1.8 Jesteś niezłym kucharzem

607 24 4
                                    

Opowiedziałam Jankowi o tym jak go poznałam oraz jak wyglądała nasza relacja. Nie było to dla mnie łatwe, ale czułam w nim wsparcie. Zawsze wiedział jak mi pomóc i zawsze czuł gdy czułam się gorzej.

— Oddałam mu całą siebie, ale teraz wiem

— Że nie było warto — westchnął.

W tym momencie poczułam się jakby ktoś wziął kawałek mojego bólu do siebie. Jakby ktoś podzielał to samo, mimo pozorów nie było to wcale przyjemne bo zdawałam sobie sprawę z tego, że go również, ktoś skrzywdził i to równie mocno.

Odwróciłam się w jego stronę spoglądając na niego szklanymi oczami. Mimo, że wcale nie byłam trzeźwa to czułam jakby w tym momencie cały alkohol wyparował ze mnie.

Przytuliłam go mocno jakbym bala się, że miałby mi zaraz uciec. Wtuliłam głowę w jego koszulę, a jego broda zaczęła spoczywać na mojej głowie. Pierwszy raz odkąd mamy ponownie kontakt byliśmy ze sobą tak blisko, nie tylko cieleśnie, ale w pewnym sensie duchowo, uczuciowo. Było to bardzo przyjemne i kojące. Czułam się bezpiecznie oraz komfortowo jak nigdy.

— Wracamy do domów czy jeszcze trochę z nimi zostaniemy? — zapytał uśmiechając się blado.

— Chcę już iść spać, wracajmy — wymruczałam, na co Janek zaśmiał się.

— Okej chodźmy po rzeczy

Jak powiedział tak też zrobiliśmy, blondyn zamówił nam w trakcie taksówkę, gdyż spod domu Pawła, był jednak kawał drogi do nas. Wrzuciłam na siebie kurtkę i zawiesiłam torebkę na ramię. Ruszyłam za Jankiem o mało nie skręcając sobie kostki na schodach. Chłopak w ostatniej chwili podał mi rękę.

— Jesteś jak mój jakiś anioł stróż — zaśmiał się, a Janek uśmiechnął się w moim kierunku ukazując rząd białych zębów.

Staliśmy oparci o murek czekając na taksówkę, nagle stałam się tak zmęczona, że myślałam, że zaraz zasnę tutaj. Całe szczęście kierowca nie kazał nam na siebie zbyt długo czekać więc raptem dziesięć minut po zamówieniu przyjechał.

Usiadłam z tyłu wraz z blondynem. Chłopak podał kierowcy mój adres. Czułam jak moje powieki robią się coraz cięższe, moja głowa opadła na ramię Janka, a ja mruknęłam mu tylko żeby mnie obudził jak będziemy dojeżdżać. Usłyszałam cichy śmiech blondyna i zaczęłam przysypiać.

Słyszałam i zdawałam sobie sprawę ze wszystkiego, ale po części i tak spałam. Z radia wydobywały się ciche dźwięki muzyki z lat osiemdziesiątych. Wsłuchiwałam się w muzykę rozpoznając średnio co drugą piosenkę, moja mama zawsze puszcza starocie w domu z telewizora, więc nasłuchałam się jednak tego trochę.

Poczułam jak auto zaczęło się zatrzymywać, a Janek trzchnal mnie ramieniem. Niechętnie wstałam zdając sobie sprawę, że już jesteśmy na miejscu. Janek zapłacił kierowcy ustaloną kwotę i wyszedł z auta okrążając je, aby otworzyć mi drzwi. Uśmiechnęłam się podając mu rękę.

— I będziesz stąd wracał piechotą? Poważny jesteś? — spojrzałam na niego marszcząc brwi.

— Nie jest daleko, dam radę młoda — uśmiechnął się i ruszyliśmy w stronę wejścia.

— Dziękuję, że dzisiejszy wieczór i za rozmowę, było naprawdę miło — powiedziałam, a kąciki moich ust mimowolnie poszły do góry.

— Nie ma sprawy, młoda. Dobrze wiesz, że jestem dla ciebie zawsze o każdej porze — powiedział.

Staliśmy naprzeciwko siebie, a nasze klatki piersiowe stykały się. Spojrzałam Jankowi prosto w oczy. Odbijał się w nich księżyc i parę gwiazd, była dzisiaj pełnia, więc nie było, aż tak ciemno. Błękit jego oczu totalnie mnie pochłaniał, czasami nie umiałam od nich oderwać wzroku, nie chciałam.

Mały Świat || Jan Rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz