Minęła już ponad połowa października, odkąd spotykamy się z Jankiem na nowo czas mija mi dwa razy szybciej. Widywaliśmy się praktycznie codziennie, albo na długo albo chociaż na chwilę po szkole. Wieczorami rozmawialiśmy, a czasami kończyliśmy te rozmowy dopiero nad ranem. Zaufałam mu na nowo, czułam, że powoli zaczyna znaczyć dla mnie coraz więcej w życiu. Nie martwiło mnie to, wręcz przeciwnie, cieszyło. W poprzedni weekend spotkaliśmy się nawet z Lidka i paroma osobami które chodziły z nami do gimnazjum, dobrze było tak powspominać ze wszystkimi.
Mogłabym nawet powiedzieć, że z Jankiem zaczęliśmy naprawdę na czystej karcie, poznawaliśmy się na nowo. Prawdę mówiąc zmieniliśmy się bardzo, oboje dorośliśmy. Już nie byliśmy gówniarzami biegającymi na osiedlu i kradnących fajki rodzicom. Tylko w zasadzie już powoli wchodzącymi w dorosłość ludzi z większymi problemami i przeżyciami.
Dzisiaj był dosyć deszczowy dzień, co mnie lubiłam. Czułam wtedy taka prawdziwa jesień, może było zimno, ale odnajdywałam się w takiej pogodzie. Siedziałam właśnie na ostatniej lekcji, a po szkole jak zazwyczaj widziałam się z Jankiem, jednak tym razem to ja musiałam podjechać pod niego, gdyż kończył godzinę później. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, w zasadzie byłam dzisiaj samochodem więc pomyślałam, że kupię nam po kawie i zrobię mu mała niespodziankę.
Jak pomyślałam tak też zrobiłam, od razu gdy zadzwonił dzwonek ruszyłam w stronę szafek i wyciągnęłam z niej tylko płaszcz. Do samochodu miałam parę kroków więc nie widziałam potrzeby zakładania go. Zeszłam na sam dół i wyszłam ze szkoły żegnając się z przemiła panią woźna, która całe liceum wypuszczała mnie na luzie. Wsiadłam do samochodu najpierw wrzucając rzeczy na tylne siedzenia. Wrzuciłam do radia płytę pezeta i zaraz odjechałam z parkingu szkoły kierując się do naszej ulubionej kawiarni.
Wzięłam dla Janka zwykła czarna z mlekiem, a dla tradycyjnie americano. Spojrzałam na godzinę, miałam jeszcze piętnaście minut, jednak do Mickiewicza kawałek był, a korki mogą być o tą porę niesłychane, więc od razu ruszyłam w jej kierunku.
Kiedy już byłam na miejscu napisałam do Janka gdzie stoję i wysłałam mu jeszcze dla pewności zdjęcie, bo chłopak jednak czasami potrafi być roztargniony do tego stopnia, że zapomina jak się nazywał.
Chwilę później podczas przeglądania mediów społecznościowych usłyszałam głośne pukanie w szybę. Wzdrygnęłam się, a widząc Janka moja twarz przybrała gniewny wygląd, który i tak zaraz minął.
— Hej młoda — przywitał się wsiadając i przytulił mnie.
— Hej Janek — uśmiechnęłam się — Kupiłam nam kawę — powiedziałam wskazując wzrokiem na kubki.
— Dziękuję, kochana jesteś czasami — odpowiedział biorąc jedna w rękę i upił łyka.
— Czasami? Uważaj na słowa bo więcej kawy nie dostaniesz — prychnęłam.
— Dobra tam przesadzasz — uśmiechnął się.
— Gdzie jedziemy? — zapytałam włączając silnik.
— Patrząc na to, że pada możemy jechać coś zjeść bo jestem głodny trochę — zaproponował na co się zgodziłam.
Udaliśmy się na pierogi do małej restauracji mirror, chodziłam tam od dłuższego czasu i jedzenie mieli po prostu przepyszne. Było czuć, że nie są to takie tanie pierogi najtańszej jakości, tylko naprawdę samodzielnie robione i smaczne. Byłam szczęśliwa, że tam zjemy, bo dawno tam nie byłam. Miałam dzisiaj coś aż za dobry humor.
— Ja poproszę te z mięsem i warzywami — uśmiechnęłam się do kelnerki.
— Ja wezmę z kapustą i grzybami — powiedział Janek.
![](https://img.wattpad.com/cover/321607607-288-k594620.jpg)
CZYTASZ
Mały Świat || Jan Rapowanie
Fanfiction- Trochę brakowało mi ciebie przez ten czas - uśmiechnął się smutno. - Mi ciebie też, staliśmy się obcymi ludźmi - westchnęłam. - Nie wszystko stracone - uśmiechnął się. - Mówisz? - uniosłam jedna brew. - Mowie, możemy zacząć od początku, na przykła...