Rozdział 24

261 10 47
                                    

- Czy ty nie umiesz parować tych cholernych skarpet? Potem będziesz narzekał, że znowu się pogubiły. - warknęłam, stojąc przy pralce i wrzucając do niej brudne ubrania.

Po miesiącu mieszkania z Alexem doszłam do kilku wniosków. Po pierwsze, nie potrafił dobrze robić prania. Wrzucał wszystko byle jak, nie zwracając uwagi na rodzaj tkanin czy kolory. Jedynie białe pranie robił osobno. Szok.

Tak samo wieszanie. Wszystko było pogniecione. Dlatego dostał zakaz zbliżania się do pralki. Nawet jeżeli chciał prać tylko swoje rzeczy. Nie mogłam patrzeć na te pogniecione koszulki i pojedyncze skarpetki.

I tu nasuwa się kolejny wniosek, Alex nigdy nie parował skarpet. I potem narzekał, że to wina pralki i szedł do sklepu kupić nowe.

Po trzecie, był strasznie głośny, kiedy grał w gry. Krzyczał, przeklinał i często rzucał przypadkowymi rzeczami. Raz zbił doniczkę, w której stał mój ulubiony kwiat. Myślałam, że go zatłukę.

Najczęściej grał wieczorami, kiedy starałam skupić się na pracy albo po prostu odpocząć. Ale i tak najgorzej było, kiedy grał z chłopakami. Najczęściej wychodziłam wtedy z domu, bo nie dało się wytrzymać.

Doprowadzało mnie to do szału.

Ale były też plusy. Przede wszystkim to, że Alex był świetnym kucharzem. Codziennie robił mi śniadanie i kawę, drugie śniadanie na uczelnię, a wieczorami robił nam pyszne kolacje.

Drugim plusem było to, że kiedy mój samochód wydawał jakiś niepokojacy dźwięk, Alex od razu mógł sprawdzić co jest nie tak. Nie musiałam jeździć do mechaników, którzy zdzierali ze mnie setki dolarów na naprawę. I najczęściej nie robili nic niesamowitego. Płaciłam więcej tylko dlatego, że byłam dziewczyną. I według większości mężczyzn, nie byłam godna jeździć takim autem.

Po trzecie, spanie z Alexem było wspaniałe. Nie chrapał, przytulał mnie i nie zabierał kołdry. Chociaż czasem w nocy przekręcał się tak, że jego ciało dosłownie mnie miażdżyło. Ale dawałam radę.

I największy plus, mogliśmy uprawiać seks kiedy chcieliśmy i gdzie chcieliśmy. Bez obaw, że ktoś nas przyłapie. Zazwyczaj. Czasem Lottie wpadała z niezapowiedzianą wizytą. Ale zawsze mieliśmy chwilę czasu, bo drzwi były zamknięte od środka, a ona nie miała kluczy.

Generalnie nasze mamy były zachwycone, kiedy dowiedziały się, że podjęliśmy decyzję o zamieszkaniu razem. Uważały, że to świetny test naszego związku przed małżeństwem. I właśnie to męczyło mnie najbardziej, ich wieczne gadanie o ślubie.

Oczywiście chciałam w przyszłości za niego wyjść i założyć rodzinę, ale jeszcze nie teraz. Chciałam skończyć studia, zobaczyć trochę świata. Nie planowałam dzieci przez najbliższe pięć lat.

- Zmarszczki ci się zrobią, jak wiecznie będziesz się o to denerwować. - zaśmiał się chłopak, kiedy stanął w drzwiach łazienki.

Z prędkością światła obróciłam się przodem do niego i rzuciłam mu w twarz jego bokserkami.

- Paruj skarpety, to nie będę musiała się denerwować. - warknęłam i zamknęłam pralkę, ustawiając odpowiedni tryb. Coś, czego Alex chyba nigdy nie pojmie.

- Po co robisz to teraz? Nie powinnaś szykować się na wyścigi? Zawsze zajmuje ci to wieki. - zapytał, odkładając bokserki do kosza na pranie.

- Chcę ubrać jutro te spodnie na uczelnię, a jak wrócimy to już nie będzie mi się chciało. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do wyjścia z pomieszczenia.

Chłopak mruknął pod nosem coś, co brzmiało jak narzekanie, że przecież wszystkie moje spodnie wyglądają tak samo, ale zignorowałam go. Nie będę się denerwować.

All My Tears Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz