Minął dobry tydzień, od ostatniego czasu. Cała drużyna w tym dwie osoby z drużyny ósmej, którymi byli Kiba i Shino, oraz Kankuro z piasku. Mieli właśnie iść na misję. Misja miała na celu pojmać człowieka, który był jednakże bardzo niebezpieczny. Potrafił zmienić zwykłego shinobi w zwierzę, zanim ten zauważył, że coś się z nim dzieje, był zupełnie gdzie indziej. Rzecz jasna jego eksperymenty były tymczasowe, jednak słowo "tymczasowe" Nie zawsze oznaczało tydzień, czy miesiąc. Mógł to być nawet rok, lub i dłużej. Ciężko było znaleźć odpowiednie antidotum na tak zaistniałą sytuację, jednak okazało się, że człowiek który sprawia, tak wiele problemów związanych właśnie z tymi haniebnymi działaniami niedawno zaczął kręcić się wokół Konohy. Wielu mieszkańców wioski ukrytej w liściach jednak doznało tych obrażeń, a cała ta drużna miała złapać człowieka, by później go zamknąć, a ten miał wyśpiewać, jak uwolnić ich od tej formy, bo jednak wiele osób próbowało, a nic nie działało.
- Wiesz, w sumie yo długo przetrwałeś w moim domu, ale na misji sobie poradzimy, bo naprawdę mam już dość ciągłego oglądania ciebie. - Wysyczał Kiba
- Tak samo, też mam cię dość, jednak jesteś zbyt wielką ofermą by sobie poradzić. Gość z robalami dałby radę, ale ty to musiałby ty jakiś cud. - Uśmiechnął się marionetkarz.
- Rzeczywiście zabawne, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że po dzisiejszym dniu nie zobaczę cię przez dobry czas.
- Również się cieszę z tego powodu, bo z tobą, to wytrzymać nie idzie. W dodatku przez cały czas wali od ciebie psem, więc może byś się w końcu umył? Kobiety odstrasza taki zapach, dlatego lepiej się nie dziw, że żadna cię nie chce i ucieka od ciebie, też na ich miejscu bym cię nie wziął, choć jak dla mnie to nawet gdybyś się umył nie byłbyś ani trochę atrakcyjny, więc to pewnie też ci nic nie da. - Zaśmiał się shinobi piasku.
— Akamaru atakuj!
Za poleceniem pana pies już próbował rzucić się na marionetkarza, jednak ten wyciągnął w porę kruka by się bronić, a Akamaru wrócił na swoje miejsce, iż przestraszył się szpetnej marionetki.
— Wystraszyłeś go tą brzydką lalką.
— Och, doprawdy? Jest naprawdę piękna, wyraża nawet więcej uczuć, niż agresja i nienawiść, czego nie można powiedzieć o tobie pchlarzu. Gdzie ten twój przyjaciel? Mieliśmy chyba ruszać? A już dawno wyszliśmy z twojego domu, a w miejscu naszego spotkania go nie ma.
— To sobie poczekamy, niestety. Pewnie znowu łapie robale, musi mieć się czym bronić, a one nie są z nikąd.
Członek klanu Aburame pojawił się dopiero po jakiejś godzinie, iż jak tłumaczył Kiba musiał zebrać owady by mieć się czym bronić, po ostatniej misji utracił ich trochę, a był pewien, że ta misja nie będzie tak łatwa, jak brzmi, w końcu sam mógł ucierpieć podczas misji, a wolałby by ktoś dowiedział się o tym co się z nim stało. Jednak zapewne szybciej informacje o takiej sprawie dotarły by przez owady do pozostałych członków klanu, niż gdyby któryś z jego kompanów miałby zawiadomić o zaistniałej sytuacji. Mimo wszystko uważał, że najsilniejszy z nich wszystkich obecnych jest Kankuro, i że to on da sobie radę, no przynajmniej nie polegnie tak szybko, jak by nie patrzeć w przeciwieństwie do Kiby aż tak to on się nie pcha do wszytakiego.
CZYTASZ
Z nienawiści do miłości Czyli Kiba misją Kankuro
Hombres LoboKankuro i Kiba to dwa przeciwieństwa. Mimo tego że Kankuro czasmi bywa miły jak i Kiba to dla siebie jeszcze nie zdarzyło się by byli uprzejmi. Ale jednak los zmienił ich nastawienie do drugiej osoby....