Rozdział 23

276 12 22
                                    

Powrót na uczelnię po przerwie był cięższy niż myślałam.

Wstanie rano skończy się płaczem.

Poranne korki wywołały pierwsze tego dnia załamanie nerwowe.

A na pierwszym wykładzie zaczęłam rozważać sposoby, na które mogłam popełnić samobójstwo.

A teraz, na ostatnim wykładzie, miałam wrażenie że nawet mnie tu nie ma. Oczywiście, moje ciało siedziało przy ławce, ale moja dusza była daleko stąd.

Kiedy wykładowca ogłosił koniec zajęć, poderwałam się z krzesła i szybkim krokiem wyszłam z sali. Potrzebowałam nikotyny jak powietrza, dlatego przepychałam się między ludźmi, żeby jak najszybciej dotrzeć na parking.

Kiedy udało mi się dotrzeć do mojego auta usiadłam na masce i odpaliłam papierosa. Zamknęłam oczy, kiedy dym przyjemnie podrapał moje gardło.

Oczywiście wiedziałam, że uzależnienie od nikotyny było okropne, ale lepsze to niż narkotyki czy alkohol. W każdym razie powtarzałam to sobie za każdym razem, kiedy odpalałam papierosa, żeby jakoś się usprawiedliwić.

Skończyłam palić akurat kiedy dziewczyny do mnie podeszły. Wtorki były jedynym dniem, kiedy zaczynałyśmy i kończyłyśmy wykłady o tej samej godzinie, więc jeździłyśmy na nie razem.

- Te fajki cię kiedyś zabiją. - powiedziała Suzie, kiedy wsiadłyśmy do auta.

- Wy też palicie. - wzruszyłam ramionami, odpalając silnik.

- Ale nie w takich ilościach. - odparła Mia, patrząc na mnie karcącym wzrokiem.

Przewróciłam oczami, uśmiechając się lekko. Słyszałam to już tyle razy, że zrobiło się to zabawne.

Jazda z dziewczynami pozwalała mi odwrócić uwagę od popołudniowych korków. Całe szczęście, bo byłam kompletnie wykończona.

Marzyłam o drzemce po powrocie do mieszkania, ale wiedziałam, że nie mogę sobie na nią pozwolić.

Okres świąt i sylwestra był czasem, kiedy moje wydawnictwo nie pracowało, ale trzeba było kiedyś wrócić. Dlatego już wczoraj dostałam wiadomość od Alice, że na moją chmurę wpadły cztery nowe książki do recenzji.

Musiałam je oddać do piętnastego stycznia, co dawało mi sporo czasu, ale czternastego był koncert, na który dostałam bilety od Alexa.

A to oznaczało, że miałam czas tylko do trzynastego, żeby wszystko przeczytać. Niby dwa dni, ale czasem te dwa dni były niezwykle potrzebne.

Szczególnie, że w sobotę były wyścigi. To kolejny dzień w plecy.

Po powrocie do mieszkania od razu poszłam do pokoju. Mia miała zrobić obiad, Ashley musiała zrobić jakiś projekt na zajęcia, a Suzie potrzebowała snu. Po naszym wyjeździe w góry biedaczka się rozchorowała, ale nie chciała opuszczać zajęć.

Wykładowcy oszaleli po świętach. Jakby dopiero teraz przypomniało się im, że pod koniec maja mamy egzaminy, którymi zakończymy naszą edukację i dostaniemy dyplomy.

Cholernie się z tego powodu cieszyłam. W końcu koniec głupich wykładów i projektów. Będę miała czas na pracę bez zarywania nocy, żeby ze wszystkim zdążyć. Oczywiście mogłam prosić szefową o zmniejszenie liczby książek, które miałam recenzować, ale nie chciałam tego robić. Lubiłam moją pracę, a zarobki były wbrew pozorom świetne. Nie chciałam ryzykować ich obniżenia.

Cieszyłam się też ze względu na dziewczyny, bo w ich przypadku trzeba było skończyć studia, żeby dostać pracę w zawodzie.

Susan studiowała architekturę, Ashley projektowanie, a Mia psychologię. Były dobre w tym, co robiły i byłam pewna, że zrobią dużą karierę.

All My Tears Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz