I

336 21 0
                                    

Śnienie nareszcie wróciło do swojej dawnej świetności. To, co popadło w ruinę, zostało odbudowane, Sny i Koszmary, które wcześniej odeszły, teraz wróciły do Królestwa Snu i mogły bez przeszkód wrócić do pełnienia swoich poprzednich obowiązków. Wszystko wróciło do normy. Przynajmniej w pewnym stopniu.

Król Snów po swoim powrocie nie spodziewał się zmian. Na początku myślał, że gdy wróci, wszystko będzie tak jak dawniej. Mylił się jednak. Teraz zdawał sobie z tego sprawę. Królestwo Snu podczas jego nieobecności popadło w ruinę, a jego twory albo rozpadły się w piach, albo podążyły do Świata Na Jawie. Co więcej, zanim mógł zabrać się za odbudowywanie Śnienia, musiał odnaleźć swoje artefakty, które mu skradziono. A gdy w końcu je odzyskał i powoli zabrał się za odnowienie swojej potęgi, okazało się, że na Jawie żyje Wir zdolny zniszczyć wszystko co kiedykolwiek stworzył. Kolejna intryga jego brata Pragnienia, jak się później okazało.

Celem Pragnienia było sprowadzenie Snu do przelania krwi rodziny, co sprawiłoby, że złamałby jedną z rodzinnych zasad. A to zaś wiązało się z poważnymi konsekwencjami... Na szczęście jednak, udało się temu zapobiec i nic poważnego się nie stało. Może poza tym, że Morfeusz musiał wybrać się do brata i przebyć z nim... poważną rozmowę.

Jednak po tym wszystkim Sen zrozumiał, że nie mógł liczyć na to, że w Śnieniu nie zajdą żadne zmiany. W końcu on sam się zmienił po tylu latach niewoli. Nie mógł przecież oczekiwać, że jego twory też się nie zmienią, skoro tyle lat go nie było. Teraz to rozumiał, dlatego nie ukarał Zielonego Przylądka, gdy wrócił do Śnienia i dlatego też przywrócił Globę do istnienia jako Sen.

Tak właśnie rozmyślając, Lord Morfeusz przechadzał się po swoim pałacu. Sprawdził już dziś wszystkie mury obejmujące Śnienie i nie dopatrzył się tam żadnych pęknięć. Wyglądało na to, że wszystkie uszkodzenia spowodowane przez Wir, zostały naprawione i w końcu on sam mógł odetchnąć. Na wszelki wypadek kazał jednak Matthiew obejrzeć resztę granic Królestwa, ale Morfeusz wątpił, żeby cokolwiek tam było. W końcu gdyby coś było nie tak, odczułby to.

Nie mając nic innego do zrobienia Król Snów pokierował swoje kroki w stronę biblioteki. Zamierzał znaleźć Lucienne i porozmawiać z nią o nowych Snach, które stworzył, ale wchodząc do biblioteki został przywitany przez kogoś innego.

- Lordzie Morfeuszu! Czy szuka Lord Lucienne?

- Tak, wiesz Mervynie, gdzie ją znajdę? - spytał Król Snów jednego ze swoich lepszych tworów.

Mervyn był Snem stworzonym przez Morfeusza dawno temu. Sen ten miał doglądać stanu zamku oraz biblioteki, z czego wywiązywał się bez zarzutu. Co więcej był on bardzo przyjaznym tworem, którego wiele innych stworzeń bardzo szanowało i lubiło. W pewien sposób nie dało się nie lubić Mervyna. Zawsze uśmiechnięty woźny potrafił każdego pocieszyć, a na dodatek zawsze miał jakąś mądrą radę w zanadrzu.

- Przykro mi, ale nie wiem. Powiedziała, że musi coś załatwić i poszła bez słowa. Jeśli ją zauważę wyślę ją do ciebie Panie.

Wiadomość ta lekko zaskoczyła Morfeusza. Lucienne prawie nigdy nie opuszczała z własnej woli biblioteki, robiła to tylko na jego rozkaz, więc co musiało się stać, że z własnej woli opuściła swoje stanowisko? Czyżby o czymś nie wiedział?

Zanim jednak zdążył się nad tym głębiej zastanowić, poczuł ogromny ból w klatce piersiowej. Zgiął się w pół.

- Lordzie Morfeuszu? Co się dzieje?

Król Snów odczuł drgania podłoża i przeraził się. Pierwszy raz od stuleci poczuł przejmujący strach. Czuł, że Śnienie się rozpadało. Szybko spróbował zlokalizować powód, ale nie znalazł nic konrektnego. Poczuł tylko dziwną energię. Wydawało się mu ona... znajoma. Ale nie wiedział skąd. Ból w klatce piersiowej nie ułatwiał mu sprawy. W końcu po paru minutach ból minął, a trzęsienie ustało.

- Mój Panie? Jak się czujesz? - usłyszał przejęty głos swojej bibliotekarki Lucienne. Podeszła ona do niego szybko i pomogła usiąść na jednym z krzeseł w pobliżu.

- Co się stało, Lucienne? - spytał.

- Nie wiem, Mój Panie. Całe Śnienie odczuło jakąś dziwną energię, a wszystko zaczęło się trząść i powoli rozpadać. Gdy już myśleliśmy, że zaraz wszystko zostanie zniszczone, to ustało. Czy wiesz Panie co to spowodowało? - zapytała go Lucienne. Król Snów pokręcił głową.

- Nie, ale znam tą energię. Gdzieś ją już kiedyś odczułem, ale... - zanim dokończył do pokoju z krzykiem wleciał jego kruk Matthiew.

- Szefie! Wszystko w porządku? Co to było? Całym Śnieniem zatrząsło i bałem się, że zaraz mury się rozpadną! - powiedział na jednym tchu Matthiew, rozglądając się po zgromadzonych tu osobach.

- Jeśli pozwolisz Lordzie Morfeuszu, sprawdzę jak mają się twoje Sny i Koszmary. - rzekł Mervyn, po czym na machnięcie ręką Snu, oddalił się w sobie tylko znanym kierunku.

- I co teraz? - spytał Matthiew.

- Musimy się dowiedzieć co to było. Lucienne, przynieść wszystkie księgi jakie mogą się nam przydać. - rzekł Król Snów, po czym wstał z krzesła i również poszedł poszukać odpowiednich ksiąg.

       *         *          *         *        *
Przejrzeli chyba wszystkie możliwe księgi, jednak w żadnej nie znaleźli nic na temat dziwnej energii atakującej Śnienie i powodującej trzęsienia ziemi. Jak na razie na szczęście sytuacja ta się nie powtórzyła. Ale nie można było liczyć na to, że się nie zdarzy ponownie.

- Może to kolejny Wir? - zaproponował Matthiew.

- Nie, za wcześnie jeszcze na nowy Wir. - odparła Lucienne.

- A więc co? Jakiś Bóg? Demon? Co to może być? - myślał na głos kruk.

Król Snów jednak milczał. Można było odnieść wrażenie, że w jego głowie pojawił się jakiś plan, który jednak nie do końca mu samemu przypadł do gustu.

- Mój Panie? Czyżbyś na coś wpadł? - zapytała z nadzieją Lucienne.

- Niestety nie. Jednak wiem, co muszę zrobić, aby się dowiedzieć. - westchnął.

- Chyba nie chcesz Panie, znowu zwrócić się do Mojr? Nie wiemy, jak cię przyjmą, zwłaszcza, że dopiero co u nich byłeś. Co więcej ich odpowiedź nie da Ci, Panie, jasnej odpowiedzi, tylko kolejne zagadki.

- Lepsze to, niż nic. W tych księgach nic nie znajdziemy. Musimy zwrócić się Do Trzech Wiedźm. Tylko one znają odpowiedzi na nasze pytania. To moja jedyna opcja.

Przez chwilę wszyscy milczeli. Lucienne nie chciała, żeby Lord Morfeusz zwracał się do Mojr, ponieważ bywały one kapryśne, jednak po dłuższym zastanowieniu ona sama doszła do wniosku, że nie mają innej opcji.

- Będziesz musiał, Panie, im coś przynieść w darze. Musi to być coś cennego, żeby zgodziły się odpowiedzieć na Twoje pytanie.

- Więc będę musiał je zaskoczyć.

Z tym postanowieniem Król Snów zaczął myśleć nad darem dla Mojr.

Wiecznie Śniąca ~ Sandman [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz