radę? Oo, a co Ci mówił?

- Mówił, że 3 Rzesza chce przejść taką jakby reinkarnację. Po prostu się odrodzić. Mówił, że to mój ojciec, a mnie porzucił, bo nie wierzył, że jestem jego synem. Ilekroć na mnie spojrzał, widział RONa. Moja matka się z nim dogadywała, i myślał, że byli razem. Ale jedno mnie zastanawia, kim jest moja matka?

- Może Niemcy tobie powie? Skoro 3 Rzesz to twój ojciec, tooo… chyba by znał matkę.

Pov. Niemcy

Do pokoju weszła Austrio-Węgry. Uśmiechnięta zawsze kobieta, gdy zobaczyła co czytam, pobladła, a uśmiech jej zszedł.

- Niemcy! Musisz nam powiedzieć prawdę - Polska mówi stanowczo wchodząc wraz z Węgrem

- Węgry to Twój brat! Gadaj o co chodzi

Znjeruchomiałem. Zdziwiony wpatrywałem się raz na Polan, raz na jego brata, niewiedzącym wzrokiem. Zdziwiony nie wiedziałem co mam zrobić. ,,To niemożliwe…". Miliardy pytań kręciły mi się w głowie. Mrugnąłem kilka razy, i odezwałem się.

- A-ale jak…?

Chłopacy byli zdziwieni. Spojrzeli po sobie, a później na mnie. Węgry, który cały czas milczał, podszedł do mnie. Usiadł, i wpatrywał się we mnie intensywnie.

-Moim ojcem jest 3 Rzesz. Zmieniam się w niego, bo on chce ożyć. Chce, bym umarł za niego, a on by sobie żył. Chcę znów zająć swe tereny. Nooo takie tam żeczy. Wiesz, kto jest maszą matką?

Zastanawiałem się chwilę. Zaglądałem do najskrytszych wspomnień, ale… nie pamiętałem. Spojrzałem na niego smutny.

- Niestety… nie pamiętam - mówię cicho, jakbym zaraz miał płakać.

- Ja wiem. - spojrzeliśmy na kobietę.

Austrio-Węgry wpatrywała się w ziemię. Oczy miała zamglone, jakby miała płakać. Westchnęła ciężko, i spojrzała na nas niepewnie.

- J-ja jestem waszą… matką. - zamilkła, nie patrząc na nas.

~~~~~~~~~~~~~~~°~~~°~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam wrażenie że zjebałam tą książkę…

,,ℤ𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 ℙ𝕣𝕫𝕪 𝕋𝕠𝕓𝕚𝕖"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz