12. To nigdy nie chodziło o to.

414 63 139
                                    

Media: Harry Styles - Falling (wersja spowolniona czy coś.)

Gabriel


     Zwolniłem kroku, dorównując mu tempem, co nie było proste, bo powłóczył nogami, ociągając się z wyraźną niechęcią. Szedł jednak za mną, za co i tak byłem mu wdzięczny. Od dwóch dni próbowałem z nim porozmawiać, ale za pierwszym razem najwyraźniej dłużej został w pracy, a za drugim zniknął w autobusie. Byłem niemal pewien, że celowo ode mnie uciekał, dlatego dziś czekałem na niego za budynkiem. Miałem świadomość jak to wyglądało i nawet brzmiało, ale musiałem z nim porozmawiać. Musiałem powiedzieć mu, że to nie tak. Nie mogłem pozwolić, by żył w tym kłamstwie, w którym najwyraźniej już tonął.

     A potem stanąłem z nim twarzą w twarz i aż ścisnęło mnie w gardle. Mój Boże, ile w nim było rozpaczy... ile w tym spojrzeniu desperacji i bólu, ile zagubienia, ile...

     Wybacz mi, Ojcze i jednocześnie dziękuję ci, że nie mam przed sobą tego, kto go tam mocno skrzywdził... obawiam się, że wtedy mógłbym nie wytrwać w tej próbie i brutalnie złamać przykazanie miłości względem bliźniego. A Ty przecież najlepiej wiesz, że nikomu nie złamałem nosa odkąd oddałem się Tobie.

     Szliśmy w ciszy. Ja balem się powiedzieć cokolwiek, by go nie spłoszyć, by jednak nie odwrócił się na pięcie i nie odszedł w inną stronę. Starałem się też zachować bezpieczny dystans, co musiało wyglądać z boku trochę komicznie, bo jakoś tak podświadomie kierowałem kroki ku niemu i co chwilę zwiększałem odległość między nami. W ogólnym rozrachunku wychodził z toru moich kroków lekki slalom.

     Przepuściłem go w drzwiach na klatce schodowej, a między nami przebiegł jakiś maksymalnie dziesięcioletni chłopak z piłką pod pachą. W dobie komunikatorów, Internetu i telefonów naprawdę doceniałem widok dziecka, które wylatywało na zewnątrz z piłką, rolkami, deskorolką, lub czymkolwiek innym, co świadczyłoby o tym, że będzie dzieckiem, jakie pamiętały moje czasy. Choć nie powinienem być niesprawiedliwy. Czasy się zmieniają, świat staje się coraz bardziej zepsuty. I ktoś może powiedzieć, że to wszystko, co jeży włos na głowie było i kiedyś, tylko, że o tym nie mówiono. Być może, ale jestem przekonany, że z każdą dekadą, a może i z każdym rokiem rodzaj ludzki coraz mocniej się staczał. Można już to wywnioskować z tego, co krzyczą media, a gdyby tak zagłębić się bardziej... w to, o czym się nie mówi, a co niejednej osobie w postaci samej wiedzy odcisnęłoby nieodwracalne piętno...

     Zerknąłem na Szymona, który przestępował z nogi na nogę, czekając aż otworzę mieszkanie.

     Prowadź mnie Jezu, żebym tym razem nie skłonił go do ucieczki jakimś nieopacznym słowem.

     Pchnąłem drzwi, puszczając go jako pierwszego, a on czekał dłuższą chwilę, jakby wahał się i rozważał czy na pewno jest to dla niego bezpieczne. W końcu jednak westchnął cicho i wszedł pierwszy, a ja zaraz zamknąłem za nami drzwi. Dłonie mu drżały, co zaraz zakamuflował, wsuwając je do kieszeni luźnej bluzy.

     – Kawy? Herbaty? Mam też sok marchwiowo-brzoskwiniowy.

     Potrząsnął głową, ciągle stojąc przy szafce na buty. Skinąłem własną, szukając w myślach jakiegokolwiek rozsądnego początku tej niewątpliwie trudnej rozmowy. A może tylko monologu? Ile razy w ciągu ostatnich dni tworzyłem nie tylko w myślach, ale nawet przed lustrem scenariusze tego spotkania. I tak naprawdę nie wpadłem na nic, co nie byłoby ryzykowne.

     Skinąłem dłonią na salon, ale jakby tego nie zauważył, pozostając w miejscu. Czułem się jak jego wróg. Ten element, który był dla niego zagrożeniem. Jak chore niebezpieczeństwo, które nie miało prawa znajdować się w jego obecności.

Prawo Miłości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz