1.10 Wszystkiego Najlepszego

529 27 2
                                    

Urodziny Janka były lada moment, w zasadzie już jutro, a ja coraz bardziej czułam jak ściska mi żołądek ze stresu. Chłopak stwierdził, że on nie potrzebuje prezentów, ani hucznych imprez z tego powodu, mimo, że były to jego osiemnaste urodziny. Więc postanowił ich nie wyprawiać, chciał spędzić je ze mną, a następnego dnia wyjść do klubu z resztą naszej grupki. Mimo, że go rozumiałam i w ogóle, to jednak miałam inne plany.

Z Szymanem wpadliśmy na pomysł, że po prostu my urządzimy mu imprezkę. Rzuciliśmy pomysłem na grupce i każdy był chętny do zaangażowania się. Jako miejsce wybraliśmy mieszkanie Wincenta. Było ono duże, a chłopak zamieszkiwał je sam, więc nie było problemu. Znajdowało się ono blisko miasta więc jego lokalizacja również odpowiadała nam najbardziej.

Był już wieczór, a ja właśnie wróciłam do domu. Byłam u Wincenta zawieść wszystkie ozdoby, jakieś balony i inne ładne pierdoły. Rano mam zajechać jeszcze po tort oraz załatwić parę rzeczy. Zmęczona weszłam do środka i zaczęłam się rozbierać. Czarny płaszcz odwiesiłam na wieszak, a buty włożyłam do szafki.

— Cześć kochanie, właśnie robię herbatę, chcesz? — usłyszałam głos rodzicielki dochodzący z kuchni.

— Pewnie — uśmiechnęłam się opierając się o blat wyspy.

— Jak tam przygotowania? Wszystko idzie dobrze? — zapytała zalewając herbaty gorąca woda.

— Tak, tylko muszę dopiąć jeszcze jutro parę spraw i powinno być wszystko gotowe. Janek się niczego nie domyśla — uśmiechnęłam się.

— To bardzo dobrze, jeśli ci z czymś pomóc to śmiało mów — powiedziała stawiając przede mną kubek pełen herbaty.

— Dziękuję — odpowiedziałam — Pójdę do siebie na górę, jestem zmęczona

— Jasne leć, wyśpij się przed jutrem

Do północy miałam jeszcze tylko godzinę więc szybko chwyciłam za ubrania i ruszyłam do łazienki w celu ogarnięcia się. Przebrałam się w ciepłe dresy i bluzę Janka, a włosy związałam w niechlujnego koka. Ubrania, które miałam na sobie przez cały dzień wrzuciłam do pralki, a następnie wróciłam do pokoju.

Usiadłam na parapecie i wyciągnęłam telefon. Do północy zostały już tylko dwie minuty, postanowiłam powoli wykręcać już numer Janka. Kiedy odebrał momentalnie poczułam uderzająca we mnie nostalgię. Ostatnio spędzaliśmy tak urodziny chyba cztery lata temu, każdego dnia chyba coraz bardziej uświadamiałam sobie jak bardzo mi tego brakowało.

— Hej Młoda — powiedział.

— Hej Jasiu, za minutę ci coś powiem — uśmiechnęłam się, a w słuchawce wybrzmiał cichy śmiech blondyna.

— Okej, w takim razie poczekam — zaśmiał się, a ja wraz z nim.

Kiedy na wyświetlaczu wybiła północ zaczęłam składać Jankowi najszczersze życzenia. Mimo tego, że nie widziałam to jednak czułam jak się uśmiecha.

— Dziękuję, naprawdę dziękuję — odpowiedział — Nie mogę się już doczekać, aż cię zobaczę

— Ja też, a właśnie, ubierz się ładnie bo zabieram cię w pewne miejsce — powiedziałam — no wiesz obowiązuje tam dresscode — dodałam ciszej śmiejąc się.

— Oczywiście

Rozmawialiśmy jeszcze dobre pół godziny, ale coraz bardziej czułam jak kleją mi się powieki. Zaraz zasnęłabym z telefonem. Pożegnałam się z chłopakiem i położyłam się. Niemal od razu zasnęłam.

***

Obudził mnie budzik, była dokładnie dziewiąta rano, także w miarę mogłam powiedzieć, że się wyspałam. Wstałam i na początku ubrałam coś w miarę wygodnego. Zrobiłam lekki makijaż, gdyż nałożyłam tylko korektor oraz tusz do rzęs i w zasadzie byłam już gotowa do wyjścia.

Mały Świat || Jan Rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz