1

342 11 10
                                    

Pov. Polska

Leciałem. Leciałem nad lasem. Woda. W środku lasu nad którym leciałem była rzeka. Piękna, długa i szeroka, w której odbijały się płomieniste odcienie. Słońce powoli wspinało się, by po chwili zniknąć za horyzontem. Leciałem wzdłuż rzeki. Wpatrywałem się w piękny krajobraz otaczający mnie. Uśmiechnąłem się. Zamknąłem oczy, kiedy wiatr rozwiewał burzę moich białych loków.

Odetchnąłem. Wróciłem do domu z wojny, a teraz muszę iść do szkoły. Nie chce. Nie mam już aż takiego wielkiego zaufania do innych. Może kiedyś im zaufam. Na razie nie chce się odcinać od innych, ale nie ufać im aż tak szybko. Na szczęście idę na drugi semestr, więc o połowę szkoły mniej :).

Postanowiłem wracać do domu. Lecąc przez ulicę, jakieś dwa metry od ziemi, by nikogo nie walnąć ( lecz Ruska placuszka i tak walniesz, bo on ma ponad 2,5m😆~ dop.aut. ). Inne kraje gapiły się na mnie jak na niewiadomo kogo(ciekawe czemu🤔).

Doleciałem do domu. Wleciałem przez okno w kuchni. Przy blacie stał Węgry i coś tam robił.

🇵🇱- witaj. - przywitałem się

Węgry lekko się wystraszył, i dostałem papryczką w mordę -,-.

🇵🇱- zabije cię😡🔪

🇭🇺- tak się witasz z bratem?

🇵🇱- przywitałem się! 😠

🇭🇺- kiedy?

🇵🇱- gdy mnie jebnoles w mordę -,-

🇭🇺- wtedy powiedziałeś ,,zabije cię"

🇵🇱- ja cię też

🇭🇺-...😶

🇭🇺- ale co?

🇵🇱- to że cię zabiję🤦

W tej chwili wparował Rzeczpospolita Obojga Narodów (RON). Popatrzył na nas trochę zdziwiony, i roześmiany. No tak, za pewne jeszcze nie widział gościa z papryczką na ryju.

RON- o co chodzi?

🇵🇱🇭🇺- o nic😁

RON- kłamiecie

🇭🇺🇵🇱- ...nie... ...emmm... ...t...tak... - spuściliśmy głowy.

Nie lubimy kiedy tata wchodzi w sam środek "kłutni", o ile można to nazwać kłótnią. Spojrzałem na niego. Uśmiech debila. No pięknie, jeszcze czego.

Wtedy po całym domu rozległ się dzwonek. Wystartowałem jak Risen na promocję alkoholu w biedrze. Wyminołem ojca, który próbował mnie złapać. Otworzyłem drzwi z szerokim uśmiechem. Stał tam Kazachst🇰🇿 z skrzydłami o żółto-złotych skrzydłach. Uśmiechał się do mnie promiennie. Wpuściłem kraj do środka.

🇭🇺-O! Kazachstan, wkoncu jesteś!- Węgry przywitał się z przyjacielem

🇵🇱-Witaj. - powiedziałem i odszedłem do pokoju. Węgry i jego ziomek niech se tam pogadają, czy coś.

Walnolem się na łóżku. Leżałem gapiąc się w sufit. Przetarłem rękami oczy. Spojrzałem na zegarek. Dopiero dziesiąta. Odwróciłem się w stronę ściany. Zwinołem się kocem, tak że głowa i skrzydła mi wystawały. Kolana podciągnąłem do klatki piersiowej. Zwinięty w kulkę zamknołem oczy. Wigilie nie spałem. Całą noc leciałem patrząc na rozgwieżdżone niebo. Astronomia, kosmos, gwiazdy i inne takie rzeczy zawsze mnie interesowały. Nie aż tak bardzo, lecz w jakimś stopniu jest to ciekawe.

Usłyszałem powolne otwieranie drzwi. Ktoś wszedł. Uchyliłem oko. W odbiciu okna widziałem tatę. Z zmartwieniem i troską potrzył na mnie. Zrezygnowany westchnął, i pokręciło głową. Odwróciłem się do niego. Patrzyłem na RON'a niezrozumiałe.

,,ℤ𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 ℙ𝕣𝕫𝕪 𝕋𝕠𝕓𝕚𝕖"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz