Media: Vast - Winter in my heart
Gabriel
Tej nocy wróciłem do siebie, z zamiarem rano udania się na Psie Pole. Za zgodą Dawida, chciałem chwilowo zatrzymać się u nich. Wolałem być bliżej centrum wydarzeń. Nie wiem, na co liczyłem, ale będąc bliżej Igora czułem choć ułamek procenta kontroli nad całością.
Jeszcze nim dojechałem na Nowy Dwór zadzwoniłem do ojca Szymona, by streścić mu całość bałaganu, w jaki się wpakowaliśmy. Był w szoku. I zaczął mnie winić, czemu w ogóle się nie dziwiłem.
– Dlaczego nie zostawiliście tego policji, tylko bawiliście się w bohaterów?
– Policja nie podjęłaby się tego. Wezwałem patrol do samej osady i osiągnąłem tyle, że to mnie uznali najprawdopodobniej za niezrównoważonego i kazali przyjść za czterdzieści osiem godzin.
– I to był powód, żeby próbować walczyć z nimi samemu? Do tego wciągnąłeś w to Szymona!
Jego głos nabierał na ostrości, a ja skuliłem się w sobie, czując znów ciężkość płaczu ściskającą mnie za gardło.
– Gdybym mógł cofnąć czas...
– Ale nie jesteś w stanie! Cholera, gdybym wiedział wcześniej, wziąłbym Szymona do siebie. Ja nigdy bym nie pozwolił, by mieszkał w pobliżu jednego z tych psycholi.
Miał rację. Zawaliłem. Podczas, gdy ja bezpiecznie ulokowałem się po drugiej stronie miasta, Szymon został niemal w sąsiedztwie Igora. I to po tym jak zaczęliśmy ich śledzić, jak powiedział Kamili, że jest zdradzana.
Byłem naiwny, myśląc, że się nie dowiedzą. Bo obstawiałem, że to ich próba uciszenia nas.
– Jeśli oni go zabiją... – Głos mężczyzny załamał się, a mi obraz przed oczami zamazał się do tego stopnia, że ocierane łez straciło na sensie.
Zatrzymałem się na poboczu i oparłem czoło o kierownicę. Rozpłakałem się jak nigdy wcześniej.
Ojcze, błagam... jestem Twoim dzieckiem, a przecież Jezus obiecał, że da nam wszystko o co poprosimy. Dlaczego milczysz?! DLACZEGO?
– Błagam... – wyszeptałem, by znów zanieść się szlochem.
Nie byłem w stanie na niczym się skupić, nie przyjmowałem zleceń na sesje na okres przynajmniej miesiąca, a przez myśl przeszło mi, że może i późnej nie będę w stanie.
Nie, nie mogłem go zaliczać nawet na ułamek sekundy w poczet martwych. Szymon żył. Po prostu żył. I to było jedynym, co pozwalało mi wstać z łóżka i nie pogrążyć się we własnej rozpaczy.
Aż dobę po moich odwiedzinach w osadzie, półtorej doby po jego porwaniu i pół doby do możliwości zgłoszenia tego na policji do mieszkania Szymona na Psim Polu zadzwonił dzwonek. Jakież było moje zdziwienie, gdy otworzyłem drzwi i zobaczyłem stojącą za nimi Kamilę.
W mojej piersi nadzieja porwała się jak wypuszczony z klatki ptak. Natychmiast zaprosiłem ją do środka i zabrałem do mojego tymczasowego pokoju, w którym wszystko krzyczało w oczekiwaniu na powrót prawdziwego właściciela.
Starałem się. Naprawdę się starałem, by nie czuć złości wobec tej dziewczyny, ale marnie mi to wychodziło. Zacząłem własną winę przerzucać na nią z bardzo niesprawiedliwym tłumaczeniem, że to od niej się zaczęło. A przecież ona też była tutaj ofiarą.
CZYTASZ
Prawo Miłości.
Любовные романыSzymon Pawlikowski od dziecka miał wmawiane, że jest okropnym grzesznikiem, który na kolanach powinien błagać Boga o wybaczenie. Gdy przytrafiła mu się pierwsza w jego życiu nastoletnia miłość czuł się jak na skrzydłach, które już w drodze powrotne...