Nudzi mi się w życiu, więc kolejny nadziewany rozdział w tej książce startuje :')
Ostrzegam, ten rozdział mi się nie udał. Po prostu mam blokadę twórczą, i chyba zawieszę tą książkę na jakiś czas. Przepraszam. Nie lubię pisać na siłę, bo to wtedy chujowo wychodzi. Miłego czytania!
Pov. Węgry miesiąc później
-Zostaw go!- krzyknęła kobieta
-Nie! On już nie jest moim synem!- krzykną jakiś facet.
Siedziałem skulony w kącie. On podszedł do mnie, i pociągną za włosy. Wyrzucił mnie siłą za drzwi domu.
Upadłem. Zacząłem płakać. Zanim drzwi zostały zamknięte, widziałem sylwetkę jeszcze dwóch Kraji. Przyglądały się temu wszystkiemu wystraszone.
Leżałem na podłodze. Słyszałem krzyki. Ze łzami odbiegłem. ,,Dlaczego on mi to zrobił?".
Zawsze sobie zadawałem takie pytania. ,,Czemu mnie wyrzucił?" ,,Jak wygląda moja rodzina?" ,,Kim są?". Podobne pytania mieszały mi się ze wspomnieniami. Kiedy wyobrażałem sobie ojca, automatycznie moje wspomnienia zmieniały się w marzenia. ,,Przynajmniej mam teraz rodzinę, którą kocham"- pomyślałem z smutnym uśmiechem.
Stałem na moście w parku. Liście szumiały, a drzewa dawały przyjemny cień.
-Przepraszam, czy wiesz gdzie jest najbliższy szpital?- spytała krajka (🇦🇹).
Widać było że jest zmartwiona. Po oczach widziałem, że płakała. Nie wtrącając się, odpowiedziałem.
- tak, jak wyjdziesz z parku, to cały czas w prawo, nigdzie nie skręcasz- starałem się jej jakoś wytłumaczyć.
-okej, dziękuję.- odpowiedziała i odeszła szybko.
Te oczy. Znane. Znowu. Osoba znana mi, lecz jej nie pamiętam. Nawet nie znam. Wpatrywałem się w taflę wody. Idealnie było widać moje odbicie. Po jakimś czasie w odbiciu tafli, moja lewa strona… ona stawała się powoli cała czerwona…
Przerażony spojrzałem, na rękę, a później znów na taflę. Nic. Nic nie było. Szybko odszedłem, i pobiegłem jak najszybciej do domu. ,,Co to kurwa miało znaczyć?". (Napotkałeś Czarnobrodego! Pozdro dla kumatych ;)~dop.aut.)
Pov. Polska 3 tygodnie
-Węgry, wszystko dobrze?- spytałem pewnego dnia.
-Tak… t-to nic…-odpowiedział.
-Widzę, że coś jest nie tak.
Wszedłem do jego pokoju. Było zimno. Przeszedł mnie dreszcz. Wpatrywałem się w brata. Stał tyłem, i nie odwracał się. Jakby coś pilnował. Podszedłem do niego, i chciałem złapać za ramię. Ten szybko złapał mój nadgarstek, i nie odwracając się wysyczał przez zęby.
-Mówię, że nic mi nie jest!
-Dobrze…- odwróciłem się, i szybko odszedłem.
,,Coś jest nie tak."- pomyślałem. To nie pierwszy raz. Były podobne sytuacje. Węgry, w co się ty wpakowałeś?
Siedziałem w ławce. Szkoła, jak ja się cieszę. Normalnie trzeba mnie linami przywiązywać do krzesła, bo inaczej rozpierdolę sufit.
CZYTASZ
,,ℤ𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 ℙ𝕣𝕫𝕪 𝕋𝕠𝕓𝕚𝕖"
FanficNa wstępie mówię że nie będzie shiperki Japonii. Po prostu zaczęła mnie irytować swym zachowaniem i mam dosyć tego kiedy stara się zeswatać inne kraje ze sobą. To nie tak że ją hejtuje czy coś, po prostu shiperki w książkach zaczęły mnie wkórwiać, w...