Media: Skylar Grey - Love the way you lie
Ten rozdział to jest jeden wielki spoiler do "Popiołu".
A za pomysł do końcówki dziękuję ogromnie @u_used_to_know_me , widzisz jak na mnie działają nasze rozmowy? :D
– Kocham największego sukinsyna, jaki... – Urwał, a ja rozsiadłem się wygodniej na tej podłodze, a nawet oparłem się głową o ścianę.
No tak, o co mogło chodzić... swoją drogą nie sądziłem, że był gejem. Bardziej stawiałem, że tamta dziewczyna – chyba Karolina – była z nim, choć to dziecko chyba musiałoby być z innym, albo oboje postanowili, że ona zamieszka z rodzicami.
Chyba mnie poniosło w teoriach.
– Zdradził cię? – podsunąłem, a on uniósł na mnie spłakane spojrzenie i roześmiał się mało wesoło.
– O tak, dokładnie to próbuje mi wcisnąć, psia jego mać, zza grobu. Że mnie zdradził z pamięcią po jego cholernej żonie!
Zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie powinienem mu polecić swojej lekarki. Ta historia jeszcze się nie zaczęła, a już się zgubiłem.
– Chyba nie rozumiem – odezwałem się powoli.
Raz jeszcze otarł dłonią twarz i oparł łokcie na kolanach, pozwalając dłonią zwisać luźno między nimi.
– Byliśmy razem. Już od tego Sylwestra, kiedy mnie pocałował, a ja zrobiłem mu o to awanturę. A może od tej piekielnej Wigilii?
Postanowiłem mu nie przerywać, niech mówi, tak jak ja w tamtym gabinecie.
– Ja wiem, że to wszystko było pogięte od samego początku. Jak teraz na to spoglądam, to ktoś patrzący z boku, taki ty na przykład, powiedziałby, że byłem masochistą, albo po prostu, że byłem nienormalny. Bo zaczęło się od tego, że się bałem go jak samego diabła. Potem wyskoczył na mnie z nożem, potem mnie pobił, aż interweniowała policja...
Włos zaczął jeżyć mi się na głowie. Z jakim psychopatą on się wiązał.
– Ale wiesz... – kontynuował – na to ostatnie akurat zasłużyłem. I teraz dopiero to rozumiem. Gdyby ktoś teraz – znów zaczął mu drżeć głos – wdarł się mimo zakazu do tego co mam po nim – urwał, by dopiero po kilku płytkich oddechach mówić dalej – i zaczął w tym grzebać i... nie wiem czy sam bym się opanował, a zawsze to jak byłem tym mniej nerwowym. Nie miałem wtedy prawa kłaść rąk na niczym co było na piętrze.
– On nie żyje? – zadałem pytanie, które właściwie było niepotrzebne.
Uniósł na mnie ten zbolały wzrok, w którym w tym jednym momencie ból jeszcze bardziej się pogłębił.
– Nie żyje... I to moja wina – wyznał, chowając twarz w dłoniach.
Na myśl przyszedł mi Gabriel i Klaudia...
– Dlaczego tak myślisz?
Pokręcił tylko głową. I chwilę trwało zanim się na nowo odezwał.
– Bo mnie nie było. Gdybym nie pojechał wtedy do Wrocławia... nie pozwoliłbym mu umrzeć. Albo zginęlibyśmy oboje... – dodał ciszej a mi po plecach przebiegł mi dreszcz, bo wypowiedział to z czymś na kształt niespełnionej nadziei.
CZYTASZ
Prawo Miłości.
RomanceSzymon Pawlikowski od dziecka miał wmawiane, że jest okropnym grzesznikiem, który na kolanach powinien błagać Boga o wybaczenie. Gdy przytrafiła mu się pierwsza w jego życiu nastoletnia miłość czuł się jak na skrzydłach, które już w drodze powrotne...