𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 5

84 9 10
                                    

Droga przez las minęła nam w ekspresowym tempie. Blake i Aria cały czas rozmawiali, co jakiś czas wciągając mnie i Logana do rozmowy, ale nie byliśmy do tego jakoś specjalnie chętni. Sama nie wiem co to spowodowało.

— Klub jest jakieś pięć minut stąd —usłyszałam Blake’a. — Nie bolą was nogi?

— Jedyną osobę jaką mogą boleć nogi to Mira — powiedziała Aria.

— No wielkie dzięki — spojrzałam na nią.

Doszliśmy do klubu, a do naszych uszu dotarła piosenka ,,One kiss” Dua Lipy.

— Można panią prosić? — Blake porwał Arię do tańca.

— Czuję romans — szepnął do mnie Logan.

— I po potężny — dopowiedziałam. — Idę się napić — Skierowałam się do baru i zamówiłam drinka. Usiadłam na krześle i wystukiwałam rytm piosenki w blat baru. — One kiss is all it takes, fallin’ in love with me.. — nuciłam.

— Possibilities — dokończył Logan, który nagle zjawił się obok mnie.

— A ty co tu robisz? — zapytałam.

— Może nie uwierzysz, ale przyszedłem na imprezę — powiedział. — I to z tobą

— I naszymi przyjaciółmi — poprawiłam go.

— A nie chciałabyś wyskoczyć gdzieś we dwójkę? Znam fajne miejsce — uśmiechnął się.

— Bo w spodniach masz powstanie? A jako zestaw w maku nazywałabym się macbeauty, nie mój ojciec nie jest ogrodnikiem, bo zasadził dwa porządne arbuzy, i nie bolało jak spadałam z nieba — odpowiedziałam. — A no i wiem, że kręcę Cię jak mikrofalówka talerzem — barman postawił przede mną drink.

— Dobra jesteś — prychnął.

— Wiem — wzięłam łyk drinka. — Za dużo nasłuchałam się takich tekstów.

— Ta, przyznaję, że tekst z trzysta sześćdziesiąt pięć dni nie był najlepszym pomysłem — wziął łyk swojego drinka.

— Ten pomysł nigdy nie był dobry — uniosłam brew. — Serio myślałeś, że wyrwiesz jakąś laskę na ten tekst?

— W klubach zawsze się udawało

— Właśnie, w klubach. Czyli tu gdzie są laski albo na prochach albo tak napalone, że zaraz wybuchną albo pijane w trzy dupy

— Czyli rozumiem, że jesteś napalona — podsumował.

— Słucham? — odkręciłam się do niego.

—Powiedziałaś, że w klubach są albo laski które są napalone, na prochach albo pijane — powtórzył moją poprzednią wypowiedź. — Nie widzę, żebyś była pijana albo na prochach, więc zostaje trzecia opcja

— Ale ty jesteś głupi — skwitowałam.

— Przeciętnie inteligentny — prychnął. — Raczej ktoś głupi nie dostałby się na medycynę

— O mój boże jesteś na medycynie?! — krzyknęłam.

— Ta, podobno — westchnął.

— Jakoś nie widzę entuzjazmu — skrzywiłam się.

— Bo go nie ma — odparł. — Dość o mnie, a ty na jakich jesteś?

— Nie poszłam na studia — niebieskooki zmarszczył brwi.

— Nie? — pokręciłam przecząco głową. — Dlaczego?

— Nie chciałam — wzruszyłam ramionami.

Powoli męczyła mnie ta rozmowa, więc bez słowa wstałam od baru. Udało mi się nie zachwiać, choć czułam, że alkohol zaczyna działać. Nigdy nie miałam okazji sprawdzić czy mam mocną głowę do picia, więc w tamtym momencie wpadłam na głupi pomysł. Zawróciłam i podeszłam do baru, ale nie widziałam tam Logan’a, już chciałam wołać barmana gdy nagle jakiś facet przysunął się obok mnie i podsunął mi jakiś woreczek.
Narkotyki.

— Może chciałabyś spróbować? — facet wyglądał młodo. Nie miał więcej niż trzydzieści lat.

— W sumie czemu nie — odpowiedziałam. To nie był mój pierwszy raz, kiedy miałam kontakt z prochami. Mężczyzna wziął mnie pod rękę i zaprowadził do stolika przy ścianie. Rozsypał proszek i przesiekał kartą.

— Damy mają pierwszeństwo — powiedział. Nachyliłam się i wciągnęłam trochę białego proszku.

Dalej nie wiem co się działo. Nie pamiętam pierwszych piętnastu minut po wzięciu narkotyków. Ale w pewnym momencie znalazłam się na parkiecie i zaczęłam tańczyć do remixu piosenki ,,Unforgettable”. Czułam się jakbym mogła robić wszystko. Nie interesowało mnie nic. Tylko tańczyć. W pewnej chwili poczułam silną potrzebę bliskości z kimś. Musiałam kogoś znaleźć. Zaraz, teraz.
Niestety nie było mi to dane, ponieważ poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku.

— Mira wszystko okej? — usłyszałam Arię. Odwróciłam się do niej. Była sama.

— Tak, jak najbardziej —odpowiedziałam. — Gdzie Blake?

— Poszedł szukać Logana, bo gdzieś zaginął — wyjaśniła. — Kurwa, Mira leci ci krew z nosa

Szybko wyciągnęłam prawą dłoń i przyłożyłam do nosa. Faktycznie, poczułam ciepłą ciecz, a po chwili zobaczyłam, że jest czerwona. O chuj.

— Mira, a teraz bez wygłupów — Aria spoważniała. — Brałaś coś?

Milczałam przez chwilę.

— Mira — Aria nalegała.

— Jakiś typ dał mi prochy — powiedziałam. — Wzięłam tylko trochę, wrócę już do domu

— Poczekaj, nie puszczę Cię samą, zaraz przyjdę

— Nie — przerwałam jej. — Nie będę ci psuć imprezy z Blake’em. Wrócę sama, dam radę

— Mira nie puszczę cię samą w nocy i to przez las, do tego naćpaną

— Ja z nią pójdę — nagle z tłumu wyłonił się Logan z Blake’em. — I tak zamierzałem wracać, bo nic ciekawego się nie dzieje

— A ten jak zwykle potrzebuje rozrywki nawet na zwykłej imprezie — Blake przewrócił oczami.

— Dzięki wielkie, Logan — Aria uśmiechnęła się do bruneta.

— O nie ja z nim nie idę — zaprzeczyłam.

— Ty akurat nie masz w tej sprawie nic do powiedzenia — powiedział Logan. Nagle złapał mnie pod kolanami i przerzucił sobie przez ramię.

— Puść mnie! — krzyknęłam. — Chce wrócić na ziemie

— Uważaj, bo cię jeszcze posłucham — zakpił. — Przynajmniej mam ładne widoki

— Debil — skomentowałam.

𝑵𝒂𝒔𝒛𝒆 𝒐𝒔𝒕𝒂𝒕𝒏𝒊𝒆 𝒘𝒂𝒌𝒂𝒄𝒋𝒆 [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz