Media: Don't let me down - Fame on fire (cover)
Szymon
Nie chciało mi się tam iść jak cholera, ale przecież powiedziałem, że będę. Naprawdę były momenty, w których powinno się mnie skutecznie kneblować.
Kupiłem na Allegro jakiś zestaw bzdur, za które zapłaciłem dużo więcej niż były warte. Ale na skrzyneczce był napis z okazji Chrztu Świętego, więc wiadomo, że to zawyżało cenę.
Stałem teraz przed lustrem i walczyłem sam ze sobą, by nie ściągnąć z siebie tej koszuli i odświętnych spodni a do ciotki napisać, że dostałem roztrojenia żołądka i no cóż... sorry. Ale nie mogłem ciągle uciekać. A uciekałem odkąd tylko wyprowadziłem się od matki. Kościół napawał mnie lękiem graniczącym z fobią. Już gdy słyszałem dzwony pociły mi się ręce, więc nawet nie wyobrażałem sobie, że miałbym iść na mszę. To nie było miejsce dla mnie...
Ale lazłem tam jak pieprzony masochista, zawiedziony własną beznadziejną postawią, bo, cholera, bałem się wejść do budynku!
Byłem naprawdę ostro popieprzony.
Ojciec z Marzeną podjechali po mnie równo o umówionej godzinie. Wypijając przedtem cztery kubki melisy wyszedłem z mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Już wysiadając z samochodu ojca czułem się dziwnie. Nie powinienem tam iść, ale najwyraźniej ciotka tego nie rozumiała, albo po prostu miała to gdzieś. Nie była moją matką, nie znała Boga i nie znała jego stosunku do mnie. A przecież to właśnie Jego miejsce. Cholerna świątynia, w której jak nic na progu trafi mnie szlag.
I ja wiedziałem, że się nakręcałem. Miałem tego świadomość, ale nie potrafiłem zatrzymać tych myśli, które tłoczyły się, rozpychając się i potrącając w walce o pierwszeństwo i stopień wagi. Tych myśli, tych odczuć, tych... wspomnień.
– Idź do niej. – Popchnęła mnie w stronę pomieszczenia, w którym tłoczyły się tłumy. Na całej Jasnej Górze nie było takiego ścisku jak w tej jednej komnacie. Gdzie na centralnym miejscu znajdował się, przed chwilą odsłonięty obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Spojrzałem na mamę, kuląc się w sobie. Jej wzrok był surowy, ton głosu ostry. Tylko tak się do mnie zwracała odkąd dowiedziała się, że jestem gejem. Tylko z naganą, tylko z chłodem. Ale przecież to wszystko dla mojego dobra.
– Ale gdzie... ?
Chwyciła mnie za łokieć i zaczęła przepychać się bliżej obrazu. Tam dostrzegłem korytarzy, zakręcający wokół malowidła, po którym gęsiego ludzie szli na kolanach, z pobożnością składając ręce. Byli tacy, co płakali...
CZYTASZ
Prawo Miłości.
RomanceSzymon Pawlikowski od dziecka miał wmawiane, że jest okropnym grzesznikiem, który na kolanach powinien błagać Boga o wybaczenie. Gdy przytrafiła mu się pierwsza w jego życiu nastoletnia miłość czuł się jak na skrzydłach, które już w drodze powrotne...